Pisałem tutaj o maleńkiej fuszce, którą robiłem w stolycy.
Działo się to w wielkim, zimnym hangarze, z wybudowaną wewnątrz scenografią.
Gdyby nie pewien spory rekwizyt od sponsora sesji, który mogliśmy spożytkować na koniec zdjęć, to byłyby szanse że zamarzłbym na kość ;-)
Jak realizacja wyglądała od kulis, można obejrzeć na tym filmiku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz