czwartek, 5 marca 2020

Urodziłem się w bibliotece...

... choć mógłbym też napisać, że na ewangelickiej plebanii.
Wzorem Papcia Chmiela, który swoją autobiografię zatytułował "Urodziłem się w Barbakanie" (trzeba przeczytać żeby zrozumieć sens stwierdzenia), postanowiłem podobnie zatytułować tego posta, który traktuje właśnie o okolicznościach mojego przyjścia na świat.
Urodziłem się 43 lata temu, gdzieś koło dziesiątej rano, w miejscowości Lniano, gdzie znajdowała się  Izba porodowa, potocznie nazywana porodówką. To taka instytucja z polskiego lamusa, której zadaniem było przyjmowanie porodów naturalnych, kwalifikowanych z ciąż niepowikłanych.
W moim przypadku nastąpiły komplikacje w postaci pęknięcia krocza, gdyż miałem masę urodzeniową wynoszącą 4400 gramów.
Poród odebrała położna Urszula Kudra, która do momentu tego wpisu była anonimową akuszerką, przyjmującą tysiące dzieci. Zresztą o wspomnianej placówce internet również milczy, a obecnie jej mury są siedzibą gminnej biblioteki. Niestety nie doszukałem się żadnych zdjęć archiwalnych, przedstawiających budynek z czasów funkcjonowania porodówki.
Wejście główne
Hol z widokiem na salę położnic. Za różowym winklem sala porodowa, a w tle noworodkowa.
Sala porodowa (na ścianach płytki ceramiczne)
Sala noworodkowa
click

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz