poniedziałek, 28 lutego 2011

Queen of the night



Ehhhhhhhh...
Co to był za ślub...

Razem z Asteroidą M., dołączyliśmy do zacnego grona skutecznych swatek.

A pomyśleć, że Szczepcio jeszcze niedawno był niereformowalnym kawalierem.

niedziela, 27 lutego 2011

Qltury week 42

Tak jak w zeszłym tygodniu nie było właściwie czego polecać, to nadchodzący wydaje się być interesujący.

Z filmów pozwolę sobie zapodać dwie pozycje, pomiędzy jawą a snem.

Premiera amerykańska jest na tyle tajemnicza, że właściwie nic nie wiadomo...
i chyba o to chodzi ;>
Połączenie melodramatu z sci-fi, to już brzmi dziwnie, a zwiastun również wiele nie wyjaśnia.

W filmie "Władca umysłów" można się spodziewać jakiś klimatów rodem z "Incepcji" czy pierwszego "Matrixa", ale równie dobrze może to być wielka ściema ;)

Drugi kandydat do obejrzenia, pochodzi o dziwo z Polski ;)
Jestem jak inżynier Mamoń, który uważa że polskie kino to nuda..., nuda..., nic się nie dzieje.
Thriller "Sala samobójców" kusi mnie tylko i wyłącznie animacjami, które powstawały ponad rok.



Na komiksowe poletko wkracza kolejny pakiet Egmontu, ze zmasowanym, przedpremierowym atakiem Jeża Jerzego, kolejnym albumem mistrza Eisnera, kontynuacją "Baśni" (uwaga!!! to nie jest dla dzieci) i kilkoma innymi pozycjami.
Jednym słowem, pomimo kryzysu jest BOGATO ;D

Do tego Mucha na początek marca zapowiada "New Avengers", ale z tym wydawnictwem to równie dobrze może być koniec miesiąca, albo kwiecień albo maj ;)

Tak jak z Postem, który znowu powstał z grobu i zapowiada kolejnego Corto.


Tymczasem mijający tydzień zaskoczył aferą wokół albumu o Chopinie.
Jak rzadko kiedy, komiks był na ustach wszystkich, szkoda tylko że w takim kontekście.
W naszym pszennoburaczanym kraju, dziennikarze, urzędnicy i inne darmozjady, zamiast zajmować się poważnymi kwestiami, wyszukują problemy tam gdzie ich nie ma.

Dla mnie sprawa jest jasna.
Jakaś ministerialna biurwa zawaliła temat.
Po pierwsze nie informując artystów i wydawcy, że rzeczony komiks chciałaby rozprowadzać wśród dzieci, bo wiadomo wszem i wobec, że tylko do tego on się nadaje.
Żaden "normalny" dorosły po komiks nie sięgnie, bo do wzniosłej sztuki ma się jak pięść do nosa.

Po drugie zamiast spojrzeć swym leniwym okiem co zamówiła, pewnie żarła pączki, popijając kawą albo w godzinach pracy poszła łowić okazje na wyprzedaży w Pierdonce.

Po trzecie zrobił to za nią jakiś oszołom i wespół w zespół z domorosłym dziennikarzynom skręcili dym.

Na szczęście ministerstwo wycofało się z pomysłu palenia książek, a już myślałem, że zamiast zarobić zajebistą kasę po takiej medialnej lekramie, będziemy mieli powtórkę z książkowego cweloholokaustu.

ŚMIESZNO I STRASZNO!!!

W odróżnieniu od większości sceptyków, uważam że cała sprawa wyjdzie tylko na dobre komiksowi, jako medium.
Myślę że spora część komiksowych ignorantów, przyjmie fakt iż jest on równoprawnym członkiem artystycznej rodziny.

Z mrowia artykułów i komentarzy na powyższy temat, gorąco polecam do zapoznania się z dwoma.
Wpis Pawła Timofiejuka w Ziniolu, porównujący Chopingate z historyczną, komiksową nagonką w USA.
Zbiór internetowych komentarzy, wielbicieli muzyki poważnej, literatury pięknej, malarstwa, rzeźby i X muzy.

Nie ma to jak kurturarna polemika ;)))


Już za tydzień huczne obchody blogowego roczku ;D

sobota, 26 lutego 2011

Saturday Zbok Fever 42


Po raz kolejny artysta oraz model są mi nieznani ;/

Muzycznie miało być zupełnie co innego, ale jak ujrzałem nowe "dzieło" ukraińskich chłopaków z grupy Kazaky, to nie mogłem się powstrzymać.

