sobota, 29 lutego 2020

korniWIRUSzon

Podsumowanie nie jest dostępne. Kliknij tutaj, by wyświetlić tego posta.

niedziela, 23 lutego 2020

Melancholijny splin

Depresja, chandra, marazm, weltszmerc, protokolaryzm, stupor, czczość, polder... 
Nazw tej choroby jest wiele.
Zmagałem się z tą chorobą, choć w jej przypadku nie można mówić w czasie przeszłym, bo jak opryszczkę ma się na całe życie i ewentualnie można cieszyć się okresami remisji.
Dzisiaj obchodzimy Ogólnopolski dzień walki z depresją. Nie wiem dlaczego akurat tego dnia, ale pora roku sprzyja obniżeniu nastroju, przynajmniej w moim przypadku. Przednówek uważam za najgorszy okres i zawsze czuję się wtedy jak gówno. Z samoobserwacji wnioskuję, że wynika to głównie z kilkumiesięcznego braku dostatecznej ilości światła słonecznego i doraźnie pomaga zwykłe solarium, a od kwietnia zaczynam się odradzać.
Na jednym z plenerów Aga Ruda nieśmiało poprosiła mnie, czy nie zechciałbym wcielić się w personifikację depresji. 
Chciała tą sesją przepracować własne z nią zmagania.
Umówiliśmy się skoro świt w niedzielny poranek. Czasu mieliśmy mało, bo jeszcze przed śniadaniem musieliśmy pędzić z Moniką Cichoszewską do Bydgoszczy, żeby nagrywać materiał dla TVN.
Aga występowała tutaj w podwójnej roli fotograf/modelka.
Do mrocznego wizażu posłużyła sadza z ogrodowego grilla.
Ten rok nie różni się niczym od poprzednich.
Znowu mam ochotę zakopać się w leśnej ściółce i przewegetować do wiosny.
W ostatnich dniach towarzyszy mi tytułowa piosenka ze zbliżającego się wielkimi krokami kolejnego odcinka przygód Agenta 007.
Jakoś tak pasuje mi do stanu w jakim obecnie się taplam.

środa, 19 lutego 2020

Anna Maria Piasecka

W ostatnich dniach w polskiej polityce szaleje tsunami, wywołane "miłosnym gestem" zaprezentowanym przy okazji przekazania 2 mld zł na TVPiS, zamiast na lecznictwo onkologiczne.
Aktualnie jedna z moich fotograficznych koleżanek - Anna Maria Piasecka, zmaga się z tą chorobą i zbiera pieniądze na leczenie.
Nie będę tutaj ściemniał, że z Anią znamy się jak łyse konie.
Jest wręcz odwrotnie. Spotkaliśmy się tylko raz jesienią 2015 roku, na mojej pierwszej Adeli.
Zamieniliśmy raptem parę kurtuazyjnych zdań, a Weronika Woźniak zaprosiła nas do wspólnej sesji zdjęciowej.
Te zdjęcia nie są wybitne. 
Prawdopodobnie gdybym tym wpisem nie apelował do wpłaty pieniędzy, dalej kurzyłyby się w czeluściach dysku. 
To były jedne z moich pierwszych zdjęć w duecie. Uważam, że totalnie nie ogarnąłem jej emocjonalnie, bojąc się wejść w interakcję z Anią.

wtorek, 18 lutego 2020

Black square czyli cenzura prewencyjna

Ponad dwa lata temu jebłem srogim wpisem
Odzew był spory.
Jedni ze zrozumieniem solidaryzowali się, natomiast inni fochali jakobym psuł opinię o środowisku fotograficznym, wywlekając pewne kwestie na światło dzienne. Uważam, że o wszelkiego rodzaju fakapach, spiedolinach, chujowiznach należy mówić głośno i wyraźnie!
Czas leci, pamięć ludzka jest krótka, wybiórcza i zwodnicza. Okresowo ktoś się w fotobajorze spierdzi i mamy kolejną gównoburzę, która przynajmniej na mnie działa w ten sposób, że coraz bardziej mi się nie chce. 
To wszystko pokazuje, że jesteśmy tylko ludźmi, więc zawsze i wszędzie znajdzie się czarna owca. Zdrady, gwałty, molestowania, wyłudzenia, plagiaty, zatajenia, kradzieże, groźby, stalking... Lista jest długa, choć morderstw póki co na szczęście nie zanotowałem. Jakoś dziwnym trafem, najczęściej słabym ogniwem okazuje się FOTOGRAF. Kiedyś rozpisywałem się o fotografii TFP. Świetna idea dopóki funkcjonuje według założeń, bo jeśli tylko jakaś ze stron łamie te zasady, egoistycznie naciągając je do swojego widzimisię, wtedy ideał sięga rynsztoku. 
Pod moim wpisem, w którym zapowiadam przejście na modelingową emeryturę, znajomy napisał mi w komentarzu "Fotograf ma jednak przewagę nad modelem. Nigdy nie dotrze do ściany". Odnosząc się do tej wypowiedzi, pozwolę sobie napisać, że jeżeli już wspominamy o jakiejkolwiek przewadze, to jest nią posiadanie przez fotografa nie współdzielonych praw autorskich do wspólnego dzieła. Druga strona ma co prawda dużo mniejszy kaliber działa w tym dziele, jakim jest zgoda na wykorzystanie wizerunku, którą w każdej chwili (jeżeli nie ma pisemnej umowy) można wycofać. Natomiast absolutnie każdy może dojść do ściany, uderzyć w szklany sufit lub zjebać się z hukiem w przepaść!
Czysto hipotetycznie ostatnio znowu wybiło szambo
Brak mi słów oraz obrazów.

piątek, 14 lutego 2020