Już tylko tydzień z kawałkiem, a będę mógł znowu zgubić się pośród bezkresu wody i trawy, łanów żółto kwitnących kaczeńców, stad batalionów.
Bez internetu, radia, telewizji, telefonu, durnej polityki ze złamaną brzozą w tle.
Z dala od zatłoczonych miast, hałasu, smrodu spaliny.
Tylko ja, poranna mgła, wilcze tropy, zbłąkany łoś, Żołądkowa Gorzka prosto z gwinta, zapach bagna i śpiew ptaków.

Aaaale ładnie!
OdpowiedzUsuńOstatnie zdanie baaardzo do mnie przemawia... no co tu dużo gadać, krzyczy wręcz aurą tak ukochanego, "świętego spokoju", którego odrobinkę bym chętnie uszczknęła:D
OdpowiedzUsuńtydzień prędko zleci
zatem...miłego... i do poczytania:)
ps... nie bawię się tak- dostajesz reprymendę (fajne słowo)! policzyłam, kiedy wypada planowo setny SzF, a tu znowu poślizg:((( :DDDD
Doro, wszyscy bliscy już wiedzą, że właśnie tam mają rozsypać moje prochy ;DDD
OdpowiedzUsuńSydoniu, nawet nie liczyłem, że ktoś czeka na setny odcinek SZF ;)))
A co się odwlecze, to nie uciecze ;D
Żołądkowa gorzka, zapach bagna i ptasi śpiew bardzo mi się podoba. Pakuję plecak i przybywam w odwiedziny :)))
OdpowiedzUsuńTeż lubię gorzką żołądkową, zapach bagna trochę mniej, ale jakoś to zniesę, więc też się piszę:)
OdpowiedzUsuń(przywiozę cytrynówkę i mentolowe)
Zapraszam Panów serdecznie ;)))
OdpowiedzUsuńZawsze jak śmigaliśmy ze znajomymi nad Biebrzę, to siedząc na ambonie i obserwując zwierzaki (głównie ptaki), sączyliśmy sobie Żołądkową, więc dziwnie się potem stwory mnożyły, a później rozmazywały hahaha
Jak piję tą wódkę, to mam typowy odruch Pawłowa, bo od razu bagna wspominam ;DDD
A za mentolowe dziękuję, wolę najzwyczajniejsze Zielone ;>