poniedziałek, 25 lutego 2019

Comicbook mountain

czyli
SHAME HILL
Na polskim rynku komiksowym od kilku lat trwa hossa. Wydawane są komiksy małe, duże, dla dorosłych i dla dzieci, kolekcjonerskie, masowe, dobre i gówniane.
Jako człowiek uzależniony od tego medium, powinienem skakać z radości i pewnie tak bym czynił, gdybym miał gruby portfel oraz dużo wolnego czasu.
Tymczasem budżet ledwo się domyka, a zarabiać trzeba, czyli chodzić w kieracie, no i tworzy się kwadratura koła, a nieprzeczytany górotwór ciągle się wypiętrza.
Początkowo próbowałem go eksploatować bez żadnego klucza, aż przyszło olśnienie. Pomijając pojedyncze, zamknięte albumy, które teraz traktuję jak rodzynki w cieście (czasem niestrawne), serie publikowane są w trybie 3-4 miesięcznym. Jak czytałem je na bieżąco, wiele niuansów mi umykało, bo po prostu o nich zapominałem. Więc obecnie cierpliwie czekam, aż ukaże się całość. Przyjemność takiego poznawania historii o wiele większa.
Paradoksalnie czekam na krach. 
Z mojego punktu widzenia wiele się nie zmieni, ponieważ wtedy będę mógł nadgonić inwestycje archiwalne, a po zimie znowu wiosna i tak wkoło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz