
W lipcu razem z Pankiem i jego znajomymi z pracy, byliśmy na dwudniowym spływie kajakowym.
Podróż rozpoczęliśmy we wsi Mylof, gdzie sztucznie spiętrzona Brda,
Upłynęliśmy jakieś 2-3 kilometry, gdy jako jedyni z całego spływu, zaliczyliśmy wywrotkę. Wszystkie ciuchy zamokły, aparat również, dlatego przepraszam za słabą jakość zdjęć, pykanych od tego czasu, telefonem komórkowym.
Właściwie niewiele różniliśmy się od reszty uczestników spływu, którzy dla odmiany byli cali mokrzy, od padającego bez przerwy deszczu.
Po kolejnych kilku kilometrach (wieś Rytel), przenosiliśmy kajaki na spokojniejszy, wspomniany, Wielki Kanał Brdy.
Został on wybudowany przez Prusaków, w celu nawadniania okolicznych łąk, mających służyć jako spiżarnia dla wojskowych koni.
Ma 30,5 km długości, średnią głębokość 0,8 m, w kilku miejscach rozlewa się w większe jeziorka i jest "kajakowym spacerniakiem" w porównaniu do wartkiej i krętej Brdy.
Późnym popołudniem dopłynęliśmy na nocleg w Fojutowie,
gdzie usytuowana jest jedna z największych atrakcji turystycznych szlaku.
Chodzi o skrzyżowanie dróg wodnych (górą płynie Wielki Kanał Brdy, dołem Czerska Struga), powstałe z wybudowania najdłuższego (75 metrów), polskiego akweduktu.
Drugiego dnia spływu pogoda była już ładna, zatem wszystkie rzeczy zdołały wyschnąć, w trakcie podróży do samego końca Kanału, znajdującego się w Zielonce.
Jejku jak ja tam dawno nie byłam. Zazdroszę Tobie Fafiku i Pankowi :)
OdpowiedzUsuńPani Czekolado, też długo nie byłem na tym odcinku Brdy.
OdpowiedzUsuńMożna powiedzieć, że spływ był swoistą podróżą w czasie.
pozdrowienia spod samiuśśśkiego Przemyśla:)
OdpowiedzUsuń:-)
Dziękuję za pozdrowienia ;-* Jeszcze dobrze byłoby wiedzieć, od kogo?
OdpowiedzUsuńZe sportów wodnych najbardziej lubię pić (wodę ;P)
OdpowiedzUsuńPani Doro, oprócz picia, lubię też w niej pływać na 100 różnych sposobów.
OdpowiedzUsuń