"Mroczny Rycerz" jest arcydziełem sztuki filmowej!!!
Szczególnie w scenie przesłuchania, gdy Joker śmiejąc się w twarz Batmanowi, mówi: "You have nothing..." (ile razy oglądam ten moment, za każdym razem mam te same ciary na całym ciele).
Jednak najbardziej polubiłem ten film, za Jokera w szpitalu ;)))
Czasami mam wielką chęć, zrobić ze swoim szpitalem to samo ;)))
Reżyser czerpał pełnymi garściami z "Zabójczego żartu" (odświeżona wersja do kupienia już na początku marca), czyli teoretycznie najlepszej, komiksowej opowieści o Batmanie.
Wracając do filmowego Gacka, obawiam się, że ostatnia część trylogii, nie będzie nawet w połowie tak dobra jak "The Dark Knight", a nowa, futurystyczna Catwoman, będzie zaledwie cieniem poprzedniczki.
Moje powroty z durnej pracy, niebezpiecznie często przypominają powyższy schemat ;DDD
HELLO THERE - HELL HERE
hej a co tam robi moja nóżka???
OdpowiedzUsuńŁadnie się prezentuje i nieźle smakuje ;>
OdpowiedzUsuńCudna, jako i obydwa filmiki :D
OdpowiedzUsuńTeraz będzie felieton: przeczytałam ostatnio u jednej uzdolnionej licealistki, że postać Jokera uosabia archetyp Trikstera.
Zaiste! Teraz to widzę, dialogi brzmią, jakby scenarzysta pisał je z "Archetypami" Junga w dłoni ;)
Tutaj ta energia jest groźna, jako wyrzucona poza margines społeczeństwa, czyli na poziomie psychicznym niezintegrowana.
A tymczasem odrobina chaosu i nieobliczalności - o ile może być niebezpieczna - daje ten dziki dreszczyk "oto coś się dzieje, a ja żyję". Można bez tego, ale co to za życie? Śmierć praktycznie ;)
Z moich doświadczeń ostatnich dwóch tygodni - nasza cywilizacja zabija samą siebie za pomocą przerostu organizacji.
I tu będzie puenta: planowanie jest dobre, do pewnego momentu. A czasem trzeba wręcz bez planu ;P
Drugi filmik też CUDOWNY. Na powierzchni o kotku, który wreszcie został zmuszony wysunąć pazurki i przekonać się, że nie jest ciepłą kulką, ale drapieżnikiem.
W głębi moim zdaniem też jest o życiu i śmierci - co sprawia, że czujemy się martwi, a co daje poczucie bycia żywym.
:*
Jeszcze ponudzę :)
OdpowiedzUsuńKtóre to ostatnie zdanie w powyższym komentarzu nie jest oczywiście niczym odkrywczym - wszystko, co porusza, na głębszym poziomie sprowadza się do życia, śmierci, albo nieskończoności ;)
Ale ciekawy jest motyw zjadania. Te koty ją podżerają na początku - i nie wiadomo, czy przy okazji ją przywracają do życia, czy na odwrót. No a scena się kończy jej stwierdzeniem, że teraz czuje się bardziej jadalna ;) Ciekawe dla mnie ;)
Nie mogę przyzwyczaić się do Christian'a Bale jako odtwórcy Batmana:/
OdpowiedzUsuńHeath Ledger jako Jocker- rewelacja.
Michelle Pfeiffer jako Catwoman- mistrzostwo świata!
Aneto, to żeś mądry fellieton trzasła ;DDD
OdpowiedzUsuńNie sposób zaprzeczyć Twojemu wywodu.
Proszę o częstsze tego typu pogadanki, może dzięki temu dowiem się więcej o samym sobie ;-*
Panie Wu, mam ten sam problem z Bale'em ;/
Przesadził z modulacją głosu, przez co brzmi groteskowo ;]
mmmmmmmmm Michelle Pfeiffer... Gdy pojawiła się w Batmanie (miałem wtedy 5/6 lat- jakoś tak- nie pamiętam kiedy dokładnie ,,Powrót Batmana" wyszedł) to już wtedy zacząłem na jej punkcie szaleć, stajać się moją skrytą miłością ;P gdyby nie Kimuszka zapewne by tak zostało- więc pani Michelle jest zaraz za nią ;)
OdpowiedzUsuńbtw pamiętam, że na Dzień Wiosny (lat 15) przebrałem się za Catwoman- może nie wygrałem za najlepszy strój- może przez karnację, bo wtedy jeszcze nie było wersji ,,Catwoman" z Halle Betty- zatem wyprzedziłem epokę ha ha ;) ale przez pomyłkę zostałem pocałowany przez jakiegoś młodego Pana w dłoń (Yes!!!)
to była moja pierwsza i ostatnia (jak na razie) kobieca stylizacja ;P
Ty i Catwoman??? Jakoś nie mogę sobie Ciebie wyobrazić w tej, zwierzęcej stylizacji ;DDD
OdpowiedzUsuńHaDeeSie, proszę uprzejmie ;]
OdpowiedzUsuńW takim razie jeszcze dorzucę hipotezę, że te wszystkie widowiskowe wybuchy to zwyczajna reakcja na frustrację.
Co się kisi, musi chcieć wybuchnąć. Tak mówi prawo ;)
To nawet nie jest hipoteza, tylko oczywista oczywistość ;DDD
OdpowiedzUsuń