Minęła dopiero połowa roku, a ja już mogę zaliczyć go do najgorszych dotychczas przeżytych, bogatych w smutki, rozterki oraz rozczarowania. Zaczęło się już na koniec minionego, gdy w USA wybrano na prezydenta Donalda Trumpa, człowieka totalnie nieprzewidywalnego i w mojej ocenie groźnego. Zima była licha i bardziej przypominała późną jesień. W połowie lutego odbyła się ostatnia edycja mojego ulubionego festiwalu komiksowego, czyli Złotych Kurczaków. Na wiosnę zachorowała na nowotwór nasza kotka Agatka, ale za to tato wyleczył swojego.Do maja jakoś szło, a potem znowu seria zawodów. Mocno kibicowałem Justynie Steczkowskiej żeby zajęła wysoką pozycję na konkursie Eurowizji, a skończyło się zaledwie 14 miejscem. Rozczarowaniem była też pierwsza tura wyborów prezydenckich, w których niespodziewanie sporo głosów zdobyli panowie, którzy jawnie nie szanują praw innych ludzi. Natomiast totalną porażką była przegrana Rafała Trzaskowskiego w drugiej turze, który przejebał z jakimś szemranym typem.
Nadszedł czerwiec. Ojciec poleciał do Belgii, skąd wrócił spopielony, a moje dotychczasowe życie zmieniło się w garść prochu. Niby wszystko toczy się jak dawniej, świat dalej kuleje, a jednak jest zupełnie inaczej. Pomijając oczywiste w takim momencie żałobę, smutek i żal, czuję się ograniczony oraz skrępowany różnymi obowiązkami, które na mnie spadły. Umiłowana przeze mnie wolność, cicho łka gdzieś w kąciku izolatki, a ja lękam się o jutro.
W międzyczasie Kylie Minogue odwołała koncert w Łodzi, na który miałem wykupiony bilet już w zeszłym roku. W innym czasie pewnie byłbym zły i rozczarowany, ale bardziej poczułem ulgę niż żal. Miałem też spore obawy, że podczas tej czarnej serii drugi lot Polaka w kosmos, zakończy się spektakularną eksplozją. Na szczęście skończyło się na kilkukrotnym przełożeniu startu, a Sławosz Uznański-Wiśniewski szczęśliwie wrócił na Ziemię. Mógłbym jeszcze ponarzekać na zimne oraz deszczowe lato, ale dzięki temu przynajmniej woda w jeziorze przybrała.Optymistycznie chociaż było w sporcie. Zwycięzcą 24 godzinnego wyścigu Le Mans został Robert Kubica, natomiast Iga Świątek triumfowała w Wimbledonie. Z kolei Kaśka pokazała swoje chrabąszcze w lubelskiej Galerii Labirynt. Na co dzień mogę liczyć na pomoc wielu dobrych ludzi, a w szczególności wspiera mnie Kamil, więc może przyszłość nie rysuje się tak ponuro, jak widzi ją moja wyobraźnia.





JUHUUUU!!♥️🥳
OdpowiedzUsuń