Co trzy miesiące zdawałem relacje z jego realizacji: 1, 2, 3, 4.
Specjalnie do niego założyłem dedykowane konto na instagramie. Nie znając kompletnie tego medium, założyłem że specyficzny, monotematyczny profil, bez specjalnej promocji typu F4F, zgromadzi około 1000 obserwatorów. Pomyliłem się tylko o połowę.
Na początku października pojechałem do Warszawy, gdzie spontanicznie zorganizowany został jeden z niewielu w tym roku festiwal komiksowy. Z tej okazji wymyśliłem sobie niezwykle trudne logistycznie zdjęcie pod papieżem ciskającym głazem. Niestety ten okropny monument pilnowany był przez bezwzględnego ciecia, który warczał na każdego kto zbliżał się do niecki basenu. Na moje pytanie czy byłaby szansa do jednego zdjęcia w projekcie zanurzyć chociaż palec w wodzie, choć w rzeczywistości chciałem wejść cały ubrany w biało-czerwone barwy i położyć się w geście obronnym pod JP2, odburknął "Bez szans", nie spuszczając ani na moment wzroku z Papcia. Ostatecznie utopiłem się przy warszawskiej Syrence, a niecałe dwa tygodnie później dokładnie taki sam pomysł zrealizowały panie ze Strajku Kobiet. Zresztą w ramach solidarności z kobietami, którym wyrok pseudotrybunału zgotował piekło, popełniłem kilka zdjęć w temacie, z których najmocniejsze były z wieszakami oraz lalką.
W połowie października przeżyłem chwilę grozy, gdy jednego dnia aparat odmówił posłuszeństwa, na szczęście po zmarnowaniu jednego zdjęcia i nerwowej szarpaninie, łaskawie wrócił do życia.
Halloweenowo wcieliłem się w Dyniogłowego z rozbitą w charakterystyczny znak głową.
Święto niepodległości uczciłem w barwach narodowych, wymownie leżąc pod wiszącą skałą, natomiast w amerykańskie święto dziękczynienia zostałem dorodnym indykiem.
Jeden z moich topowych polaroidów w cyklu powstał z okazji andrzejkowych wróżb.
Na początku grudnia, po sześciu latach nieobecności wpadła do mnie w gościnę Ka Katharsis, czyli poczciwa Kimiuszka z duetu HamKid.
W rocznicę wprowadzenia stanu wojennego postanowiłem sparafrazować słynne zdjęcie Chrisa Nidenthala.
Jedną z moich najważniejszych sesji zdjęciowych, czyli "MrJ" również uczciłem jednym zdjęciem.
Oprócz dwóch koleżanek z pracy (Asia i Marta), największe podziękowania kieruję do byłego partnera Szymona, bez którego cykl byłby o wiele bardziej ubogi w różne lokacje i dzięki któremu udało się projekt zamknąć piękną klamrą, gdyż ostatnie zdjęcie powstało w tym samym miejscu co pierwsze, a jego tematem została panująca w 2020 roku pandemia Covid19, dlatego ubrałem się w kombinezon barierowy.
Na blog ofelionowy wróci jeszcze kilka zaległych sesji i póki co temat uważam za wyeksploatowany, co jednak nie oznacza totalnego końca.



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz