środa, 18 grudnia 2019

Historia pewnej sesji

Rok temu zadałem sobie wyzwanie, żeby do jego końca drastycznie schudnąć. Wyznaczyłem trzy pułapy: minimalny (70 kg), optymalny (65 kg) oraz maksymalny (60 kg) i wziąłem się ostro do roboty, czyli głodzenia. Wspomniałem o tym celu w wiosenno-letnim wywiadzie dla "Miasta Kobiet" (do znalezienia pod tym linkiem, od strony 90), mówiąc wtedy - Teraz na przykład postanowiłem się zagłodzić, by wyglądać jak Christian Bale w "Mechaniku". Szło mi jak krew z nosa, ale jednak waga powoli spadała. Początkowo chciałem po prostu zrzucić wagę kompletnie bez żadnego powodu. Potem stwierdziłem, że fajnie byłoby znaleźć jakiś ciekawy temat fotograficzny, który dobrze wieńczyłby dzieło zniszczenia. Przez dłuższy czas błąkał mi się po głowie motyw obozów koncentracyjnych, w perspektywie obecnych pomysłów polskiej władzy w kwestii inności i mniejszości, jednak poległem w ubieraniu tego w konkretne kadry. Pod koniec kwietnia realizowaliśmy wspólnie z Dawidem Galińskim sesję, gdzie motywem przewodnim było osuwanie się w odmęty szaleństwa. Jeżdżąc między kolejnymi lokacjami, dyskutowaliśmy o powstającym filmie "Joker", w którym Joaquin Phoenix wcielając się w tytułowego bohatera, schudł do roli 23 kilogramy. Myślę, że wtedy podświadomie zakiełkowała mi idea, żeby dodać w tym temacie coś od siebie. 
Dwudziestego piątego czerwca napisałem do Dawida z ogólnym pomysłem, który właśnie rozjebał mi mózg. Trochę obawiałem się, że nie chwyci, bo do tej pory starał się on unikać pstrokacizny, której tutaj miało być sporo, ale przefiltrowanej przez jego estetykę. Temat, który wstępnie nazwałem "Tribute Joker" chwycił, a żeby mieć bat do bardziej konsekwentnego chudnięcia, ustaliliśmy termin zdjęć na drugą połowę października. Kolejne dni, tygodnie i miesiące kiełkowały kolejnymi szczegółami, a my kompletowaliśmy elementy scenografii oraz detale ubioru. Na blogu zacząłem umieszczać wpisy zapowiadające sesję, do tego kilka postów pasujących do tematu wstecznie oznaczyłem wspólnym hasztagiem mrj, żebyśmy nie zostali posądzeni o płynięcie na fali popularności najnowszego filmu. Najtrudniej było mi wytłumaczyć fotografowi i wybić z jego głowy, że TO NIE JEST JOKER, więc nie ma się wzorować na jakimś jego konkretnym wizerunku. Szczerze mówiąc w pewnym momencie idea ta stała się niczym ropiejący, bolesny wrzód i pragnąłem wreszcie się go pozbyć. Stety/niestety termin jej realizacji wciąż się przesuwał najpierw o miesiąc, potem z racji braku możliwości dostania się do garderoby Teatru Terminus, w której zaplanowaliśmy zdjęcia o kolejny miesiąc. Ostatecznie udało nam się spotkać parę dni temu, czyli 14 i 15 grudnia 2019 roku.
Świadomy poniższych słów mogę z czystym sumieniem już teraz napisać, że jest to jedna z najważniejszych moich sesji zdjęciowych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz