piątek, 10 kwietnia 2020

Trylogia o jednej Wiśniewskiej

W dwudziestoleciu międzywojennym powstała pewna piosnka rzewna, która niby opowiadając o pewnej chytrej babie (bynajmniej nie z Radomia), pokazywała dramatyczny żywot wyższych sfer.
Pięć lat temu Nana Leszczyńska zainicjowała pomysł przedstawienia tej historii za pomocą kadrów fotograficznych, wcielając się w tytułową rolę. Zdradliwym hrabią został Andrzej Bersz, wredną hrabinię brawurowo odegrała Grażka Łącka, a opowieść uwiecznił na kliszy Sławek Patoka.
Całość do obejrzenia TUTAJ.
Historia ta skończyła się inaczej niż snuta w pieśni, ponieważ kochankowie przeżyli konfrontację z duchem denatki, co otwierało możliwość do kontynuacji.
Wielką radość rok później Hanka mi sprawiła, proponując rolę w drugiej części tejże epopei, bo nie dość że bardzo podobał mi się wstęp, to jeszcze mogłem zagrać u boku Andrzeja, którego (podkreślam to zawsze) traktuję jako swojego mentora w tej niszy, a historię udało się wpleść w ofelionowe bajanie. Tym razem fotografował Dawid Witkiewicz, a rzeczywistość dopisała swoją ponurą puentę, ponieważ była to jedna z ostatnich sesji Andrew.
Całość do obejrzenia TUTAJ.
Już wtedy wiedzieliśmy, że musi powstać trzecia, OSTATNIA część, która czekała na realizację dwa lata i kolejne dwa (z różnych przyczyn) na oficjalną premierę.
Za aparatem stanął Mariusz Jabłoński, natomiast współpozował Tomasz Balon, który z kolei mnie uważa za kogoś takiego, kim dla mnie był Berszu.
Przed Państwem finał opowieści o Wiśniewskiej!
Ostatecznie finał fotograficznej opowieści jest zgodny z puentą przyśpiewki.
Chociaż lebiegi grzeszyli tyle
I na nich w końcu też przyszła kreska.
Dziś sobie leżą w jednej mogile:
Hrabia, hrabina i… ta Wiśniewska.
Czesała Magdalena Gaja Kapelan
Malowała Kasia Pająk
Pierwsze i ostatnie foto Kuba Bodys

1 komentarz: