LUZ!!!
Przed ostatecznym rozwiązaniem powstrzymuje mnie kilka rzeczy, choć myślę o nim intensywnie (jak? gdzie? kiedy? itd.). Po pierwsze jestem zbytnim tchórzem. Znaczy nie boję się samej śmierci i tego co będzie potem, tylko blokuje mnie wizja, że mi nie wyjdzie i to dopiero będzie DRAMAT! Po drugie, nie ukrywajmy że samobójstwo jest szczytem egoizmu, do którego chory ma oczywiście prawo, natomiast bliscy i dalsi muszą dalej z tym faktem żyć. Po trzecie mam do skończenia projekt, więc na bank nie w tym roku.
Poprzednim razem o mojej walce wiedziały ze dwie osoby, a ewentualnie kilka mogło się czegoś domyślać. Teraz postanowiłem, nie ukrywać się z tym specjalnie, co nie oznacza, że będę bez przerwy oznajmiał jak mi jest w życiu chujowo, a ludzie mają mi współczuć i wyrażać wsparcie. Choroba jak każda inna, tylko zostaje na całe życie jak HIV czy opryszczka. Postaram się czasami coś tam skrobnąć jak na froncie oraz jak w sumie do tego doszło.Wpis ilustrowany zdjęciami Magdaleny Russockiej.


Nie znam drugiej osoby z tak dobrze ustawionym punktem cięzkości, tam gdzie w duszy ludzkiej jest pokoik z napisem na drzwiach "włąsna zajebistość". Wiesz co? Kup sobie krople z witaminą d ( u nas rzadzi dr jackobs) i wyobraż sobie.... że masz prawo poleżeć na glebie. ...ale pamiętaj, że ja nawet przez moment, nie wątpię, że wstaniesz. Jestem tego bardziej niż pewna. Żadnych ostatecznych rozwiązań. Nie zostawiaj nas tu z tym stadem wariatów ja Cię proszę. Bo mi serce pęknie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńFakt, że mam prawo poleżeć na glebie, to jest oczywista oczywistość. Póki co jeszcze się ruszam, czyli raczej pełznę. Może kiedyś wstanę, a nawet polecę. Póki co z doświadczenia wiem, że może być gorzej niż aktualnie jest. Miło, że chociaż ktoś ze "starej gwardii" tutaj jeszcze się ostał <3
UsuńWiesz co? Miałam 5. dni wolnego...rozległe plany. Moje łózko wygląda tylko odrobinę lepiej...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam