... czyli Szydełko 2, bo gruba baba na Poczcie zeżarła poprzednie.
Gdy wysyłałem Anecie paczkę z tamtym szydełkiem, miałem dziwne obawy, że nie dotrze do celu.
Nie dość, że wspomniana kobieta miała "tysiąc" obiekcji, to jeszcze popełniłem dwa karygodne błędy. Po pierwsze wysłałem to zwykłym priorytetem, po drugie bez adresu zwrotnego.
Stało się. Szydełko zaginęło w wygłodniałych trzewiach Poczty Polskiej, więc musiałem zrobić drugie.
Tym razem, wykorzystałem tzw. różę z pierwszym odrostkiem, zwanym oczniakiem.
Dzięki temu, szydełko-łyżeczka ma charakterystyczny wygięty kształt, ergonomicznie przystosowany do trzymania w prawej dłoni, a do tego może swobodnie stać na stole.
Od wewnętrznej strony, wykonałem kolejny haft kociewski, mając na uwadze, że geneza tego typu szwu regionalnego, nie jest tak oczywista, jak by się mogło wydawać.
W róży jeleniego poroża, również postanowiłem umieścić wariację kociewskiego haftu, jednakże efekt finalny, przypomina bardziej harcerską lilijkę ;)))
Mam nadzieję, że tym razem transport nie zawiedzie i zamówienie dotrze do adresatki ;DDD
:DDD
OdpowiedzUsuń:***
Transport przez pół godziny trzymał szydełko w rękawie zanim się zdecydował z nim rozstać ;)
Nie dziwię się! Szanowni Czytelnicy, tym szydełkiem dzierga się tak, jakby to było pierwsze szydełko wykonane w ogóle w dziejach wszechświata :)
Jeśli czytają ten komentarz osoby dziergające (a nie wątpię, że wśród wielbicieli hds-a jest to spora grupa ;), apel. Zróbcie sobie narzędzie pracy ręcznie. Nie przypuszczałabym, ale robota ma inna jakość, staje się indywidualna. To na przykład szydełko robi oczka dość luźne, w samej swojej istocie koronkowe, ze względu na dość głębokie wcięcie główki. No i przez ciężar łyżeczki sam proces staje się inny, w przypadku tego szydełka bardziej delikatny.
Zresztą, co ja komu będę mówić...
Dziękuję!
:***
Dziękuję też za wspaniałe gospodynie kociewskie. Rozumiem, że powinnam sobie teraz sprawić błękitny kaftan? ;D
OdpowiedzUsuńMmmmmmm!!
OdpowiedzUsuńAneto, szydełko robiłem kompletnie intuicyjnie, bo z tym narzędziem miałem przyjemność jedynie w Podstawówce, gdy dziergałem zakładki do książek ;D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że dotarło do Ciebie i daje się nim cokolwiek robić ;)
W błękitnym kaftanie i czerwonych koralach, wyglądałabyś baaardzo seksi ;*
Doro, uhmmmmmm ;DDD
:D
OdpowiedzUsuńBynajmniej nie kwestionuję faktu, że gospodynie kociewskie to najseksowniejsze kobiety świata ;)
Ale muszę trochę popracować nad gabarytami ;P
Jedz dużo zupy cebulowej z masalą ;)
OdpowiedzUsuńkogo ma na myśli Aneta?
OdpowiedzUsuńmoje gabaryty są oki,
pomyliła Kociewianki z tymi z YouTube "Dolnoślązakami" hi, hi, ;PPP
sorki, ale nie wytrzymałam...
Jolka, no niestety tak to z miastowymi bywa, że wieśniaki są dla nich takie same, niczym Azjaci czy czarnoskórzy ;DDD
OdpowiedzUsuńDarku, no to mamy pecha,
OdpowiedzUsuńraczej ja mam, ale w takim razie nie przyznaję się do tego, że jestem z miasta!
:)
No nie wierzę!!! Jesteś z miasta? Po lekturze Twojego bloga, myślałbym inaczej ;>
OdpowiedzUsuńZatem świetnie się maskujesz ;DDD
a) dzięki za czytanie moich pierdołków :)))
OdpowiedzUsuńb) powinieneś nauczyć się czytać pomiędzy wersami;D
c) poZdrówka
Bo ja taka nieuważna pierdoła jestem ;)))
OdpowiedzUsuń