W trakcie realizacji projektu, który zatytułowałem "Into the madness", pomysłodawca i realizator Dawid Galiński powiedział mi jedno kluczowe zdanie, że ma to być opowieść o człowieku, który coraz bardziej wpada w objęcia szaleństwa, każdy kadr ma wywoływać niepokój, a stylizacja lub scenografia ma być coraz bardziej dziwaczna.
Lokacje były z grubsza znalezione, pomysły do nich w miarę klarowne, natomiast stylizacje pod daną miejscówkę kompletowaliśmy z mojej wypchanej po brzegi walizki.
Tak jak w przypadku naszego pierwszego projektu, w trakcie zdjęć wyobrażałem sobie sceny z "Pianisty", tak tutaj powidokami były świeże jak ciepłe bułeczki fotosy z "Jokera".
Pamiętam dyskusje jakie się wtedy toczyły na temat tego filmu. Standardowo gros malkontentów było nastawionych na anty, że zły aktor, że nie ten reżyser, że spierdolą origin...
Jak mało kiedy byłem spokojny, że wielu z nich będzie musiało odszczekać to co napisali, a film nie przejdzie bez echa
Na obecnym etapie realizacji mogę już zdradzić, że niedługo będziemy realizować trzeci projekt, który w pewnym względzie jest owocem tego, a ślady na jego temat rozrzucam od jakiegoś czasu na blogu.
Bynajmniej mamą nie została obecna na tych zdjęciach Klaubia.
Pomimo niskiej temperatury, zdawało mi się, że podczas robienia tych zdjęć panował żar tropików, jednak do zapłodnienia nie doszło.
Moje rodzicielstwo było czysto fikcyjne, a do tego należało do sfery wspomnień po zmarłym tacie Malwiny, w którego wcielałem się na planie jej teledysku.
Żeby być dostępnym od wczesnych godzin porannych, musiałem być w Łodzi dzień wcześniej, a szukając mety wśród znajomych, okazało się że akurat grupka fotoziomków organizuje spotkanie integracyjne, czyli dużo zabawy, pod pretekstem robienia zdjęć.
Jednym z takich radosnych pomysłów jest prezentowany erotic street, który zaimprowizowaliśmy przy ulicy Piotrkowskiej.
Autorem zdjęć jest Marta Machej, a w asyście kilkoro impezowiczów i jakiś żul.
Przy okazji pozwolę sobie na małą dygresję, że niezbyt przepadam gdy fotograf pracujący na "cyfrze" (absolutnie nie umniejszam, jakoby była to technika gorsza od analoga), nie może się podczas postprodukcji zdecydować, czy zdjęcia lepiej prezentują się w kolorze czy czarno-bieli.
TAK!
Zdaję sobie sprawę, że pomijając kolorystykę, zdjęcia nie są spójne przez pojawiające się i znikające okulary.
Cóż...
Licentia poetica, nadmiar emocji oraz procentów...