Trzy słowa na krzyż i prostacki rytm, jednak dzięki temu już wiem jak chciałbym zginąć.
...
Podczas nauki chodzenia i tańca w takich niebotycznych szpilach z koturnem, pragnę skręcić kark ;)
Piękna śmierć, zwieńczająca mój karykaturalny żywot ;D

czwartek, 24 lutego 2011

Fafik's travels 13 - Na nartach w Szczyrku


Będąc w Cieszynie, skoczyłem na jedno popołudnie do Szczyrku, poszusować na nartach z najwyższego szczytu Beskidu Śląskiego - Skrzycznego (1257 m n.p.m.).

Do wyboru jest kilka tras, o różnym stopniu trudności i przyznaję się, że Kaskadę w jednym miejscu przejechałem... na ogonie ;)

Tego dnia pogoda była wyjątkowo paskudna, gdyż wiał silny wiatr.
Wyciąg krzesełkowy był okresowo zamykany, bo nadmiernie huśtał się na wietrze.

Do tego na szczycie było bardzo zimno i padał śnieg, natomiast na dole panowała obrzydliwa plucha.

Przy takich warunkach pogodowych, narciarz ze mnie dość marny i mam zbyt mało samozaparcia w tym kierunku, więc większość czasu spędziłem jeżdżąc ratrakiem

albo towarzysząc Pankowi przy grzanym piwie ;)

wtorek, 22 lutego 2011

Słoneczne wyróżnienie

Błagam z głębin swojej niezmierzonej megalomanii!!!

Niech nikt się nie waży dawać mi tego wyróżnienia ;)))

Ten kto się odważy to zrobić, zostanie srodze ukarany ;D
Poza tym udowodni, że zalicza się do tych 80% Polaków nie czytających książek, czyli nie potrafiących również czytać ze zrozumieniem zamieszczanych tutaj postów ;)

poniedziałek, 21 lutego 2011

Fafik's travels 13 - Zimowy Cieszyn


Cieszyn to taka powiatowa dziura na południu Polski, która jest historyczną stolicą Śląska Cieszyńskiego.
W średniowieczu miał spore znaczenie, jednak po I wojnie światowej stał się terytorium spornym między dwoma państwami, w rezultacie czego został podzielony na dwie części (naturalną granicę tworzy nurt Olzy) i współcześnie znany jest głównie... z byłego, największego przejścia granicznego z Czechosłowacją.

Część polska jest bardziej urozmaicona i różnorodna, natomiast u Czechów jest bardziej współcześnie, a dokładniej socrealistycznie ;)

Turystycznie można go zaliczyć, jako typową jednodniową atrakcję.
Do zwiedzenia są Rynek z Ratuszem,

oraz starówką, kilka kościołów, dwa cmentarze i Wzgórze Zamkowe, z którego można podziwiać całą panoramę miasta.

Stoi tutaj najważniejszy, cieszyński zabytek - romańska rotunda św. Mikołaja, która jednocześnie jest jedną z najstarszych, polskich budowli.

Pewnie dlatego zasłużyła sobie na uwiecznienie, na rewersie dwudziestozłotowego banknotu.

Spaliśmy w Szkolnym Schronisku Młodzieżowym.
Taniocha!!! dająca się odczuć mrozem pizgającym po nerkach ;D

Z ciekawostek, w tubylczym kinie, natknąłem się na interesujący Dyskusyjny Klub Filmowy ;)))

niedziela, 20 lutego 2011

Qltury week 41

Nie cierpię takich tygodni.
Na blogu wypada zamieścić kolejny odcinek cyklu Qltury week, tymczasem tej interesującej kultury ni ma ;/

Ofensywa komiksowa ruszy się dopiero za dwa tygodnie, a do mnie dojdzie dopiero paczka z zaległościami plus gadżety wylicytowane w WOŚPowej zabawie ;D

W kinach interesująca może być komedia rodzinna ;) "Wszystko w porządku", nominowana do Oskara.


Skoro nie ma o czym pisać w czasie przyszłym, to pozwolę sobie trochę powspominać.
Wczoraj miałem wątpliwą przyjemność podziwiania występów drag kingowego występu grupy "Da boyz".

Szoł to tam było niewiele.
Laski ruszały się jak muchy w smole i nawet paszczą kłapać im się ledwo chciało.
Przy ostatnim wyjściu to już były nawet niemrawe gwizdy publisi.
Zwracając im honor, muszę przyznać, że charakteryzację miały świetną, bo chyba komentarz na wstępie, jeszcze trzeźwego kumpla "Ale obleśny ten facet!", trzeba traktować jako komplement w tym przypadku ;D

Nie jestem klubowym miśkiem i na mieście bywam tak gdzieś raz na kwartał, ale jeżeli już zostanę wyciągnięty, to bawię się na całego.
Zazwyczaj już przy trzeciej piosence ląduję na rurce ;D jeżeli jest taka na wyposażeniu lokalu.

Produktów technopodobnych mam dość na kolejnych kilka miesięcy, więc tylko tak na dobicie nowy Tiesto.

sobota, 19 lutego 2011

Saturday Zbok Fever 41

Dzisiaj szybciutko, bo nie mam czasu.
Na imprezę idę ;D

Zdjęcie może do końca aktem nie jest, ale świńskie ogonki mają swój urok ;)
Z drugiej strony, ktoś inny może stwierdzić, że jest obrzydliwe ;D

Czego nie ma w tym teledysku ;)
Są półnagie posągi, mleko na cyckach, panny w wilgotnej studni, czterorękie gejsze i wiele innych atrakcji prosto z matuszki Rasiji ;D

środa, 16 lutego 2011

wtorek, 15 lutego 2011

Kurs jeziornego morsa


Zima nie odpuszcza i czeka nas kolejna fala mrozów, zatem to już ostatni gwizdek żeby skorzystać z uroków zimowej kąpieli.

Na samym początku tego roku zaprezentowałem przyspieszony kurs morskich igraszek ;)

Tym razem będzie trochę bardziej szczegółowo.

Gdy wymyśliłem sobie to całe morsienie, jako kolejne urozmaicenie "nudnego" żywota, cała rodzina na hasło - "Idę się kąpać!" (w styczniu, przy trzaskającym mrozie), dość znacząco pukała się w czoło ;D
Przeżyłem przygodę bez szwanku i całkowitego braku jakiejkolwiek choroby przez cały kolejny rok.
Zupełnie przypadkiem dowiaduję się kolejnej zimy, że po kryjomu przede mną, radośnie pluskają się rodzice.
W następnych latach dołączył brat, jego szwagier i paru znajomych.

Wszyscy chwalą sobie tą formę wypoczynku, jednak należy pamiętać o pewnych zasadach, które zebrałem po kilkuletnich doświadczeniach.

Po pierwsze odpowiednia pogoda!!!
Mróz może być koszmarny (-25 stopni to najniższa temperatura, przy której to robiłem), grunt żeby nie wiało, ponieważ jak wiadomo wiatr (nawet najlżejszy) doskonale wychładza, stąd popularność wiatraków latem ;)

Po drugie umiejętne rąbanie przerębla, aby zbytnio się nie zachlapać wodą.

Metodą prób i błędów, moją najnowszą techniką rąbania jest początkowe nacięcie tafli, tak żeby nie przebić się do wody ale być tuż nad nią.
Dodatkowo nie rąbię rogów, ponieważ woda która wypłynie po przebiciu lodu, wypełni cały rowek i kończąc przebijanie, cudownie zachlapiemy całe ubranie.
Zatem szybkimi ciosami przebijamy się osobno w obrębie każdej linii, a na koniec pojedynczymi uderzeniami oddzielamy krę, następnie wpychając ją pod pozostały lód.

Trzecia jest porządna rozgrzewka.
Jeżeli to my byliśmy rębaczami, a lód odpowiednio gruby, tą pozycję można sobie odpuścić, bo już jesteśmy odpowiednio rozpaleni.

Ważny jest też właściwy strój.
Czapka to podstawa!!!
Opcjonalnie można założyć rękawiczki, bo w paluszki jest zimno ;D

Teraz już pozostaje nam radośnie wkroczyć w mroczną otchłań

i plumkać się ile kto wytrzyma, z bolesnym szczękościskiem mającym udawać szczery uśmiech ;)))

Wychodząc z wody, staram się to robić na jakiś materiał (kurtka, ręcznik), ponieważ stopy szybko kostnieją od zimnego podłoża.

Wrażenia po kąpieli są niesamowite.
Człowiek jest rześki, pełen energii, a także odczuwa się niesamowite... ciepło ;)

Kąpiele zdecydowanie odradzam mężczyznom z kompleksami, bo zimna woda silnie wpływa na kurczliwość ;D

poniedziałek, 14 lutego 2011

niedziela, 13 lutego 2011

Qltury week 40

Tym razem trochę kulturaliów uzbierało się na nadchodzący tydzień ;D

1. Komiksowy głód, w najbliższy czwartek zaspokoi Taurus Media, osobnymi albumami seriali o zombiakach (Żywe Trupy) oraz kryminaliście (Torpedo).

2. Na dużym ekranie zawita autentyczna historia o 127 godzinnej walce o życie.

W roli głównej prześliczny James F., którego uśmiech wprost zniewala ;-)

3. Już jutro sralentynki, czyli kolejny, importowany chłam dla mas, wymyślony aby drenować nasze portfele.
Jeżeli już koniecznie ktoś chce to kuriozum fetować, to najlepiej robić to w średniowiecznej perle Pomorza i Kujaw.
Pamiętajcie, że Malbork czy Toruń to są jedynie zgrabne rekonstrukcje, a prawdziwy średniowieczny autentyk odnajdziecie w Chełmnie.
W jednym z jego kilku kościołów są relikwie św. Walentego, zatem nic dziwnego że miasto się na nim promuje.
Tylko patrzeć jak za parę lat, przepakują resztki jego truchła, w słodki, serduszkowo-różyczkowy relikwiarzyk ;D

4. Jak już przy słodyczach jesteśmy, to chyba wiosna idzie, bo ludziska candy rozdają.
- Jutro losowanie rzeźbionych kociaków u Anety.
- Dzień później, NordBerd wylosuje posiadacza pachnących gadżetów.
- O Kimonku malującemu obraz zwycięzcy, już wspominałem.
- Natomiast tuż przed moimi urodzinami, szydełkowana świnka morska od Evy, trafi w łapki jakiegoś szczęśliwca ;)

Jak Wam się nie chce klikać w literki, to po prawej stronie są (a właściwie były) obrazki odsyłające do tych frykasów.

Uwielbiam słodycze, więc nie mogłem się powstrzymać, przed zgłoszeniem swojego udziału w zabawie.

5. No i nie zapominajmy, że już za miesiąc z kawałkiem (19 marca) odbędzie się kolejna Bydgoska Sobota z Komiksem.
Zatem nowy, festiwalowy rok czas zacząć lol

sobota, 12 lutego 2011

Saturday Zbok Fever 40


"Czarny łabędź" na zdjęciu sprytnie nawiązuje do filmu pod tym samym tytułem, który miałem okazję oglądać w mijającym tygodniu.

Sam film bez zbytniego ekscytowania się.
Ot, taka sobie opowieść o zabijaniu w sobie niewinności, w drodze do uzyskania perfekcyjności, która jak się okazuje nie jest idealna ;)
Gdyby nie rewelacyjna rola Portman, za którego Oskara prawdopodobnie ma w garści, można byłoby ograniczyć się do obejrzenia pięciominutowej parodii w wykonaniu Jima Carreya i za wiele nie straciłoby się w ogarnięciu sensu oryginału.

Klip na dzisiaj może nie jest roznegliżowany, ale poziom absurdu posiada dość spory.

WTF za stworek przemyka dwukrotnie przez ekran!!!
Zdradźcie mi jakie David bierze psychotropy, bo chcę być jak ON ;D

piątek, 11 lutego 2011

11.II.11.

Dzisiaj mamy miłą wizualnie datę, a ja właśnie skończoną nocką, rozpocząłem dwutygodniowy maraton pracowniczy, z aż dwoma dniami wolnymi lol

Czego się nie robi dla tego obiboka Fafika, żeby sobie po świecie pojeździł ;D

Jeżeli nie padnę z wycieńczenia, albo szlag mnie nie trafi od częstej ekspozycji na głupotę szefunia to będzie dobrze ;)

3majcie kciuki!!!

czwartek, 10 lutego 2011

Fafik's travels 12 - Przyja(e)zn(d)y Wrocław

Stali czytelnicy wiedzą, że nie przepadam za miastami.
Jestem wieśniakiem i nie wstydzę się tego.
Ba! Nawet szczycę się tym, może czasami zbytnio ten fakt podkreślając.

Miasta są chałaśliwe, śmierdzące i ogólnie męczące.
Jednak jest kilka polskich metropolii, w których od biedy mógłbym mieszkać z przyjemnością, a są to Gdańsk, Poznań, Wrocław, ewentualnie Kraków.
W tym pierwszym często bywam z racji niewielkiej odległości od obecnego miejsca zamieszkania, drugie przez sześć lat stanowiło naukową mekkę mojego Panka, natomiast ostatnie jest tak daleko, że byłem tam tylko na wycieczce i od razu mi się spodobało.

Dużo wody, zieleni, mostów i mosteczków, urokliwych zakątków z niewyobrażalną ilością monumentów, pomników, rzeźb oraz krasnali ;)



Do tego dochodzi łagodny klimat - wegetacja rozpoczyna się jakieś 2-3 tygodnie wcześniej niż na Kujawach, o wschodnich rubieżach nie wspominając.

Miasto często wygrywa, albo jest w ścisłej czołówce rankingów na najbardziej przyjazną miejscówkę.

Dla turystów jest sporo różnorodnych zabytków do obejrzenia:
Stary Rynek,

Ostrów Tumski z Archikatedrą św. Jana Chrzciciela,

Panorama Racławicka, czyli połączenie ogromnego obrazu z rzeczywistymi elementami dekoracyjnymi dla uzyskania efektu 3D,

czy Hala Stulecia, o której uczą się studenci architektury na całym świecie.


Jak ten żelbetonowy "tort" stoi i się nie zawala, bez lasu kolumn wewnątrz, pozostaje dla mnie jedną, wielką zagadką ;D

poniedziałek, 7 lutego 2011

Maniek Lizak

Na koniec zeszłego tygodnia gruchnęła wiadomość, że słynna Mona Lisa miała wacka, znaczy się sisiora.

Wychodzi na to, że rację miał mój artystyczny idol Marcel Duchamp, gdy domalował jej wąsa.

Natomiast na początku bieżącego miesiąca, pewien sympatyczny chłoptaś z Przemyśla ogłosił na swoim blogu, że z rozkoszą, za darmochę namaluje portret temu, kto umieści informację o tym wzniosłym fakcie na swoim podwórku oraz zgłosi się do losowania zwycięzcy, który zostanie wyłoniony równo za miesiąc.

Jak widać każdy orze jak może, żeby podnieść sobie czytelnictwo własnych wypocin ;)
Zatem wspomóżcie biedaczynę i zerknijcie na jego bloga - niech jego ego zostanie mile wyłechtane, tym bardziej że dzisiaj coś zamarudził, że konkurs ma zdecydowanie zbyt mały odzew, jak na jego przerośnięte oczekiwania ;D
Może też po zapoznaniu się z jego kreską, stwierdzicie że chcecie mieć obraz w takim stylu i zamówicie coś od niego za kaskę ;)

W samym konkursie nie radzę startować, bo i tak zwycięzca może być tylko jeden, tym bardziej że w nawiązaniu do wstępu, ma on "zajebisty" pomysł na uwiecznienie siebie razem ze współautorem bloga ;)))

niedziela, 6 lutego 2011

Qltury week 39

1. Już jutro Egmont wypuszcza na ryneczek malutki pakiecik lutowy, w którym najbardziej interesująco zapowiada się kolejny tom włoskiej, horrorowej pulpy, czyli "Dylan Dog".

2. Kina będą prezentowały same horytki ;)

3. Natomiast na DVD już 10 lutego ukaże się film, który niestety nie był w polskiej dystrybucji kinowej, ponieważ przepadł z kretesem w USA.
Mowa o "Scott Pilgrim kontra świat".

Nic dziwnego, że film przeszedł bez echa wśród zwykłych oglądaczy filmów, gdyż to rzecz mocno fanowska dla czytaczy komiksów i maniakalnych graczy komputerowych.
Zwykłe szaraki nie łapią mnóstwa mrugnięć oczkiem ;-)

sobota, 5 lutego 2011

Saturday Zbok Fever 39


Kobieta na drabinie (tym razem bez znanego źródła).

W dzisiejszym teledysku Eva Simons z wielgachnym, czerwonym grzebieniem na głowie, tokuje na klepisku w otoczeniu apetycznych kurek.

Prawie jak rasowy kogut ;)

piątek, 4 lutego 2011

Komiksowy lobbysta

Wszyscy chyba wiedzą, co znaczy lobbing.
Ostatnio dowiedziałem się, że zupełnie niechcący ;) (jestem przecież zwyczajnym, wiejskim, szarym obywatelem) zostałem komiksowym lobbystą, z pierwszym sukcesem w tej dziedzinie lol.

