czwartek, 29 marca 2018

Death Sea Ophelion

Szymon Latch 2020 Wiśniewski
Porządkując ostatnio twardy dysk, trafiłem na fotki z jesiennego wypadu do Izraela, więc postanowiłem wrzucić ofelionowego mejkingofa, a przy okazji odrobinę podzielić się wrażeniami z tego kraju.
Szymon Latch 2020 Wiśniewski
Postaram się to zrobić krótko i zwięźle,bardziej szczegółową relację pozostawiając Fafikowi.
hds
Ziemia Obiecana nie była i nie jest dla mnie kierunkiem pielgrzymkowym, zatem wszelkie religijne natchnienia wynikające z pobytu w miejscach gdzie hasał Jezus były mi kompletnie obojętne.
Paweł Piskozub
Porównując to miejsce do tych, w których do tej pory byłem, nie zrobiło ono (oprócz doznań organoleptycznych z kąpieli w Morzu Martwym) kompletnie żadnego pozytywnego wrażenia WOW.
Stało się wręcz odwrotnie! 
Większość emocji raczej negatywna. 
Krajobraz głównie księżycowy, kraj z racji młodego stażu, w odróżnieniu od wielowiekowego narodu, sprawia wrażenie w ciągłej budowie. Z racji tego, że sąsiedzi raczej nie pałają do nich sympatią, na każdym kroku odczuwa się oddech państwa policyjnego, szczególnie w Zachodnim Brzegu, gdzie Żydzi urządzili Palestyńczykom malownicze getto. Zabytki dupy nie urywają, za to ceny i owszem. Za czysto też tam nie jest, ale chociaż kotki ładne.
Szymon Latch 2020 Wiśniewski
Wracając do Ofeliona, popełniony on został na jednej z grobli, znajdującej się na obrzeżach kurortu En Bokek
Po prawej strony grobli, akwen był około dwa metry głęboki i tam najpierw zmoczyłem specjalnie przygotowaną do tego stylówkę.
Szymon Latch 2020 Wiśniewski
Po lewej było znacznie płycej, przez co też woda automatycznie przyjmowała bardziej błękitny odcień.
Paweł Piskozub
Paweł Piskozub
Paweł Piskozub
Można wiele czytać i słuchać o wrażeniach z kąpieli w Morzu Martwym, a i tak poczuć to na własnej skórze i ciele jest bardzo zaskakująco.

wtorek, 27 marca 2018

Bozikowy Drag




W zeszłym tygodniu pisałem o polaroidowym projekcie, który ma na celu uwiecznianie wizerunków polskich drag queens, więc uznałem żeby pokazać kolejną sesję crossdressingową z bogatego pf.  
Pierwszą profesjonalną zrobiliśmy razem z Martą Machej, ale wcześniej były ludowe Maszki.


Boziki to para współczesnych hipisów.
Poznałem ich ponad dwa lata temu na mikroplenerze w Wielkim Leźnie, gdzie Aga wcieliła się w rolę uwodzicielskiej Dalili.
Tym razem moją partnerką został Piotrek.
Prywatnie to megapozytywni ludzie, którzy przemieszczają się czerwoną "cytryną" oraz robią najpyszniejszą cytrynówkę na świecie.
foto by Aga Urbańska
Prezentowana sesja powstała pod koniec sierpnia 2016 roku, na pierwszej edycji Pleneru Serduszko, którą w moim prywatnym rankingu uznaję za najfajniejszy spęd foto tegoż roku.
Tło postawione w ogrodzie, które bez przerwy się wywalało od podmuchów wiatru, plaga gryzących jak diabli komarów oraz wyścig ze światłem, ponieważ sesję realizowaliśmy późnym popołudniem.
Bozikowa ostatnio stwierdziła, że to "chyba ich ulubiona sesja". 
foto by Aga Urbańska
Ciuchy to kompletny miszmasz, część z kolekcji własnej, coś tam od Eweliny
Makijażami zajęła się Aga Lewandrowska, a z racji posiadania na ryju dość sporej ilości mejkapów, muszę obiektywnie stwierdzić, że do tej pory był to najlepszy wizaż dq jaki miałem. Po prostu dziewczyny, które na co dzień malują kobiety, robiły przepiękne beauty, któremu brakowało dragowego odjechania.


Jak już się zrobiło zbyt ciemno, przenieśliśmy się do sali bilardowej agroturystyki Sarnak.
W sumie to chyba bardziej for fun, 
bo lepiej wyszedł backstage, pokazujący chociażby fakt, że profesjonalny wizaż to nie tylko makijaże, ale również tuning reszty ciała.


Na koniec dwa zdjęcia Doroty Pat, która powoli rozwija swoje portfolio.

Ostatnio zastanawiałem się skąd (oprócz maszkowania) wzięła mi się zajawka na przebieranki?
Przy okazji wpisu o lomografii przypomniało mi się jaki miałem dylemat, podczas wyjazdu do Zakopanego. Jaką kupić sobie piracką kasetę w ramach pamiątki? 
Haddaway czy Army of Lovers?
Jean-Pierre Barda był pozytywnie odjechany, umiejętnie splatając aspekty obu płci (połączenie niskiego głosu, kobiecych ciuchów, mocnego męskiego owłosienia i kocich ruchów), że to silnie działało na moją młodzieńczą wyobraźnię.

piątek, 23 marca 2018

Pieśń Entów

Ent
Gdy w bukach wiosną pęka liść
I krąży sok w gałązkach;
Gdy leśny strumień w słońcu lśni,
Trzepoce w wietrze wstążka -
Gdy pełny oddech, długi krok,
A powiew w wiatr się zmienia -
Wróć do mnie, miła, by mi rzec,
Że piękna moja ziemia!
Żona Enta
Gdy wiosna gości pośród pól,
Gdy źdźbło nasieniu rade,
Gdy okwiat niby lśniący śnieg
Króluje ponad sadem,
Gdy słońce i wiosenny deszcz
Sad w wonny bukiet zmienia -
Zostanę tutaj, bo i tu
Też piękna moja ziemia! 
Ent
Gdy lato ogarnęło świat,
A w południowym skwarze
Pod dachem liści drzewa śnią
Sen najpiękniejszych marzeń,
Gdy w lesie groty wabi chłód,
A wieczór tonie w cieniach -
Wróć do mnie, miła, by mi rzec,
Że lepsza moja ziemia!
Żona Enta
Gdy lato grzeje owoc drzew
I gdy dojrzewa w śliwach,
Gdy złote źdźbło i biały kłos -
Gdy już skończone żniwa,
Gdy jabłko źrałe, słodko miód
I coraz więcej cienia -
Zostanę tutaj, gdzie mój raj,
Bo lepsza moja ziemia.

Ent
Gdy przyjdzie zima, kiedy mróz
Pościna lodem rzeki,
Gdy wstąpi noc, bezgwiezdna noc
Na nieba szlak daleki,
Gdy śmiercią wionie wschodni wiatr,
Zapukam do twej bramy -
I w mroźny deszcz, o, miła ma,
Na pewno się spotkamy!
Żona Enta
Gdy przyjdzie zima, ścichnie pieśń
I świat ogarną cienie,
Gdy gałąź z hukiem trzaśnie w pół,
Zapukam wtedy do twych drzwi,
A kiedy się spotkamy,
Pójdziemy razem w mroźny deszcz
Za domu twego bramy.

Oboje
Pójdziemy razem drogą dróg
Na zachód w obcą stronę -
I tam znajdziemy wreszcie kraj
I szczęście wymarzone.
Entowie to drzewiaste postacie z "Władcy Pierścieni" Tolkiena, jedne z moich ulubionych obok Toma Bombadila, który ku mojej rozpaczy nie został przeniesiony na duży ekran.
Zresztą "Drużyna Pierścienia" (książka i film) najbardziej przypadła mi do gustu, właśnie z racji jej... sielskości. Shire, Tom, Entowie, Rivendel, to wszystko niejako znajduje się w sferze moich zainteresowań przyrodniczych oraz leśniczych.
Sesja, której efekty publikowane są w tym wpisie, odbyła się tuż przed końcem 2017 roku.
Kiedyś wygadałem się Martynie Bryk, że chciałbym mieć srebrnoszare włosy. Tak od słowa do słowa powstał pomysł, który twórczo rozwinęła bydgoska fotografka Ezo Oneir. Do kompletu zaprosiliśmy Małgorzatę Klonecką, aby stworzyła oszałamiające charakteryzacje.
Plan był taki, żeby pokazać drzewo o rozłożystej koronie, podczas dwóch odmiennych pór roku, co finalnie zostało pokazane na pierwszym kadrze. W letnią część, wcieliła się Kinga Puchowska, którą poznałem podczas naszej wcześniejszej sesji z Ezo. Z racji wymarzonego koloru kłaków, mi przypadła rola zimowa.
Martyna to prawdziwa Artystka! Spotkaliśmy się pierwszy raz na Podlaskim Plenerze Fotograficznym i już wtedy załapaliśmy wspólny flow. Ona nie jest jakąś tam fryzjerką, która czesze i farbuje. Ona TWORZY z włosów rzeźby!
Gośki wcześniej nie znałem i mówiąc szczerze nie spodziewałem się, że w naszym regionie jest jakakolwiek wizażystka, która tak szybko, sprawnie i twórczo potrafi wywiązać się ze swojego zadania.
Kinga jest prawdziwą Kobietą Renesansu. Zawodowo muzealnik koordynujący projekt Szlak Wody, Przemysłu i Rzemiosła TeH2O w Bydgoszczy, hobbystycznie projektuje biżuterię oraz jak się pokątnie dowiedziałem, pisze opowiadania (niestety do szuflady). Dzięki niej odbyła się sesja zdjęciowa na terenie ProNatura, a także mogliśmy odegrać scenę z Titanica, na pokładzie barki Lemara.
Ezo, czyli Aga Mlicka była kiedyś korpoludkiem, by w pewnym momencie zerwać kompletnie z takim życiem. Zajęła się fotografią, za pomocą której snuje EZOteryczne baśnie. W zeszłym roku wydała swoją pierwszą powieść "Burze na Słońcu".
Mam cichą nadzieję, że jeszcze nie raz trafię do jej krainy.
W której jak wspomniałem miałem już przyjemność gościć latem.
Na zakończenie jeszcze efekt drugiej stylizacji, stworzonej w ten przedsylwestrowy dzień, która również przenosi nas w świat Śródziemia, tym razem do krainy elfów.

czwartek, 22 marca 2018

Pol(a)skie Dragi

Marylin Kowalczyk
Wspominałem w poprzednim wpisie o lomografii, że pstrykać każdy może.
Właściwie to czym mam zamiar się obecnie zająć jest odrobinę prowokacyjne, zupełnie tak samo jak w przypadku pierwotnego zamysłu ofelionowego, o którym szczegółowo wyiszczałem się tutaj.
Adelon
Mam Polaroida i nie zawaham się go używać!
Tak samo będzie ze Smieną, do której również mam zamiar wrócić.
Śmiejcie się fotografowie z Hasselblandami, Mamiyami, Kievami czy Aero Ektarami, lecz nie sprzęt czyni Fotografem. Parafrazując pewne powiedzonko, sprzęt tylko pozwala na lepszą PLASTYKĘ, a od tego kto z niego korzysta zależy jaka wyjdzie SZTUKA.
Baby Jane
Polaroida wykorzystałem już pod koniec stycznia do ofelionowego projektu "Sielanka".
Co prawda tam nie byłem stricte Fotografem, a Koordynatorem całości, ale to właśnie wtedy załapałem bakcyla na fotografię natychmiastową.
Oczywiście zasięgnąłem języka w środowisku, jaką technologię najlepiej używać i większość skłaniała się ku dużo tańszym w eksploatacji Instax Wide 300, jednak jakoś tak wewnętrznie przekornie pociąga mnie jednak oryginalny Polaroid, a właściwie już nie taki oryginalny niestety.

Daruma
Pomysł na polaroidowy projekt "Polskie dragi", jak większość w moim przypadku wpadł do głowy zupełnie spontanicznie. Wiedząc, że w marcu będę gościł na pożegnalnym benefisie jednej z pierwszych polskich Drag Queen, udzielającej się na scenie 22 lata - Marylin Kowalczyk, która zaprosiła na niego dużo innych czołowych DQ, postanowiłem uwiecznić je właśnie na polaroidach, co by jeszcze zdobyć dodatkowo autografy.
Elektroda
Tytuł też jakoś tak wyszedł zupełnie naturalnie, skoro bohaterkami miały zostać przedstawicielki krajowej sceny DQ, a dzięki temu wyszło nawiązanie do słynnego polskiego serialu, no i nie ma co ukrywać, że Drag uzależnia jak już się załapie bakcyla.
Kika
Zresztą dla zaznajomionych z moimi wcieleniami, to nie jest chyba żadna nowość, że raz na jakiś czas kolejne kobiece wcielenie musi się pojawić.
Kim Lee
Poza tym skoro dodatkowo ma się Drag Psiapsiółę Katharsisową, z którą również małą sesyjkę się popełniło, to nie dziwota, że projekt wyszedł tak jakby od niechcenia.
Lady Brigitte
Najtrudniejsze w jego realizacji było złapanie wszystkich Księżniczek do zdjęcia. Planowo chciałem je uwiecznić w różnych miejscach, ale po pierwsze w klubie nocnym, gdzie benefis się odbywał, nie było dostatecznej ilości lokacji z odpowiednim oświetleniem, a po drugie przed występem raczej ciężko było do nich dotrzeć, a po występie część z nich zaczęła się już odstylizowywać, nad czym ubolewam, gdyż stroje sceniczne miały obłędne, oczywiście na miarę polskich możliwości.
Passiv Lora
Udało mi się dostać do ich ciasnej garderoby, gdzie na tle skrawka liliowowrzosowej ściany, wśród tłoku rozentuzjazmowanych ludzi, hurtowo portretowałem jedną po drugiej, dlatego te kadry nie są jakieś dokładnie dopracowane, co jednak wpisuje się w ideologię lomografii.
Pussy Cat
Kolejnym problemem, jak się okazało jeszcze trudniejszym, okazało się zdobycie autografów, bo zanim zdjęcia dostatecznie się wywołały, kilka dziewczyn zdążyło wrócić do męskiego wizerunku i poszło w tan. Na szczęście pomógł mi je odnaleźć znajomy.
Violetta del Monaco
Jak łatwo się domyśleć projekt nie jest zamknięty. Jest wręcz odwrotnie, gdyż te pierwszych 11 cudownych portretów, stanowi mam nadzieję preludium do dalszego portretowania polskiej sceny drag queen.