wtorek, 23 listopada 2010

Kurnik


Pech chciał, że wykonuję swoją pracę zupełnie przez przypadek.
Przypadkowo poszedłem do szkoły w tym kierunku, przypadkowo poszedłem do pracy i przypadkowo pracuję akurat tu gdzie pracuję.
Tak się składa, że wykonuję zawód wysoce sfeminizowany, stąd tytuł posta.
Jestem tutaj jedynym rodzynem, a właściwie kogutem, co ma swoje wady i zalety ;)

Na dyżurze zazwyczaj pracuje nas pięcioro.
Cztery kurki do obskoczenia przez jednego koguta, więc w kurniku jest względny spokój.
Gorzej jak mamy jakieś zebrania zakładowe.
Gdakanie przechodzi ludzkie pojęcie, przekrzykują się, nie słyszą jedna drugiej, przez co powtarzają się wątki, czasem jakieś pióra się posypią ;D

Głowa puchnie...

Chociaż nieźle łechce moje ego, gdy zabieram głos w sprawie i cały kurnik cichnie, a nawet zaczyna gdakać do rytmu:
byawk buck byaaaaaaaaaawk!
buck buck buck buck buck buck buck
byawk buck byaaaaaaaaaawk!

Wniosek: prawdopodobnie mam hipnotyzujące: tembr, amplitudę i natężenie gdakania ;D

Najbliższe zebranie w piątek.
Już zacząłem pić zioła na uspokojenie ;)

P. s. Kurki współpracowniczki czytające czasami tego bloga, proszę o nie gdakanie po próżnicy w komentarzach ;-P

6 komentarzy:

  1. Ty wyliniały i wyskubany Stary Kurczoku !!!!!jak mogłeś nas tak obsmarować!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Prosiłem grzecznie o ciszę Rozlazła Kwoko :D

    OdpowiedzUsuń
  3. widać po tobie,że jestes zniwieściały i niemęski,akurat tu masz rację

    OdpowiedzUsuń
  4. Tylko po co o takich oczywistościach pisać w komentarzach?
    Świat tipsów, garsonek, zalotek, torebek, szpilek, mini, maxi, rybaczków, bluzeczek, korali, kolczyków i pierścionków jest mi bardzo bliski ;D

    OdpowiedzUsuń