czwartek, 11 listopada 2010

Plac zabaw

DZIEŃ NIEPODLEGŁOŚCI!!!

Jako naród nadal nie potrafimy go należycie uczcić.
Nie wiem czy to wina parszywej pory roku, czy może taka nasza mentalność, ale czy podczas tak doniosłej chwili, musimy tylko przeganiać po ulicach odświętnie ubranych trepów?
Czy ulice naszych miast nie mogą choć w połowie wyglądać tak jak na tym impresjonistycznym obrazie?

Będąc lokalnym patriotom, nadal promuję moją małą ojczyznę, która po raz kolejny mnie zaskoczyła ;)
We wrześniu pisałem, że w nasze skromne progi po raz pierwszy zawitał malutki cyrk.
Tym razem wracam na wiochę, a tutaj w samym centrum...
nowiusieńki plac zabaw ;D

Czyż to nie urocze?
Dzieciaki mogą się wyszaleć na huśtawkach, ślizgawkach, karuzelach, a zawsze jak będą miały dość, mogą wyjść na sąsiadujące pole robić babki z gliny, zbierać kwiaty, łapać motyle, bawić się w chowanego w zbożu lub rzepaku, rzucać się kamieniami.

A propos zabaw dziecięcych i ogólnego ich wychowania, pewna internetowa Jaszczurka napisała bardzo nostalgiczny, a jednocześnie prawdziwy tekst o tym, jak to było kiedyś.
Wzruszyłem się czytając te słowa.
Zachęcam do przeczytania tego wpisu.
W moim przypadku było zupełnie tak samo, oprócz tego że samochodem ojca była Skoda, a do szkoły miałem tak jak jej tato, czyli pięć kilometrów.
Wszystkie kałuże po drodze były moje lol

2 komentarze:

  1. O Skoda....czyli było na bogato:)

    OdpowiedzUsuń
  2. hmmm... nigdy tak tego nie postrzegałem ;)
    jedni mieli świniaki inni skodę, inni atari lub commodore, a tamci rubina i kasprzaka ;D
    ludzie potrafili się dzielić...

    OdpowiedzUsuń