Influencer/ka to taki ktoś rozpoznawalny w mniejszej lub większej bańce medialnej, mający wpływ na śledzące je osoby. Taką "sławę" zdobył w różny sposób, najczęściej będąc zajebistym specjalistą w dziedzinie jaką się zajmuje. Może być to motoryzacja, moda, nauka, sztuka, czy ciągnięcie druta w reality show. Jeżeli skupiają się na promowaniu treści, na jakich się znają, to nawet miło się to ogląda, gorzej jak zaczynają pierdolić farmazony ogólnotematyczne, życiowe frazesy, a najgorzej gdy zbaczają w rejony światopoglądowe.
Mam w swoim gronie znajomych parę takich osób, które mógłbym nazwać influencerami. Ewidentnie znają się na swojej robocie, ciekawie, mądrze i z polotem przekazują swoją wiedzę na temat, zaczynając od przysłowiowego medialnego zera, wypracowali pokaźną grupę obserwatorów oraz spore zasięgi. Niestety z czasem zaczynają im się kończyć pomysły, bo ile można wałkować jakiś temat?!!! Prędzej czy później zaczyna się papka w stylu "life is beautiful", "grzyby są spoko", "jesteś zajebista jaka jesteś", "kiełbasa czy kaszanka"... Mam wrażenie, że stają się niewolnikami własnej sławy, bo żeby ciągle funkcjonować w sieci, musisz produkować jakieś posty, rolki, tłity itp., a że skończyły się zagadnienia z kręgu własnych zainteresowań, to mindfulnessowo odlatują.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz