![]() |
| Darek Pietrzak |
Gubię wątek i dni.
Kontynuując wątek późnego dorastania, moje żyćko z młyńskiego koła, wolno mlącego ziarna, zmieniło się w rozpędzony kołowrotek. Sama cykliczność mi nie przeszkadza, bo jest naturalnie wpisana w funkcjonowanie natury. Natomiast męczy mnie aktualne tempo.
Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat, ja wysiadam
Na pierwszej stacji, teraz, tu!
Wcześniejszy schemat Wolne - Obowiązki polegał głównie na tym, że w czasie wolnym w zależności od jego długości, jechałem na wycieczkę, plener fotograficzny, wieśkę itd., albo szedłem do kina, koncert, wystawę czy imprezkę. Obecnie wkradła się powtarzalność, która w różnych wariantach wygląda następująco: dniówka, kino, robienie jedzenia na kolejny dyżur, kąpiel, spanie, kolejna dniówka, kino, kąpiel, spanie, pranie, zakupy, kino, nocka, wyjazd na wieśkę. Tutaj czas ciutkę zwalnia, ale również kręci się wokół obowiązków, bo ciągle jest coś zrobienia na ojcowiźnie, a jeszcze czasem mamie trzeba w czymś pomóc.
... nie chcę z nikim ścigać się, z sił opadam
Przez życie nie chcę gnać bez tchu.
Dłuższe wyjazdy odpadają, bo zwierzęta wymagają opieki, a nie mam sumienia zostawiać je na dłużej pod opieką sąsiadki, która dogląda je gdy dyżuruję. Nałóg komiksowy choć powoli, systematycznie ograniczany i tak uległ zatarciu, bo nawet nie mam czasu, żeby czytać to co zalega na hałdzie wstydu. Wyprawy tylko krótkie, jedno lub dwudniowe. Życie towarzyskie również zdechło.
... życie przecież po to jest, żeby pożyć
By spytać siebie, "mieć czy być"?
Nim w kołowrotku pęknie nić.
Powiedziałem o tym "życiowym kołowrotku" koleżance, na co ona wypaliła - "Witamy w dorosłości"!
.jpg)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz