poniedziałek, 20 lutego 2012

Ostatki...

... czyli być Jokerem w pracy, a Catwoman w domowym zaciszu.

"Mroczny Rycerz" jest arcydziełem sztuki filmowej!!!
Szczególnie w scenie przesłuchania, gdy Joker śmiejąc się w twarz Batmanowi, mówi: "You have nothing..." (ile razy oglądam ten moment, za każdym razem mam te same ciary na całym ciele).
Jednak najbardziej polubiłem ten film, za Jokera w szpitalu ;)))

Czasami mam wielką chęć, zrobić ze swoim szpitalem to samo ;)))

Reżyser czerpał pełnymi garściami z "Zabójczego żartu" (odświeżona wersja do kupienia już na początku marca), czyli teoretycznie najlepszej, komiksowej opowieści o Batmanie.

Wracając do filmowego Gacka, obawiam się, że ostatnia część trylogii, nie będzie nawet w połowie tak dobra jak "The Dark Knight", a nowa, futurystyczna Catwoman, będzie zaledwie cieniem poprzedniczki.

Moje powroty z durnej pracy, niebezpiecznie często przypominają powyższy schemat ;DDD

HELLO THERE - HELL HERE

10 komentarzy:

  1. hej a co tam robi moja nóżka???

    OdpowiedzUsuń
  2. Ładnie się prezentuje i nieźle smakuje ;>

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudna, jako i obydwa filmiki :D

    Teraz będzie felieton: przeczytałam ostatnio u jednej uzdolnionej licealistki, że postać Jokera uosabia archetyp Trikstera.
    Zaiste! Teraz to widzę, dialogi brzmią, jakby scenarzysta pisał je z "Archetypami" Junga w dłoni ;)
    Tutaj ta energia jest groźna, jako wyrzucona poza margines społeczeństwa, czyli na poziomie psychicznym niezintegrowana.
    A tymczasem odrobina chaosu i nieobliczalności - o ile może być niebezpieczna - daje ten dziki dreszczyk "oto coś się dzieje, a ja żyję". Można bez tego, ale co to za życie? Śmierć praktycznie ;)
    Z moich doświadczeń ostatnich dwóch tygodni - nasza cywilizacja zabija samą siebie za pomocą przerostu organizacji.
    I tu będzie puenta: planowanie jest dobre, do pewnego momentu. A czasem trzeba wręcz bez planu ;P

    Drugi filmik też CUDOWNY. Na powierzchni o kotku, który wreszcie został zmuszony wysunąć pazurki i przekonać się, że nie jest ciepłą kulką, ale drapieżnikiem.
    W głębi moim zdaniem też jest o życiu i śmierci - co sprawia, że czujemy się martwi, a co daje poczucie bycia żywym.

    :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze ponudzę :)
    Które to ostatnie zdanie w powyższym komentarzu nie jest oczywiście niczym odkrywczym - wszystko, co porusza, na głębszym poziomie sprowadza się do życia, śmierci, albo nieskończoności ;)

    Ale ciekawy jest motyw zjadania. Te koty ją podżerają na początku - i nie wiadomo, czy przy okazji ją przywracają do życia, czy na odwrót. No a scena się kończy jej stwierdzeniem, że teraz czuje się bardziej jadalna ;) Ciekawe dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mogę przyzwyczaić się do Christian'a Bale jako odtwórcy Batmana:/
    Heath Ledger jako Jocker- rewelacja.
    Michelle Pfeiffer jako Catwoman- mistrzostwo świata!

    OdpowiedzUsuń
  6. Aneto, to żeś mądry fellieton trzasła ;DDD
    Nie sposób zaprzeczyć Twojemu wywodu.
    Proszę o częstsze tego typu pogadanki, może dzięki temu dowiem się więcej o samym sobie ;-*

    Panie Wu, mam ten sam problem z Bale'em ;/
    Przesadził z modulacją głosu, przez co brzmi groteskowo ;]

    OdpowiedzUsuń
  7. mmmmmmmmm Michelle Pfeiffer... Gdy pojawiła się w Batmanie (miałem wtedy 5/6 lat- jakoś tak- nie pamiętam kiedy dokładnie ,,Powrót Batmana" wyszedł) to już wtedy zacząłem na jej punkcie szaleć, stajać się moją skrytą miłością ;P gdyby nie Kimuszka zapewne by tak zostało- więc pani Michelle jest zaraz za nią ;)

    btw pamiętam, że na Dzień Wiosny (lat 15) przebrałem się za Catwoman- może nie wygrałem za najlepszy strój- może przez karnację, bo wtedy jeszcze nie było wersji ,,Catwoman" z Halle Betty- zatem wyprzedziłem epokę ha ha ;) ale przez pomyłkę zostałem pocałowany przez jakiegoś młodego Pana w dłoń (Yes!!!)

    to była moja pierwsza i ostatnia (jak na razie) kobieca stylizacja ;P

    OdpowiedzUsuń
  8. Ty i Catwoman??? Jakoś nie mogę sobie Ciebie wyobrazić w tej, zwierzęcej stylizacji ;DDD

    OdpowiedzUsuń
  9. HaDeeSie, proszę uprzejmie ;]

    W takim razie jeszcze dorzucę hipotezę, że te wszystkie widowiskowe wybuchy to zwyczajna reakcja na frustrację.

    Co się kisi, musi chcieć wybuchnąć. Tak mówi prawo ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. To nawet nie jest hipoteza, tylko oczywista oczywistość ;DDD

    OdpowiedzUsuń