Z Kaciaryną vel Kate Ri znamy się jak łyse konie. Znaczy się fotograficznie, bo na zadzierzgnięcie bliższych relacji nie ma po prostu czasu.
Jest modelką, z którą rozumiemy się bez słów, czyli fotograf ma ułatwione zadanie, bo współpracujemy intuicyjnie, przez co pozy są bardzo naturalne.
Kaśkę szczerze podziwiam za konsekwencję w kreowaniu siebie.
Postanowiła zostać modelką podróżującą po świecie i łącząc przyjemne z pożytecznym, w ten sposób zarabiać na życie.
Wychodzi jej to znakomicie, bo nie jest stereotypową głupiutką lalą, tylko świadomą swoich zalet i wad kobietą, władającą kilkoma językami.
Podczas pleneru na Korfu zachwyciłem się jej nowym kolorem włosów, więc żeby jak najmniej odwracać od nich uwagę, postanowiłem ubrać ją w biały płaszcz przeciwdeszczowy.
Powyżej Kate i Angela jako Kumoszki-Kokoszki.
Kurki, które są ocieplaczami na jajka, kupiłem w Tykocinie.



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz