Kolejne MFKiG za nami.
Jestem wykończony, ale w miarę usatysfakcjonowany.
Jak zwykle kupiłem trzy siatki komiksów, wystałem kilka autografów i poznałem parę interesujących ludzi, a do tego było sporo śmiechu i wkurwu zarazem, czyli bez zmian. Z jednej strony mam już dość tego całego obrazkowego szaleństwa, z drugiej żyć bez tego nie mogę, to się chyba nałóg nazywa.
O jakąś głębszą analizę zjawiska pokuszę się w nadchodzącym tygodniu, a teraz wracam relaksować się do łóżka.
Fajnie było się spotkać!
OdpowiedzUsuń