czwartek, 31 października 2019

Fan Jokera

Lubię Jokera!
Jest jedną z najlepiej skonstruowanych oraz umotywowanych fikcyjnych postaci mimo, że otacza go spora aura tajemniczości. Pewnie na tą atencję duży wpływ ma fakt, że jest głównym antagonistą Batmana, który jest z kolei moim ulubionym superbohaterem. Wspólnie są jak awers i rewers tej samej monety oraz wzajemnie uzupełniają się niczym Jing/Jang.
Na ostatnim, toruńskim Dwutakcie odbyła się prelekcja Michała Siromskiego - "Podejrzany - Joker", zgłębiająca psychologię Szalonego Klauna, którą wysłuchałem z wielkim zainteresowaniem.
Obecnie w Łodzi trwa wystawa poświęcona bohaterom DC, gdzie sporo miejsca poświęcono właśnie tej postaci.
W związku z tym nerdowskim uwielbieniem niedługo finalizuję projekt z nim związany.

wtorek, 29 października 2019

Amsterdamskie ofelionowanie

Jestem zmęczony Ofelionami!
Zresztą wydaje mi się, że nie jestem w tym odosobniony.
Ile można wałkować ten sam temat, żeby nadal był twórczy i świeży?
Nadal mam jednak olbrzymią frajdę z samego procesu twórczego i kilka ofelionowych marzeń do zrealizowania, o czym pisałem tutaj.
Na początku października niewątpliwie spory fun "kąpielowy" zapewniła mi Iza Dusińska, zapraszając mnie na tydzień do Holandii gdzie mieszka od lat.
Poprosiłem ją żebym w trakcie pobytu u niej, miał możliwość spełnienia obywatelskiego obowiązku, czyli oddania głosu w wyborach parlamentarnych. Z racji tego, że najbliższy punkt wyborczy znajdował się w Amsterdamie, specjalnie wyjechaliśmy o piątej rano, żeby dotrzeć na miejsce, gdy o siódmej otworzą lokal. Była to doskonała strategia, bo jak się później okazało, kolejka zrobiła się przeogromna.
Również dzięki temu mieliśmy cały dzień na zwiedzanie miasta, choć wiązało się to z chytrze przemyślaną intrygą...
Mianowicie Iza znając moje nietypowe, fotograficzne priorytety postanowiła zabrać nas na wodną wycieczkę po kanałach, razem z Kapitanem Amsterdamem.
Podczas gdy Fafik poznawał miasto, ja kilkakrotnie lądowałem w wodzie!
Serce mi prawie z piersi wyskoczyło na samą perspektywę, a później jeszcze w trakcie realizacji, gdy adrenalina buzowała we krwi w bardzo wysokim stężeniu.
Nieznane warunki w miejscu topienia (temperatura wody, rodzaj dna, ewentualne wiry rzeczne), oficjalny zakaz kąpieli w kanałach (perspektywa otrzymania mandatu), trudne warunki pogodowe (było dość zimno, wiał wiatr, padał deszcz i grad), chybotliwa łódka nie ułatwiała odpowiedniej pozycji i stabilizacji dla fotografa, a poza tym nie miałem kontroli nad tym jak daleko odpłyną, a do tego postronne tłumy gapiów.
Stres z tym wszystkim związany działał niezwykle pobudzająco i motywująco!
Pierwsze zdjęcie robiliśmy w nurcie rzeki Ij, gdzie bez przerwy kursowały statki, promy, motorówki, żaglówki, kajaki i inne pojazdy wodne. Z powodu tych wszystkich zmiennych byłem tak podekscytowany, że kompletnie nie mogłem nad sobą zapanować, przez co zepsułem Izie umyślony przez nią kadr, który jest na pierwszym zdjęciu ilustrującym ten wpis. Zamiast spokojnie i długo leżeć na wodzie, udając topielca, bez przerwy wynurzałem głowę z wody, panicznie sprawdzając co się dzieje wokół.
Logistyka zdjęć wyglądała następująco.
Rozebrany do naga, okryty tylko szlafrokiem, siedziałem ukryty przed postronną widownią, w ciasnym schowku na dziobie łodzi. Gdy dopływaliśmy do kolejnej lokalizacji, zostawałem wypuszczany stamtąd niczym pies z łańcucha, wskakiwałem szybko do wody, udawałem trupa czekając na hasło powrotu, wdrapywałem się na pokład, chowałem do kanciapy, a motorówka pospiesznie oddalała się z miejsca zdarzenia, pozostawiając w dali zszokowanych gapiów. Jedynie przy Dworcu Centralnym zrezygnowaliśmy z pełnej nagości, z racji zbyt dużego prawdopodobieństwa wpadki.  
Kolejne kąpiele poszły już bardziej spokojnie, wiedząc że fotograf oraz sternik dbają o rzeczy, które i tak były niezależne ode mnie, a zamiast zakładanych trzech lokalizacji, w twórczym amoku wyszło pięć!
Jak widać na załączonych obrazkach, radość twórcza przeogromna. 
Zmodyfikowaliśmy nasz wieczorny plan na Amsterdam i zamiast zostać tam aż do zmroku, pojechaliśmy nad Morze Północne, żebym po raz szósty tego dnia zamoczył się w wodzie, ale to już opowieść na inną okazję.
Dla takich chwil warto nadal ofelionować!!!
Amsterdamski topielec!

