Pewna kocia mama i artystka - Krwistowłosa Doro, zaprosiła siedmioro osób (w tym mnie) do blogowej zabawy, polegającej na jeszcze dogłębniejszym przedstawieniu siebie.
Nie mógłbym odmówić pięknej damie niczego, zatem przystępuję do osobistej wyliczanki.
Na początek piosenka doskonale mnie definiująca.
1. Uwielbiam pracować na nocnej zmianie i gdyby tylko Kodeks Pracy na to pozwalał, robiłbym tylko po zmroku, dzięki czemu dnie mogę wykorzystywać na relaks i z głowy mam większość durnych wymysłów kierownictwa.
2. Jestem totalnie pogodozależny, a dokładniej słońcolubny.
Okres jesienno-zimowy jest dla mnie drogą przez mękę, natomiast wiosną rozkwitam, by latem dojrzewać w ciepłych promieniach.
3. Od dzieciństwa ściągam deszcze i burze.
Dawno temu wymyśliłem, że jestem dzieckiem burzy.
Nie bierzcie urlopów w tym samym terminie co ja, chyba że lubicie chlapę.
Prosty przykład z ostatniego wyjazdu planowanego w ciepłe rejony. Długoterminowa prognoza pogody wskazywała przepiękną pogodę, im bliżej wyjazdu, tym gorzej.
Ostatecznie w Oceanie się nie wykapałem z powodu sztormu.
4. Mam obsesję na punkcie tłuszczu i cały czas marudzę jaki to jestem grubaśny.
Wszyscy wkoło pukają się w czoło, a ja kompulsywnie biegam na siłownię.
5. W dzieciństwie byłem niejadkiem, natomiast teraz uwielbiam żreć dużo i dobrze.
Lubię miksować smaki i nie boję się eksperymentów kulinarnych.
Od paru lat tworzę własny ranking ulubionych restauracji w Polsce, a ostatnim odkryciem jest "Platter" Karola Okrasy. Jego fois gras posłało mnie najpierw na kolana, a później na łopatki.
6. Posiadam krzywe palce u nóg (wina za małych bucików w dzieciństwie), krzywe zęby (wina ósemek, których posiadam pełen zestaw - nawet zdrowe), skrzywiony kręgosłup (byłem kujonem, więc miałem za ciężki plecak) oraz skrzywioną psychikę (winowajców łaskawie przemilczę).
7. Wszelkie urządzenia elektryczne i elektroniczne nie wytrzymują bezpośredniego kontaktu ze mną i wysiadają (monitory wybuchają, latarnie gasną, piloty nie działają i wibrator też).
8. Robię z siebie głupka przy każdej okazji.
To mój taki sposób na błogi życiowy spokój.
9. Jestem ekstremistą w różnych dziedzinach - lubię kąpiele w przerębli, chadzam po rozżarzonych węglach, adrenalina to mój narkotyk.
Jeśli tylko bym mógł ze względów finansowo-logistycznych to pewnie skakałbym na bungee, ze spadochronem, latałbym szybowcem, wspinał na skałki bez asekuracji oraz nurkował głębinowo bez aparatu tlenowego.
Z drugiej strony podobno (to nie moja ocena) jeśli muszę to wygłaszam najbardziej trafne i wyważone osądy.
10. Nienawidzę łańcuszków szczęścia i innych podobnych bzdur, więc namiętnie je przerywam i żyję.
W związku z tym nie wyznaczę kolejnych osób do zwierzeń, choć bardzo chciałbym część z bloggerowych przyjaciół poznać bliżej.
Wolę to robić w realu, bo pomimo niewątpliwych zalet, wirtualna znajomość to zwykła namiastka.
Oczywiście jeśli któryś z czytelników chce się dołączyć do zabawy, to z rozkoszą zapraszam, poczytam, ocenię...
11. (gratisowe) Namiętnie kłamię, a dokładniej kituję.
Z garstką przyjaciół założyliśmy Uniwersytet Kiciarstwa, którego jestem samozwańczym rektorem i profesorem.
Od czasu do czasu spotykamy się na konferencjach, zgłębiając tą nietkniętą dziedzinę naukową.
Oh, jak uroczo, no teraz to mi się wydaje, że kłamiemy razem od przynajmniej 30 lat ;))))
OdpowiedzUsuńDziękuję za podjęcie rękawicy!
cudo:)
OdpowiedzUsuńKiedy jedziesz na urlop? Muszę zaplanować nasz, a że jadę w góry, to bardzo mi zależy na tym, aby burz nie było :)
OdpowiedzUsuń@ doro - już teraz zapraszam do udziału w kolejnej konferencji (choć jeszcze nie wiadomo kiedy się odbędzie), można też się zapisać do grona słuchaczy na n-k ;D
OdpowiedzUsuń@ love - cudnie, że się spodobało
@ ewa - wstępne plany zakładają jeden w długi weekend majowy, letni w drugiej połowie sierpnia, ale bez obaw ponieważ deszcze występują zazwyczaj regionalnie, czyli w miejscu mojego pobytu (w góry się nie wybieram, ale kto wie)
super:-) i foto i tytul i sam wpis, nie wiem czemu wczesniej go nie czytalam??
OdpowiedzUsuńa co z lancuszkami ktore dostaje sie mailowo? ja nawet ich nie czytam, wiec nawet nie wiem ktore nieszczescia czy tez pechy sa z powodu przerwania..
do dzis pamietam jak lancuszki wysylano poczta. zwykla, czyli poczta polska. i siedzielismy i pisalismy 20 kopii, czy tez ile tam tego shitu bylo. no ale wtedy mialam 12-13 lat;-)
@ Kasija - super że się Tobie podobał ;)
OdpowiedzUsuńWszystkie łańcuszki są do kitu ;D
ide poszukac U.Kiciarstwa na nk:)
OdpowiedzUsuńniby sa do kitu ale musiales miec tu akurat wene, bo nawet sporo napisales(ciekawych rzeczy)
Pewnie, że Uniwesytet Kiciarstwa ma swoją zakładkę na nk, ale niestety zapisywani są tylko aktywni działacze ;/
OdpowiedzUsuńZatem zapraszam w bliżej nie sprecyzowanej przyszłości na konferencję ;D
Gratuluję poczucia humoru!! :>:>:>:>:>
OdpowiedzUsuńDziękuję ;*
OdpowiedzUsuń