Wspominałem, że pielęgniarzem zostałem zupełnie przez przypadek, idąc do studium w ramach wojskowej przechowalni. Słowo przechowywać jest kluczowe, gdyż nie lękałem się wojaczki jako takiej (posiadam kategorię A, choć mógłbym spokojnie, jak wielu "prawdziwych" facetów, symulować różne dolegliwości). Bardziej paraliżowała mnie perspektywa totalnie bezsensownego zmarnowania roku, na kopaniu rowów, bieganiu w terenie i strzelaniu do puszek ;]
Jakieś dwa lata, po podjęciu pracy w szpitalu, Ojczyzna przypomniała sobie o spełnieniu mojego obowiązku wobec niej.
Był ciepły maj, anno domini 2006, gdy zostałem wezwany do Wojskowego Centrum Kształcenia Służb Medycznych w Łodzi, celem odbycia szkolenia.
Zakoszarowano tam dwadzieścia kilka kobiet oraz dwóch mężczyzn (jeden tuż przed ślubem).
Choć rzeczywistość nie była odzwierciedleniem ukrytych fantazji o żołnierkach,
to muszę stwierdzić, że były to najzabawniejsze i najbardziej pijane dwa tygodnie w moim życiu ;DDD
Pierwszy i mam nadzieję ostatni raz, poczułem że posiadam wątrobę, która ledwo dysząc wołała - WYSIADAM!!!
Oczywiście wszystkiemu winna była wojskowa kuchnia hahahaha
Intensywne zajęcia (teoretyczne i praktyczne) odbywały się od poniedziałku do piątku, w godzinach 7-15.
Teoria była okropnie nudna, natomiast wiele działo się w terenie, podczas czytania mapy, poznawania szpitala polowego, strzelania, czy musztry.
Szczególnie strzelanie było interesujące, gdzie instruktorzy wstępnie opowiadali o tym, że na każdym szkoleniu zdarza się "blondynka", która wywijając bronią na wszystkie strony, woła rozpaczliwie że się jej broń zacięła, a wszyscy wokół chowali się w popłochu.
I co? Na naszym szkoleniu też była hahaha
Na szczęście z racji wizytacji Polski przez papieża Benka, wydano absurdalny rozkaz zakazu strzelania z broni ostrej, na terenie całego kraju, zatem ćwiczyliśmy na tzw. "wiatrówkach" ;DDD
Na to, co się działo popołudniami oraz w weekendy, łaskawie spuszczę zasłonę milczenia, wystarczy że ta biedna wątroba wyła, niczym wygłodniały wilk do księżyca ;)))
Albo powiem Wam, niech stracę ;]
Czas wolny poświęcaliśmy na zwiedzaniu okolicy i strzelaniu sobie pamiątkowych sweet foci ;P
Żeby połączyć, z takim trudem zdobyte: zawód (pielęgniarz) oraz tytuł (kapral), kilkukrotnie zgłaszałem swoją chęć i gotowość podjęcia udziału w misjach "pokojowych". Niestety nikt mnie tam nie chciał, więc marne są szanse, że ktoś mnie zastrzeli lub wsadzi na minę, zatem nadal będę Was męczył swoimi wy(nat)urzeniami hahaha

Buihahahahahaha!!
OdpowiedzUsuńIdealny komentarz ;DDD
OdpowiedzUsuńJestem zaskoczony, że pozwolili zostawić długie włosy :p
OdpowiedzUsuńMieli golić wszystkie kobiety? o_O
OdpowiedzUsuńhahaha
:DDDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńDrżę na myśl, że to paradne portfolio zawodów jednak kiedyś musi się skończyć...
A koniec już bliski, choć pewnie nie definitywny, bo życie płynie dalej ;DDD
OdpowiedzUsuń