Zakupiłem na zimę dwa wkłady polaroidów B&W.
Po pierwsze, żeby posiłować się z czarno-białą materią, za którą nie przepadam i jej nie czuję, a wyszedłem z założenia, że w surowym, zimowym klimacie będzie łatwiej, tak jak na Islandii.
Po drugie, chciałem sprawdzić na ile da się robić polaski w ujemnych temperaturach, gdzie producent, ani doświadczeni fotografowie nie zalecają, bo po prostu "chemia" nie pracuje tak jak powinna.
Pierwszej próby dokonałem podczas sylwestrowego spaceru po Helu, gdzie temperatura była około zera.
Kolejne trzy zdjęcia strzeliłem nad Wisłą, termometr wskazywał jakieś 10 stopni na minusie i podczas czwartej próby aparat odmówił posłuszeństwa. Obstawiam, że prawdopodobnie jednak mechanizm zamarzł, bo na kolejnym spacerze działał bez zarzutu.





Brak komentarzy:
Prześlij komentarz