poniedziałek, 24 lutego 2025

Diva

Czy można recenzować film, jeżeli nie obejrzało się go do końca? Myślę, że w pewnych przypadkach TAK!!! Chodząc tak często do kina doszedłem do etapu, w którym zacząłem szanować swój czas, a jeśli widzę, że twórcy jakiegoś dzieła ewidentnie go marnują, to nie ma sensu dalej w to brnąć.

Wczoraj po pracy postanowiłem obejrzeć biografię największej operowej diwy i już pierwsza scena, gdzie widzimy piękny salon, a w nim ludzie krzątający się wokół ciała, nie napawała optymizmem, bo trwa i trwa i trwa i zaczyna się pierwszy akt. No i to akurat było spoko, bo stwierdziłem "dam temu czemuś kredyt zaufania, na czas trwania tejże odsłony".
Marię Callas gra tutaj Angelina Jolie i nawet znośnie odnajduje się w tej roli, choć w momentach śpiewanych widać, że to nie ona wydaje te dźwięki. Gwiazda snuje się po apartamencie, Paryżu, operze, kawiarniach i gwiazdorzy, choć jej blask już mocno przygasł.
Olśniewające kostiumy, śliczna scenografia, ładne kadry, a ja cały czas odnoszę wrażenie, że to wszystko poklejone na ślinę i rozłazi się w szwach. Emocje zerowe, żadnego zaangażowania, a wata fabularna wyłazi z każdej strony.

Z niecierpliwością czekam aż ta tortura się skończy, tym bardziej że baba obok świeci smartwatchem non stop po oczach, zatem wraz z pojawieniem się planszy Akt 2, opuszczam kinową salę bez żalu.

Fotograficzną oprawę i zarazem zapchajdziurę tej krótkiej recenzji, stanowią kadry poczynione przez Joe Zawadę, a makijaż został wykonany przez Hannę Piotrowską.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz