wtorek, 12 lipca 2011

WA & PP - Tancerz

Problem pojawia się na samym początku wpisu, ponieważ nie wiem czy to, o czym dziś skrobię, zaliczyć do działu Wieśniacki Artycha lub może Przodownik Pracy.
Z jednej strony jest to jedna z form mojej ekspresji artystycznej, natomiast czasami przynosi ona pewne profity materialne ;D
Do tego typu występów stosuję mój pseudonim sceniczny.

Co prawda, artyzmu w tym tyle co kot napłakał, bo ogranicza się on do wzbudzenia emocji… zażenowania u widzów, natomiast zarobkuję w ten sposób baaardzo rzadko, dorabiając do marnej pensji ;)

Może zacznę od samego początku, czyli dzieciństwa.
Kiwać się na boki w rytm muzyki, uwielbiam od zawsze.
Podobno mam „perfekcyjne wyczucie rytmu” (temu cytatowi poświęcę kiedyś osobny wpis).
Lubię pląs, jednak sporadycznie chodzę na potupówki.
O ile solo wyginam śmiało ciało, to już w parze drętwieją mi członki i jestem zdolny do prymitywnego kroku – wbokiwbokiwbokiobrót, ewentualnie po trzech głębszych, krok mi ewoluuje do trzech ;DDD
No chyba, że jest to polka albo chaotyczne wygibasy hahaha
Wszelkie tańce, klasyczne oraz latynoamerykańskie są dla mnie czarną magią, jednak o dziwo potrafię stać na pointach ;D

Chciałbym kiedyś zatańczyć tak jak w poniższej animacji.


Z przyjaciółką (pojawiła się na tym zdjęciu) założyliśmy nawet duet taneczno-erotyczny „Parururarura”, na prywatkach wzbudzając entuzjazm naszą popisową Rozgwiazdą ;D

Kooperatywa zawiązała się z fascynacji melodiami Kylie Minogue (szczególnie tego utworu, do teraz wywołującego u mnie nocne polucje - od 02:09 teledysku).
Niestety chwilowo działalność została zawieszona, ze względu na stan ciąży, bynajmniej nie mojej.
Natenczas poszukuję jej dublerki.
Kandydatka powinna być drobną blondynką, nie mającą lęku przed śmiganiem w przestworzach, ufnej sile i zwinności partnera ;)

Jedyne co mi pozostało, to kompletny kociokwik na widok wszelakich rur pionowych ;)))

15 komentarzy:

  1. umarłem... i proszę mnie nie reanimować...

    OdpowiedzUsuń
  2. Przefarbuj włosy na blond i spokojnie możesz startować na dublerkę, bo gabarytowo odpowiadasz i lęku przed wysokością z ramienia też nie masz ;DDD

    OdpowiedzUsuń
  3. ;] raz się żyję ;]
    kolejny raz, będziemy mieli okazje konfrontacji podczas warsztatów u Wiedźmy, więc zobaczymy kto pierwszy padnie podczas pląsu ;) ino się nie zdziw Czarnego Mariana w wersji blond ;P

    OdpowiedzUsuń
  4. "Po dwóch głębszych krok ewoluuje do trzech"
    :DDDDD
    Kwiczę, kwiczę totalnie

    OdpowiedzUsuń
  5. Normalnie musiałam się uspokoić ze śmiechu i wytrzeć zapluty monitor... już więcej nie będę czytać Twoich notek pijąc coś lub jedząc, bo z komputerem możemy tego nie przeżyć ;)

    Hadesie, ja już kiedyś wspominałam, że sparowanych tańców to można nauczyć nawet kij od szczotki ;) Wystarczy tylko, aby ów kij wykazywał jakiekolwiek chęci.

    Niestety dublerki polecić nie mogę, bo ewentualne są jeszcze zbyt młode ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kimonie, właśnie wyobraziłem sobie blond małpę w czerwonym!
    ahahahahahahahahahaha ;)))))))

    Aneto, wtedy krok wygląda mniej więcej iwprzódiwprzódiwbokiwtyłiwtyłiwbokiobrót ;DDD

    Choco, zapewne daje się, jednakże kija już giętkości nie nauczysz ;)
    Problem polega na tym (jak już wspominałem), że bliskość drugiej osoby mnie paraliżuje i staję się sztywny ;> jak kołek, a to utrudnia ruchy ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Hadesie, kij też da się wyginać, aczkolwiek nie tak jak guma ;)
    Ejże, ale tańczyć można z jakąś zaprzyjaźnioną osobą... prawda ;P?

    OdpowiedzUsuń
  8. Podczas naprężeń drągi łatwo się łamią ;D
    Czy ja mówiłem, że nie można tańczyć z zaprzyjaźnioną osobą ;>
    Paraliżuje mnie sam fakt zbliżenia ;P

    OdpowiedzUsuń
  9. Zwłaszcza jak się chce je zgiąć na pół ;)
    Uhm...
    Tego ostatniego zdania nie będę może komentować ;P

    OdpowiedzUsuń
  10. Jednak jest nadzieja, bo drewno dość łatwo i bezpiecznie, gnie się pod wpływem ciepła i wilgoci ;DDD

    OdpowiedzUsuń
  11. W sprawie tańca u mnie jak u Ciebie im bliżej osoby tym większy kołek ;)...ale jak już się rozkręcę to ciężko mnie opanować. Normalnie dancing -demon ze mnie wyłazi i wywijam, zawijam na parkiecie jak tajfun zagarniając po drodze wszystkich napotkanych;P...a po kilku głębszych...to już MASAKRA!!!;D

    W stringi to bym się nie wbił z obawy o zatarcia i wytarcia ;P

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie taki string straszny ;) Chociaż zakładam tylko na specjalne okazje (patrz występy) ;D

    OdpowiedzUsuń
  13. To jest mój najgorszy senny koszmar, że ktoś by mnie tak odwrócił i wypadłby mi mózg, w którym i tak nie mam za wiele ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Doro, to się dzieje tak szybko, że mózg nie wypada ;)

    OdpowiedzUsuń