O rozpadzie naszej działalności, mogliście wyczytać najpierw u mnie w ,,Hasajacym...", no i w późniejszych wpisach- czy tu czy tam...
W
zeszłym tygodniu starałem się coś naskrobać, ale wszystko było dla mnie
zbyt świeże by wyrzucić to w eter publiczny, a na pewno zostałoby to
ocenzurowany w jakiś tam sposób przez samego hds'a- bo język to ja mam
długi, a emocje i słowa ,,chwilami" nieokiełznane.
Jak
już kilka razy sam wspomniał, że nie ważne dlaczego, po co, jak- ale
jednak ciągle wspominał i wspomina- i chyba to jest bardzo dotykające,
ponieważ nie ułatwia to (przynajmniej mi) tego faktu...
Stało się i decyzja zapadła w spokojnej (melancholijnej i dość smutnej),
długiej rozmowie- mimo, że przez cały tydzień drążyliśmy ten temat pod
jednym dachem. Jednak wytwór naszej relacji, nie pozwolił nam na
zerwaniu ze sobą kontaktu całkowicie- we wrogim nastroju- jest to chyba
niemożliwe- pozytyw vs pozytyw. Wiele z Was bacznie obserwowało naszą HamKid'ową
kooperacje, czekając jaki skutek i owoce przyniesie ta znajomość oprócz
rysunków i obrazów, która chwilami kipiała dwuznacznymi stwierdzeniami,
dając czytelnikowi do myślenia, (a na pewno do tego fantazyjnego).
Nasze pierwsze kooperacyjne (wspólne, uwiecznione zdjęcie)- zatem mamy prędszy koniec, niż początek...
Nie
raz wspomniałem, jak ważna dla mnie była ta relacja- połączona nie
tylko z artystycznymi dokonaniami, ale przede wszystkim z przyjacielską,
partnerska relacją, która podniosła mnie na nogi w okresie kiedy tego
potrzebowałem, znajdując kawał pozytywnej energii, wsparcia, która dała
się poznać również z innej strony- tej prawdziwej- bliskiej- ciepłej- namacalnej-
dojrzałej- którą na łamach Pinka starłem się krok po kroku, kawałek po
kawałeczku, doznaniem za doznaniem przedstawić (odkrywając prawdziwa
twarz hds'a), mimo, że w sposób bardzo infantylny- by nie zakłócić
sposobu prowadzenia tego bloga- czyli dystans, śmiech, subiektywne, czasami uszczypliwe i zaczepkowe oko szpilkowe.
gdzie pojawiał się Freak- tam pojawiałem się ja- i działało to na odwrót...
akceptacja, szacunek, współpraca, szczerość i wolność-
to sobie chcieliśmy dać...
Dzięki
Freak'owi zacząłem inaczej patrzeć na swoje prace, na to co mogę zrobić
i zdziałać... Uwierzyłem dzięki Niemu, że mam potencjał, ze mogę coś
więcej wycisnąć, mimo, że wielu nie wierzyło... Podsycał atmosferę,
motywował, stawiał do pionu, opierdolił kiedy trzeba, że leże ptakiem
do góry, rzucał pomysłami i nigdy nie wyraził sprzeciwu do żadnego
projektu, ewentualnie go urozmaicając dając wiele od siebie- dlatego
powstał HamKid- ponieważ była to działalność wspólna, która dopiero
teraz zacznie ujawniać materiały, nad którymi pracowaliśmy całe wakacje i
nie tylko.
Lubiłem
tutaj pisywać i chyba będzie mi tego brakowało- tym wpisem również
tracimy wgląd do naszych blogów, tracąc statusy członków bloga- czyli
wszystko wraca do normy- jak z przed kilku miesięcy- gdzie zaczęliśmy po
raz pierwszy (tu i u mnie) robić zamieszanie swoimi osobami. Ale czy wszystko będzie wyglądało tak samo? Tak jak było wcześniej? Czas wszystko wyjawi.
Jednak
w głębi serducha czuje, że nasze drogi prędzej czy później jeszcze się
zejdą- mimo, że chyba tylko ja jeszcze mam jakąś iskrę nadziei co do tej
kooperacji... Nigdy nie mówię nigdy, a tym bardziej nie tracę nadziei w
,,coś" co smakuje ,,ponad".
Jeszcze raz dziękuje, że chcieliście czytać moje emocjonalne wywody i infantylne wpisy :)
było to ciekawe i miłe doświadczenie.
Dzisiaj
zostawiłem dla Was szkice, które wcześniej nie były nigdzie publikowane
(jest ich jeszcze więcej- szybciaki naprędce (min. do ,,Descent Into Hades...") oraz początkowe preludia do ,,Piety..." & ,,Bewaling..."), miało ukazać się również Candy, które Freak wygrał,
co dało początek naszej prywaty- ale stwierdziłem, że uczynię to na
swoim poletku w poniedziałek, wraz z drugim obrazem, który wygrała
również Agul- by było fair wobec Niej....
muzycznie miała być inna dedykacja muzyczna, będąca kontrą dla ,,Bad Romance", ale stwierdziłem, że to nie w moim stylu...
zatem niech moja emocjonalność, emocjonalnością zostanie- a Jednak hds, był dla mnie niczym mój prywatny ,,Bodyguard"...
zatem niech moja emocjonalność, emocjonalnością zostanie- a Jednak hds, był dla mnie niczym mój prywatny ,,Bodyguard"...
pozdrawiam jak zawsze ciepło
K.I.M.
P.S.
...zawsze wolał się witać, niż żegnać...
uroniłem łezkę pisząc ten wpis...
P.S.
...zawsze wolał się witać, niż żegnać...
uroniłem łezkę pisząc ten wpis...















Miło było Ciebie tutaj gościć, dzięki czemu nie było tak monotonnie ;)
OdpowiedzUsuńMyślałem, że dedykacja muzyczna będzie jeszcze inna ;D
Pozostaje uczynić ostatni punkt rozwodowy, czyli usunąć Ciebie z listy rolników tego poletka.
Dziękuję i powodzenia ;-*
Fantastyczny szkic Hadesa z cieniową ręką robota!!
OdpowiedzUsuńchwila nieuwagi i takie zmiany
OdpowiedzUsuń