niedziela, 23 lutego 2025

Życzenie śmierci

foto Albert Zięba
MUA Monika Stradomska
Sylwestrową noc spędzałem radośnie na dyżurze w pracy. Gdy przyszło do składania życzeń, to jedna z koleżanek życzyła mi dużo szczęścia (niech będzie), druga bogactwa (przydasie ale bez spiny), a trzecia o zgrozo miłości [sic!]. I tak pół żartem, pół serio żadna nie wstrzeliła się w dziesiątkę, bo przecież jak tak można komuś życzyć śmierci i to jeszcze szczerze i od serca. 

Śmierć jest tematem tabu, choć zupełnie oczywista i czeka na każdego, to jednak wzbudza lęk i lepiej nie wywoływać jej z otchłani wyparcia. Zamiast oswajać się z nieuniknionym, to boimy się jej przeokrutnie. Kiedy będąc młodym człowiekiem, założyłem sobie dożycia chrystusowych 33 lat i odejście spełnionym oraz w chwale. Co chciałem (a było tego niewiele) to osiągnąłem. Pech chciał, że wegetuję dalej, bez dalszego pomysłu na żyćko i może dlatego wydaje mi się ono takie jałowe, choć przecież tak wiele wydarzyło się przez te dodatkowe lata. Pomysł był dobry, bo z własną anihilacją jestem zupełnie pogodzony, ale teraz tkwię w takim dziwnym zawieszeniu, bo strach cokolwiek dalej planować, skoro nie znam dnia ani godziny. Trochę się w tym marudzeniu oczywiście droczę, ale lubię prowokować i obserwować reakcje ludzi, gdy tak sobie "radośnie" dworuję z Kostuchy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz