środa, 11 marca 2020

Klasyczny bul dópy

Subiektywna, zakulisowa opowieść o formacie telewizyjnej "śniadaniówki", w postaci pysznej, niskokalorycznej papki dla ludu, czyli jak kąsać rękę, która Ciebie promuje.  
Piątego marca otrzymałem zaproszenie do wystąpienia w programie "Dzień dobry TVN", w pogaduszkach na temat "Pasja większa niż życie".
Zgodziłem się bez zastanowienia, głównie żeby zmierzyć się z nowym wyzwaniem, czyli udzielaniem się na żywo, przed liczną publicznością.
Niewielki zgrzyt nastąpił, gdy zostałem poproszony o przesłanie zdjęć z pracy, bo autentycznie nie posiadam w swoim archiwum takich, które bez przypału mógłbym upubliczniać, bo albo są już stare, albo ze współpracowaniami lub pacjentami (kwestia RODO), albo jakieś głupawki. Pani cisła o te foty, więc znalazłem jakieś w miarę sensowne z siatą w windzie, gdy wracam na oddział z paszą dla wygłodzonych kur. Ostatecznie poszło bez sensu, bo występujący ze mną pani adwokat oraz pan chirurg, jakoś nie zostali pokazani w wizytówce, podczas wykonywania pracy zawodowej.
Kolejny zgrzyt - zdjęcia modelingowe. Zaproponowałem żeby gdzieś tam wspomnieć o moim ofelionowym projekciku, na co dostaję odpowiedź, że nie mogą promować (sic!). 
No NIE!!! 
Faktycznie nie pokazują! 
Przypominam - temat PASJA
Ofelion to nonprofitowy temat przewodni tej pasji.
No to jak Państwo tak, to ja Wam wyślę same najpiękniejsze, artystyczne zdjęcia ofelionowe. Oczywiście prosili o dobrą rozdzielczość i bez golizny. Ostatecznie wieczorem przed emisją dowiaduję się, że sami se z fejsa ściągli, zatem to pieprzenie o rozdzielczości to pic na wodę. No więc proszę, żeby chociaż pokazali co wybrali, a tam kolejny fuckup, bo jedna fota z używką na pierwszym planie. Zasugerowałem żeby wyciąć i tu nawet posłuchali.
Na planie stawiłem się zgodnie z wytycznymi godzinę przed wejściem na antenę.
Papierologia, tapetowanie, szybkie omówienie scenariusza, mikrofonik i JAZDA.
Siadamy na wyznaczonych pozycjach, w ostatniej chwili dosiadają się prowadzący.
3...2...1... AKCJA!
Na pierwszy ogień stała bywalczyni programu prawniczka-piosenkarka, że se gra na pianinie, flecie oraz innych instrumentach. Opowiada barwnie, kwieciście i z sensem jakieś dwie minuty.
Następnie doktor-pianista z milionem dodatkowych pasji. Nie omieszkano wspomnieć, że w tym zawodzie tyle nauki i pracy (pielęgniarka nie musi mieć wykształcenia i doświadczenia), a gdzie czas na granie. Pierdoli trzy minuty, z czego jedną o synu (chyba też jako pasji), wtrącając wymownie patrząc na prawniczkę, że mają takie wymagające, odpowiedzialne, stresujące zawody, że muszą jakoś odreagować (tu chciałem mu tętnicę przegryźć, co chyba nawet widać po grymasie).
Na końcu pielęgniarz-model-performer-artysta (połechtały te słowa wypowiedziane przez Kingę), choć jeszcze wiedzieli (widziałem scenariusz), że jestem leśniczym i biologiem, a drugą pasją są komiksy. Nie omieszkano wspomnieć, że na modelingu można zarabiać, choć od wielu lat dopłacam (na MRJ poszło jakieś 800 zł, na polaroidowego Ofeliona około 3 tys.). Coś tam poYYYpowiadałem trzy po trzy, przez niecałe dwie minuty, świecąc śnieżnobiałymi licówkami i bezskutecznie starając się opanować zwichnięty nadgarstek.
Finałowo pani mecenas plumka na pianinie, podśpiewując rzewnie, prowadzący znikają bez cześć na powitanie, ani całujcie nas w dupy na pożegnanie, my siedzimy udając że słuchamy, aplauz Piotra z offu.
KURTYNA.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz