Dzięki powyższemu cytatowi, będącemu jednym z najpiękniejszych wyznań miłosnych, który wyczytałem na przeniesionym do fejsbuka blogu Trzyczęściowego garnituru, obejrzałem film będący adaptacją komiksu. Docelowo ekranizację kręcono z myślą o dużym ekranie, ale z racji panującej pandemii trafił on na łamy Netfilxa.
Bardzo długo nie było tutaj żadnej recenzji, po części dlatego, że ciut odwykłem, po drugie jestem coraz większym kinowym malkontentem i mało filmów mnie już porusza. Dlaczego zechciałem pochylić się akurat nad tą produkcją? Chyba złożyło się na to kilka elementów. Od czasu zamknięcia kin, czyli kilka miesięcy, nie oglądałem żadnej dłuższej formy, bo jednak domowy standard nadal ma się nijak do kinowego dolby surround, więc choć brak mi tego cholernie, to ciągle nie czuję oglądania filmów w łóżkowym zaciszu. Ta przerwa albo obniżyła moje wygórowane oczekiwania co do X muzy, albo ten film faktycznie jest taki dobry. Trwa dwie godziny z okładem, a zdołał mnie wzruszyć 5 razy, czyli tak średnio co 25 minut. Jednak tutaj myślę, że spory wpływ na tą egzaltację jest stan, w którym obecnie tkwię, a nie mistrzostwo scenariusza, choć ten faktycznie sklecony jest bardzo zgrabnie.
Opowieść kręci się wokół grupki nieśmiertelnych, którzy od wieków w ukryciu ratują świat i z czasem zaczynają rozumieć, że nie ma to większego sensu, bo ludzkość jest po prostu zjebana. Bohaterowie obdarzeni nieskończonym życiem, reprezentują większość ludzkich ras, wyznań oraz orientacji, więc nie można się tutaj doszukać żadnego klucza uprzywilejowania w tej kwestii, choć raczej powinienem napisać przeklęcia wiecznym trwaniem. Radzenia sobie z psychiczną udręką niezliczonych zmartwychwstań, bólem kolejnego umierania, traumą straty najbliższych. Pod płaszczykiem popcornowego, wartkiego akcyjniaka, skrywa się filozoficzna dysputa nad sensem życia. Przy obowiązkowym zawieszeniu niewiary w immortalis, film pochłania się jednym tchem, bez zbędnych dłużyzn, ze świetnym aktorstwem, fajną ścieżką dźwiękową i bez nadmiernych efektów specjalnych.
Nie będzie żadną tajemnicą, że skoro "bajka" jest o ludziach wiecznych, to zostawiono w finale otwartą furtkę do kolejnej części, choć autorom będzie zdecydowanie trudniej cisnąć dalej tą cytrynę, żeby była świeża.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz