Ostatnio mój umysł znalazł sobie nową rozrywkę, czyli wyszukiwanie alegorii, analogii i porównań w życiu codziennym, być może dając podświadome sygnały, że valar morghulis Parę dni temu padło na modeling, teraz fotografię TFP. Co prawda już kiedyś na ten temat się rozpisywałem i moje rozumowanie tego rodzaju współpracy chyba jest znane, choć być może niekiedy nieakceptowane, jednak "edukowania" nigdy nie za wiele.
Uważam, że fotografia TFP służy WYŁĄCZNIE wzbogacaniu portfolio ludzi w nią zaangażowanych. Wszelkie rodzaje jakiegokolwiek czerpania korzyści materialnych z powstałych zdjęć są według mnie mocno śliskim tematem, choć nie oznacza, że nieakceptowalnym. To już kwestia osobnego dogadania między współtwórcami, jeżeli taki "problem" się pojawi". Oczywistym dla mnie jest, że istnieje popyt na fotografie, szczególnie jeśli są one dobre. No i tutaj zaczynają się schody. Idealnie jeżeli fotograf fatyguje się z samą informacją ewentualnej sprzedaży dzieła, a potem zaczyna się mniej lub bardziej rzeczowa dyskusja, więc teraz czas na alegorię:
FOTOGRAFIA TFP JEST JAK WSPÓLNE PIECZENIE CIASTA
Ktoś daje ingrediencje, ktoś przepis, ktoś sprzęt, ktoś zdobniczy talent, we wszelakich możliwych kombinacjach i proporcjach.
Ile to już razy słyszałem pokraczną argumentację, że fotografowi należy się najwięcej, bo aparaty, filmy, oprogramowanie, doświadczenie, czas itp., próbując dyskredytować w przenośni, że modelka ma po prostu dar odpowiedniego wyglądu i talentu, nie inwestując w to wcale, albo wizażystka czy stylistka dostała swoje narzędzia od Wróżki Zębuszki. Najczęściej spotykam się z propozycją 7:3, prawdopodobnie z pominięciem reszty współtwórców.
Wydaje mi się, że podział powinien być fifty-fifty dla wszystkich! Podkreślam, że w przypadku współpracy TFP. Po pierwsze dlatego, że dość trudno dociec kto, ile zainwestował materialnie i niematerialnie. Po drugie, najważniejsze - fotograf z automatu dostaje większy kawałek upieczonego ciasta, bo jako JEDYNY ma do niego wieczyste prawo!
Podsumowanie muzyczne, które już kiedyś pojawiło się na tym blogu, właśnie w trakcie pieczenia ciasta, jednak tym razem w remake'u.
TFP czy nie sprawa jest prosta, każda osoba zaangażowana w powstanie zdjęcia ma równe prawo do honorarium. Organizator pleneru też, gdy to ja jestem organizatorem od razu zrzekam się tego prawa. Sprawa prosta jak prawo autorskie.
OdpowiedzUsuńJak widać nie dla wszystkich, skoro pozwoliłem sobie napisać ten tekst.
Usuń