News którym dzielę się z Wami, prawdopodobnie nie znajdzie się w sferze zainteresowań komiksowych portali.
To nawet dobrze, bo idealny lobbysta to taki, który działa cicho i skutecznie ;D
Pomimo kryzysu, wyzierającego z każdego kąta jest to informacja bardzo pozytywna, choć być może znajdą się jak zawsze malkontenci.

Do rzeczy!!!

Najnowsza "Podstawa Programowa dla uczniów polskich uczących się za granicą", która obecnie jest w fazie konsultacji, w wykazie lektur i tekstów kultury proponuje komiksy!!!

Dla uczniów w wieku 5-9 lat:
"Legendarna historia Polski" Rosiński G., scenarzysty brak (sic!)
"Tytus, Romek i A'Tomek" Chmielewski H.J.
"Kajko i Kokosz" Christa J.

Dla uczniów w wieku 10-13 lat:
"Mikropolis" Wojda D., Gawronkiewicz K.
"Skąd się bierze woda sodowa i nie tylko" Baranowski T.

Dla uczniów od 14 lat:
"Esencja" Gawronkiewicz K., Janusz G.
"Achtung Zelig!" Gawronkiewicz K., Rosenberg K. ;)


Moi drodzy parafianie,
Nigdy wcześniej w Podstawie programowej nauczania, nie było zapisu o komiksach!!!
Dzięki temu zapisowi, "historyjki obrazkowe", ustawowo trafią do szkół i pod strzechy (przynajmniej teoretycznie).

Owszem można się przyczepić, że wybór lektur jest może w niektórych przypadkach odrobinę chybiony i monotonny pod względem autorów (nie miałem w tej kwestii nic do gadania), że to tylko Podstawa dla uczniów zagranicznych (Podstawa dla krajan wymienia tylko komiks jako gatunek, bez tytułów), że są błędy (minimalne) w wymienianiu autorów.

Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby te błędy wytknąć, gdyż jak wspominałem Podstawa jest publicznie konsultowana (dlatego m.in. jest dostępna w sieci) i każdy ludź może zgłosić do niej swoje ALE.

Grunt, że w wykazie znalazły się powszechnie pogardzane kolorowe obrazki!

Tutaj widzę spore pole do popisu dla chociażby Polskiego Stowarzyszenia Komiksowego (w jego statucie chyba jest coś o kontaktach z władzą) oraz wydawnictw, które mogłyby się pokusić o jakieś szkolne (tanie) dodruki ;) (wiem że to mżonka).

Pomyśleć, że moja rola w tej kwestii ograniczyła się tylko lub aż, do pozytywnego zarażenia komiksowym bakcylem odpowiednich osób ;D

Jak już wychodzę na chwalipiętę, to jeszcze mogę wspomnieć o pewnym rysowniku, z którym nawiązało kontakt pewne wydawnictwo, zajmujące się podręcznikami do języka angielskiego.
Jednak na chwilę obecną nie znam żadnych ustaleń między nimi, choć początki pertraktacji podobno były zachęcające.

Czuję się prawie jak komiksowy bożek hahaha

wtorek, 1 lutego 2011

Tajemniczy przybysz

Specyfika pracy w mojej firmie, pozwala na dość nieformalne kontakty z klientami.
Znaczy się, że bardzo często jesteśmy sobie po imieniu.

Na potrzeby dzisiejszej dykteryjki nazwę klienta Jan Nowak.

Zatem przybywa on w nasze gościnne progi, wszyscy przyjacielsko go witają:
- Cześć Janek. Co tam u ciebie? (lub coś w ten deseń)

Nagle z gabinetu wyłania się nasz szef i zwraca się do przybyłego tymi słowy:
- Witaj Nowaku.

- Dzień dobry.
- Jak się czujesz? Nowaku.
- Słabo.

...

Na szczęście stałem do nich odwrócony tyłem, bo kwiczałem ze śmiechu ;)))

Po tylu latach trudnej współpracy z szefem, dzisiaj odkryłem jego sekret!!!

To że jego zaskakujące pomysły wywołują konsternację lub popłoch wśród zespołu,
że kompletnie nie ma poczucia humoru,
że wydziela specyficzny zapach,
że jego logika wędruje kompletnie innymi ścieżkami niż pozostałych ludzi
wynika z tego że...

UNJESTKOSMITOM!!!


a melodyjny, wschodni zaśpiew, to jedynie kamuflaż.

Posiada ktoś z Was słownik polsko-marsjański???