Z Radkiem Pujanem poznaliśmy się na moim pierwszym plenerze w Michałowicach. To między innymi jego miałem na myśli wyrażając swoje wątpliwości odnośnie uczestnictwa w tej imprezie. Gdzieś tam w głowie wsadziłem Radzia i jego twórczość do szuflady zatytułowanej "Polski Helmut Newton", więc nijak nie składały mi się w całość jego aparat i moja zarośnięta osoba.
W słoneczny poranek, gdy w wizażowni zanurzony byłem w lekturze, wpadł Radek i natychmiast stwierdził, że musi złapać ten moment w kadrze. Oczywiście tak natychmiast to nie było, bo nikt nie chadza sobie z wielkim formatem pod pachą, ale generalnie tak to wyglądało.
Później zaproponował całą sesję.
















Brak komentarzy:
Prześlij komentarz