Leżąc na trawie w pewne ciepłe, kwietniowe, słoneczne popołudnie, błądziłem myślami gdzieś po islandzkich pustkowiach, gdzie za kilka dni miałem lecieć. Nagle stanęła nade mną naga modelka i doznałem oświecenia w kwestii tego dyptyku.
Zdjęcia dzieli jakieś 3770 km i kilkadziesiąt godzin od naświetlenia.
Przedstawiają dwie świątynie, które zamiast być jednością, stoją wobec siebie w opozycji, gdzie jedna jest opresyjna wobec drugiej.
Yin - Yang
Ciepło - Zimno
Wagina - Fallus
Kobiecość - Męskość
Miękkie ciało - Twardy beton
P.s. Ten polaroidowy dyptyk, dość mocno koresponduje z pewnym nieudolnym wierszem, który napisałem w zamierzchłych czasach.

Fajny ten dyptyk...
OdpowiedzUsuń