Wczoraj był ten jeden dzień w roku, kiedy można sobie bezkarnie płatać figle, stroić żarty, wciskać kity itp.
Zatem dziś przedstawiam kolejne zajęcie, którym czasem zdarza mi się zajmować pół żartem, pół serio.
Profesor Kiciarstwa - Max von H.
czyli moje alter ego ;DDD
Profesor Max, swój ostatni publiczny występ (pod zmienionym nazwiskiem), zaliczył podczas zeszłorocznego otwarcia wystawy prac Kimonka, z której później napisał
obszerną recenzję.
Natomiast początków Uniwersytetu oraz samego naukowca, należy szukać gdzieś na przełomie wieków, gdy na jednej z kolejnych
pielgrzymek, licytowaliśmy się ze znajomymi, kto, kiedy i jaki największy kit wcisnął innym. Stąd bliska droga do utworzenia nowej dziedziny naukowej, czyli kitologii. Z racji tego, że wtedy zakasowałem innych swoimi wkrętkami, a później w żartobliwy sposób wymyśliłem zrąb dziedziny oraz wyszczególniłem i nazwałem różne rodzaje kitów, stałem się ojcem założycielem i rektorem nowego Uniwersytetu Kiciarstwa, z siedzibą w Toruniu.
Pierwsza konferencja odbyła się na strychu nieistniejącego już Teatru Lalek. W niezliczonych szufladach i pudłach z dokumentami, mam zachowany program z tej imprezy. Być może nasza niezastąpiona Pani Maria, pełniąca funkcję Sekretarza, posiada u siebie taśmy, z zapisem poszczególnych prelekcji. Z tego co pamiętam, mój wykład dotyczył wciskania kitów, na przestrzeni dziejów, od starożytności do czasów nowożytnych.
W ciągu tych dziesięciu (z hakiem) lat, odbyły się aż trzy konferencje.
Na drugiej nie byłem, gdyż chwilowo znudzony tym rodzajem działalności, sfingowałem własną (tzn. Maxa) śmierć, co de facto również było swojego rodzaju kitem.
Ostatnia odbyła się na początku 2008 roku. Powyższe zdjęcie przedstawia uroczyste przecięcie wstęgi, symbolizujące otwarcie konferencji, której plan jest poniżej.
Grono pedagogiczne oraz studenci i wolni słuchacze, spotykają się w miarę regularnie, na nieformalnych spotkaniach w okolicach Nocy Świętojańskiej oraz Bożego Narodzenia ;)
Z tego miejsca serdecznie pozdrawiam wszystkich członków Uniwersytetu, w szczególności regularnego czytelnika oraz sporadycznego komentatora tego bloga, niejakiego Icka z Piernikowa ;D
Generalnie w samej idei kitu, chodzi o nieskrępowaną zabawę. Zatem kit powinien być nieszkodliwy dla ludzi, którym się go wciska oraz z założenia ma zostać kiedyś zdemaskowany. Natomiast sama kitologia, to w tej chwili poważna gałąź nauki ;DDD
Dzisiejszemu wpisowi miała towarzyszyć
ta piosenka, jednak jest... zbyt oczywista.
Przy okazji
blogowej dwulatki, mimowolnie wspomniałem o "innych projektach", dzięki którym Profesor Max znów wraca do gry!
Nie znacie dnia, ani godziny...
muahahahahahahahaha :))))))))))))