środa, 16 października 2019

POLaSKowA błazenada

Sesja odbyła się 17 marca 2017.
Jest dopełnieniem tych wielkoformatowych fotografii, a finiszowała w zamarzniętym jeziorze Dołgie pod Szczecinkiem.
Fotograf - Iwona Aleksandrowicz
MUA - Violetta Mietlicka

niedziela, 13 października 2019

Quo vadis Polsko?!

Gadzina skórę zmienia, a przecież kąsa jednako.
Od czterech lat żyje mi się w Polsce coraz gorzej, a moja niechęć pogłębia się z miesiąca na miesiąc.
Dzisiaj jest szansa żeby choć trochę zmienić nasz marsz ku przepaści!
Nie liczę na rewolucję i komendę w tył zwrot. Wystarczy jeśli tylko się zatrzymamy, zaczniemy ze sobą rozmawiać i zasypywać istniejącą wyrwę.
Gdybym pociągał sznury wielkich dzwonów
To bym z nich dobył najwyższego tonu
I biłbym biłbym na trwogę
A dzwoneczkami na błazeńskiej czapce
Swój kaduceusz mając za doradcę
Kogóż przestrzec ja mogę
                                          Jacek Kaczmarski, Stańczyk

czwartek, 10 października 2019

Blogo(vs)Kazik Reaktywacja - Patykiem pisane, czyli ostatnie ryki na puszczy

Ostatnio dobitnie zdałem sobie sprawę, że bardzo modne kiedyś w Polsce blogi, powoli odchodzą do lamusa. Spojrzałem na mój blogowy dział "Sąsiedzi" i zauważyłem, że bardzo rzadko lub wcale coś tam się jeszcze pojawia. Kiedyś ludzie często i ochoczo rozpisywali się na przeróżne tematy, dla każdego było coś miłego i interesującego. Dzięki temu poznałem wiele wartościowych person. Teraz wirtualne życie przeniosło się głównie na instagrama, społeczeństwo pędzi coraz bardziej, na moment zatrzymując się na jakimś obrazku, podczas ustawicznego scrollowania ekranu smartfona.
Sławek Patoka, którego obszernie przedstawiałem w tym wpisie, jest jednym z ostatnich blogowych muszkieterów. Na swoim blogu "Patykiem pisane" publikuje w miarę regularnie mięsiste teksty, które bardzo przyjemnie się czyta, okraszone jakąś mniej lub bardziej adekwatną, fotograficzną historyjką.
Często porusza aktualne, trudne oraz kontrowersyjne tematy, nie bojąc się nazywać ludzi i rzeczy po imieniu, znaczy nie owija w bawełnę, mocno trafiając idealnie w cel.
Zdjęcia ilustrujące ten wpis powstały podczas pierwszej "Adeli", we wrześniu 2015 roku, na którą zostałem przez niego zaproszony.
Pozowały Marta oraz Paula.
Skórzany płaszcz użyczył Radek Pośpiech.

środa, 9 października 2019

Komercja TFP

Sesja powstała dla marki Street Legend i chyba nigdy nie została opublikowana (mogę się mylić w tej kwestii), dlatego tak śmiesznie zatytułowałem ten wpis, bo robiona na moim pierwszym plenerze podlaskim, czyli bez wynagrodzenia.
Fotografował Michał Tokarczuk, który na tym wyjeździe wrzucił mnie do lodowatej Biebrzy oraz zrobił "dziwne" Ofeliony na śniegu.

piątek, 4 października 2019

Ponury żart

... czyli zmieszany nie wstrząśnięty przez JOKERa.
Ten film tak cholernie wymyka się schematom, a szczególnie prawdopodobnym oczekiwaniom widzów, że celnym podsumowaniem jest bodajże jedyny, słyszalny, pojedynczy, niepewny śmiech, na prawie pełnej kinowej sali, który nastąpił po scenie brutalnego morderstwa.

czwartek, 3 października 2019

Into the madness

Zdjęcia: Dawid Galiński
Stylizacja: głównie własna
Czas: 18-19.04.2019.
Miejsce: Wrocław-Trzebnica-Sława