Dzisiaj trochę inaczej, bo oprócz jednego zdjęcia wykonanego przeze mnie, przedstawiam polaroidy zrobione przez jedną z królowych polskiej fotografii artystycznej - Iwonę Aleksandrowicz.
Nigdzie nie napisałem, że w cyklu "Poliż mój polas", będę pokazywał tylko polaroidy, których jestem migawkowym, nazywanym szumnie AUTOREM. Będą tutaj również pojawiały się polaroidy, do których pozując jestem ich współautorem.
Iwona pracuje na kultowych wkładach FP-100c, czego jej cholernie zazdroszczę, równocześnie podziwiam za mistrzostwo w wyciąganiu maksimum możliwości z tej technologii.
Powyżej trzymam jej aparat, co posłużyło jako środowiskowy żarcik, że niby sam się dorobiłem.
Poznaliśmy się ponad dwa lata temu, co owocowało śliczną sesją ofelionową. Wtedy również powstał ten portret, którego do tej pory nie publikowałem.
Zimą następnego roku umówiliśmy się na kolejne zdjęcia, które nieoczekiwanie skończyły się w jeziorze.
Kolejny i póki co ostatni raz, widzieliśmy się na organizowanym przez nią plenerze, odbywającym się na greckiej wyspie Korfu.
Na zakończenie tego wpisu, romantyczny duet z Angelą.











Brak komentarzy:
Prześlij komentarz