sobota, 15 listopada 2025
czwartek, 13 listopada 2025
Kołowrotek
![]() |
| Darek Pietrzak |
Gubię wątek i dni.
Kontynuując wątek późnego dorastania, moje żyćko z młyńskiego koła, wolno mlącego ziarna, zmieniło się w rozpędzony kołowrotek. Sama cykliczność mi nie przeszkadza, bo jest naturalnie wpisana w funkcjonowanie natury. Natomiast męczy mnie aktualne tempo.
Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat, ja wysiadam
Na pierwszej stacji, teraz, tu!
Wcześniejszy schemat Wolne - Obowiązki polegał głównie na tym, że w czasie wolnym w zależności od jego długości, jechałem na wycieczkę, plener fotograficzny, wieśkę itd., albo szedłem do kina, koncert, wystawę czy imprezkę. Obecnie wkradła się powtarzalność, która w różnych wariantach wygląda następująco: dniówka, kino, robienie jedzenia na kolejny dyżur, kąpiel, spanie, kolejna dniówka, kino, kąpiel, spanie, pranie, zakupy, kino, nocka, wyjazd na wieśkę. Tutaj czas ciutkę zwalnia, ale również kręci się wokół obowiązków, bo ciągle jest coś zrobienia na ojcowiźnie, a jeszcze czasem mamie trzeba w czymś pomóc.
... nie chcę z nikim ścigać się, z sił opadam
Przez życie nie chcę gnać bez tchu.
Dłuższe wyjazdy odpadają, bo zwierzęta wymagają opieki, a nie mam sumienia zostawiać je na dłużej pod opieką sąsiadki, która dogląda je gdy dyżuruję. Nałóg komiksowy choć powoli, systematycznie ograniczany i tak uległ zatarciu, bo nawet nie mam czasu, żeby czytać to co zalega na hałdzie wstydu. Wyprawy tylko krótkie, jedno lub dwudniowe. Życie towarzyskie również zdechło.
... życie przecież po to jest, żeby pożyć
By spytać siebie, "mieć czy być"?
Nim w kołowrotku pęknie nić.
Powiedziałem o tym "życiowym kołowrotku" koleżance, na co ona wypaliła - "Witamy w dorosłości"!
sobota, 8 listopada 2025
sobota, 1 listopada 2025
piątek, 31 października 2025
Co tam u piesków, czyli jak prawie oddałem tacie nerkę
![]() |
| 03.04.2024. |
![]() |
| 30.06.2024. |
![]() |
| 17.06.2025. |
![]() |
| 31.10.2025. |
sobota, 25 października 2025
FRANKOncept
środa, 22 października 2025
Babranina
Z pisaniem tego bloga, jak i robieniem czegokolwiek innego, niezwiązanego z pracą i życiem codziennym jest różnie. Czasem idzie jak zjazd na nartach z Nosala, innym razem człowiek przedziera się przez zarośnięte chaszczami bagno, a pomysły na kolejne wpisy zdychają szybciej niż się rodzą. Aktualnie mobilizuję się tylko do weekendowych SZF. Mam jakiś pomysł, żeby spisać historie rodzinne, co jest skutkiem śmierci taty. Na pierwszy ogień pójdzie dziadek Ludwik, ale chciałbym najpierw zobaczyć jedną wystawę w Gdańsku. Wisi zaległa relacja z kaśkowego wernisażu w Lublinie. W głowie kołacze jakiś koncept na miłosną opowieść. Przydałby się też raport, z tego co się działo przez ostatnie miesiące. Świeżych polaroidów póki co brak, bo nie było zbytnio możliwości ich robienia, kursując między wieśką, a miastem.

.jpg)












.jpg)
.jpg)