Tak jak Warszawy nie lubię, tak muszę przyznać, że jest inspirującym miejscem do robienia zdjęć.
Poniższy polaroid jest jednym z moich ulubionych!
Jak przechodziłem tamtędy, od razu ujrzałem ten motyw w kadrze, tylko akurat nie miałem przy sobie aparatu. Z duszą na ramieniu leciałem co sił po niego, a później ustawiałem kadr, żeby tylko osoba trzymająca balony, nie zmieniła w tym czasie pozycji.
Trzy kolejne to jedne z prób sprzętowych, tutaj mające na celu sprawdzenia możliwości wkładów SX-70, robionych przy świetle zastanym, robionych we wnętrzach muzeum Polin.







Brak komentarzy:
Prześlij komentarz