Późną wiosną, prawie latem mój aparat całkowicie odmówił posłuszeństwa. Już wcześniej kaprysił, zacinając się najpierw na zachodniopomorskim plenerze, chwilę później na Islandii. Teraz jednak padł dokumentnie, przy pierwszej klatce z nowego wkładu.
Szczęście w nieszczęściu, kolega KuRa posiadał na stanie Instax Square SQ6, z kosmiczną ilością wkładów i powiedział, że można się częstować do woli.
Na pierwszy ogień poszła Klaudia, czyli powtarzaliśmy kadr jaki chciałem strzelić polaroidem.
Szczerze mówiąc kompletnie nie zażarło. Poczynając od wielkości zdjęć, poprzez ich jakość oraz kolorystykę, a kończąc na samym aparacie.
Wypstykałem jeszcze kilka zdjęć, żeby się upewnić, czy wrażenie jest jednorazowe, czy trwałe...
![]() |
| Priscilla |
![]() |
| Helena |






Brak komentarzy:
Prześlij komentarz