sobota, 29 maja 2010

Saturday Zbok Fever 9

Miało nie być SZB, bo niby jestem na wywczasie...
Okazuje się jednak, że dzicy też mają internet ;D
Teledysk daje podpowiedź, gdzie spędzam wolny czas, a mało brakowało że odprawę musiałbym przechodzić z Fafikiem jak panienka z psem w tym filmiku.
Otóż przez moją totalną niepamięć, złapano mnie na przemycaniu finki w plecaku, na pokład samolotu.
Niestety rewizji osobistej ;-) już mi nie robili ;D

Takiego grzybka ostatnio w lesie widziałem ;-)

środa, 26 maja 2010

Rzepak pod wodą

Była sobie łąka i pole rzepaku z malowniczym "oczkiem wodnym"...

Koniec pikniku

W sobotę ludzie z powodu ładnej pogody i braku pracy, z zaciekawieniem przyglądali się Wiśle jak leniwie z koryta wyłazi, bo jako taki potop w dolinie Dolnej Wisły nie grozi, dopóki tama we Włocławku stoi.
Wczoraj (we wtorek) w tym samym miejscu stał samotny Strażnik Miejski, a tam gdzie cztery dni temu stali ludzie, teraz jest woda.

wtorek, 25 maja 2010

Pinky & The Brain

Dzisiaj mam "przyjemnosć" dyżurować z dwójką ludzi, z którymi pracę i współpracę nie oceniam zbyt wysoko, mówiąc eufimistycznie ;-)
Przed chwilą, spontanicznie w zespole wymyslilismy im nowiutką ksywę, która idealnie odzwierciedla czym zajmują się w cieniu swoich "klatek", zamiast normalnie pracować ;D

Z racji podejscia do kobiet i życia, wczesniej jeden z nich zyskał przydomek:


Natomiast drugi spokojnie mógłby zastąpić:

Papcio Chmiel musi odejść i inne dyrdymały

Henryk Jerzy Chmielewski potocznie zwany Papcio Chmielem WIELKIM ARTYSTĄ JEST i basta.
Od lat tworzy swój sztandarowy cykl "Tytus, Romek i A'tomek", który "bawiąc - uczy" i odwrotnie.
Gdzieś w okolicach 25 księgi, Tytus nieoczekiwanie zaobrączkował się z niejaką Szympansią, a Papcio szumnie zapowiedział zakończenie kariery rysowniczej. Później mu się odwidziało i postanowił dobrnąć do okrągłej trzydziestki, którą przekroczył dodatkową księgą.
W tym okresie forma w zakresie fabuły, żartu i rysunku zaczęła drastycznie spadać i powstały przeróżne czerstwe pierniki.
Znów miał być definitywny koniec, ale sprytny Henio, co by go nie posądzono o rzucanie słów na wiatr, postanowił dalej edukować młodzież (tym razem w zakresie patriotycznym) już nie w klasycznych, przygodowych zeszytach, tylko potężnych, jednoplanszowych "artbookach", wysyłając swoje "dzieciaki" w przeszłość.
Najpierw kazał im uczestniczyć w Powstaniu Warszawskim, a teraz w Bitwie Warszawskiej 1920 roku.
I cóż można powiedzieć o tym projekcie...
Humor naciągany jak barchanowe gacie mojej prababci, nachalna, patriotyczna propaganda i rysunkowe kiksy.
Nasza narodowa małpka jest wyjątkowo giętka ;-)
Jak z godnością kończyć karierę pokazał Janusz Christa, który z powodu pogarszającego się stanu zdrowia, z dnia na dzień zrezygnował w "udzielaniu się".
Od święta dał się namówić na "mały" wywiad, a gadane to facet miał, albo kameralne rozdawnictwo autografów. Żadnych więcej komiksów...
Papcio Chmiel niestety zarzyna sam siebie ;-(


Tęczowy Komiks Box cały czas żyje i jest uzupełniany zaległymi skanami, świeżutkimi przykładami i malutkimi uzupełnieniami tekstu.

niedziela, 23 maja 2010

Qltury week 9

Za trzy dni warto pamiętać o Dniu Matki, bo to będzie największe wydarzenie kulturalne nadchodzącego tygodnia, ponieważ nie wychodzą żadne komiksy, ani interesujące filmy, chyba że kogoś kręci druga część ekranizacji serialu "Seks w wielkim mieście".

Tymczasem na naszych oczach odbywa się kolejna tragedia Polaków - POWÓDŹ.
Gdy w 1997 przez kraj przelała się Wielka Woda, wielu ludzi solidarnie ruszyło z pomocą, a muzycy różnej maści, na szybko sklecili song "Moja i Twoja nadzieja" grupy Hey i wydali go na jako Cegiełkę Pomocy dla Powodzian.
Tym razem też mogliby coś takiego uczynić.
Tak jak poprzednim razem, z chęcią zakupiłbym taką płytę.
Proponuję piosenkę trochę zapomnianej i usuniętej w cień (podobno boryka się z długotrwałą depresją) Edyty Bartosiewicz "Przemoknięte serca miast".

W ramach częściowej odtrutki na mokrą rzeczywistość, gorąco polecam film, o którym pisałem w pierwszej odsłonie QW, a dzisiaj również melodię z niego zapodał Fafik, mowa o japońskiej animacji "Ponyo", gdzie przez część filmu dwójka dzieciaków płynie łódką, po zalanych przez morze terenach.
Za tydzień Saturday Zbok Fever i Qltury week nie będzie.

Lasy, pola, łąki i ulice pod wodą

Tytułowa piosenka z bajki "Ponyo", pokazującej łączenie się dwóch światów - wodnego i ziemskiego.
Włączyć - Słuchać - Oglądać






Reportaż w regionalnej GW o wzbierającej wodzie.

sobota, 22 maja 2010

Wysoki stan Wisły w 4donie

Wczoraj warszawiacy gapili się na Wisłę, a dziś robią to samo bydgoszczanie.

Saturday Zbok Fever 8

Moi Rodzice przywieźli z wycieczki zagranicznej muszlę.
Teraz już wiem, skąd się wzięło określenie "muszelka" dla pewnego kobiecego organu.

Po obejrzeniu poniższego filmu, zacząłem się mocno zastanawiać nad ograniczeniem wizyt na siłowni.

To facet z pierśmi ;-) czy dobrze umięśniona kobieta???
Takie cycuchy to ja mogę macać dzień i w nocy lol

piątek, 21 maja 2010

A Single Man versus I Love You Phillip Morris

Rzadko zdarza się taka gratka, że tydzień po tygodniu wchodzą do kin dwa filmy, których głównymi bohaterami są pedzie.
Jest to ich jedyny wspólny mianownik, natomiast różni je wszystko.
Żeby nie marnować czasu na dwa oddzielne wpisy, postaram się zrobić karkołomne porównanie tych dzieł.
"Samotny mężczyzna" - dramat, pokazujący jeden dzień zmagania się z życiem, podstarzałego pedanta, po stracie wieloletniej miłości. Jego naście lat młodszy partner, zginął w wypadku samochodowym.
Otwierająca film scena, gdy George (Colin Firth) dowiaduje się przez telefon o śmierci ukochanego, z jednoczesną niemożnością uczestniczenia w jego pogrzebie - WBIJA W FOTEL!!!
Później bohater szykuje się do pracy, spotyka sąsiadów, współpracowników, najbliższą przyjaciółkę, nieznajomych itp.
Normalnie męka...

Nie jestem zwolennikiem opisywania fabuły w recenzjach, więc to co jest powyżej, niby się zgadza, ale niezupełnie ;-)
Nie chciałbym potencjalnym widzom zepsuć zabawy odkrywania, jak od pierwszej minuty jest ona przewidywalna ;D
To chyba największy minus filmu, rekompensowany przez kilka plusików.

Po pierwsze - gra aktorska.
Colin zagrał fenomenalnie i nie bez powodu otrzymał Złotego Globa oraz został nominowany do Oscara.
Julianne Moore rewelacyjnie mu sekunduje, w roli dawnej miłości.
Młodzi, śliczni mężczyźni, równie nieźle grają, prężąc bicepsy, klaty i poślady.
Epizodyści obojga płci, choć migają przez ekran, to zapadają w pamięć.

Po drugie - zdjęcia, utrzymane w brunatnoszarej tonacji, wybuchające feerią barw, gdy główny bohater jest szczęśliwy.

Już lecę kupować CD.

Po czwarte - scenografia oddająca ducha epoki.

Po piąte - ciuchy, fryzury, makijaże, gadżety i detale. W końcu reżyserem jest facet, który jak mało kto zna się na pięknie i modzie.

Co mnie denerwowało, oprócz oczywistego finału?

1. Retrospektywne wspomnienia chwil spędzonych z Jimem - bajka, sielanka i miód z mlekiem, lane na zbolałe serduszko, mdlą aż między zębami sacharyna skrzypi.
Szesnaście lat spędzonych razem w idealnym związku!!!
OK
Rozumiem, że pośmiertnie, szczególnie tych nam bliskich, wspominamy w samych superlatywach, ale jeżeli byłoby to pokazane w sposób słodko-gorzki (jesteśmy razem pomimo różnic), dodałoby opowieści sporo wiarygodności.

2. Robienie w wała potencjalnego widza.
"Jeden dzień - być może najważniejszy - z życia ... profesora uniwersyteckiego, który nie może sie pogodzić z tym, że stracił swoja wielką miłość. Tego dnia pozornie nieistotne spotkania i czas spędzony z dawną ukochaną, otworzył przed nim niespodziewane szanse na nowe uczucie..."
Tyle w reklamowej ulotce.
Ani słowa o miłości gejowskiej, a wręcz sugerowanie, że chodzi o uczucie między kobietą i mężczyzną.

3. Hipokryzja w pokazywaniu piękna męskiego ciała, a golizny jest sporo. Tylko co z tego, że dupa kuka z zaułka, en face i profilem, z dołu, z góry i po skosie.
Jak w komiksach z superbohaterami w tak obcisłych trykotach, że widać każdą, najmniejszą wiązkę mięśnia, a Waca niet!
Ludzie!!! To jest tylko kilkunastocentymetrowy skórzany flak! Równie piękny jak inne części ciała.
Nie chciałbym być źle zrozumiany, że niby pragnę zobaczyć co dany aktor w portkach nosi.
Szczerze.
Mało mnie to obchodzi, tylko jako stuprocentowy naturysta, szczycący się średnią europejską, cały czas zachodzę w głowę, po chuj chować chuj, kiedy epatuje się całą resztą???
Zatem dochodzi do takich absurdów, gdzie dokonuje się wyliczanki filmowych full frontali ;]

Szedłem do kina z nadzieją, że się totalnie wzruszę, poryczę i usmarczę jak na "Tajemnicy Brokeback Mountain" czy "Obywatelu Milku".
Wyszedłem zmieszany, nie wstrząśnięty i tak mi zostało.


"I love you Phillip Morris", czyli komedia romantyczna o miłości zakłamanego Stevena do naiwnego Phillipa.
Tak jak w poprzednim przypadku, producenci wprowadzają ludzi w błąd, bo pod płaszczykiem totalnej zgrywy z gejowego światka (część ludzi po obejrzeniu zajawki, pójdzie zobaczyć kolejne wygibasy Jima Careya i niesmaczne żarty z tych "głupich" pedałów), przemycają real gay life, z jego radościami i smutkami, jednak nie ukrywają jakie relacje łączą parę bohaterów.
Sam byłem świadkiem jak widzowie śmiali się z cioterskich wstawek chociażby seksu, natomiast nerwowo reagowali na okazywanie sobie czułości przez dwójkę facetów, bo w oczach heteryków, miłość między osobami tej samej płci to najzwyklejsze porno (samo rżnięcie i nic poza tym), natomiast uczucia wyższe są niewyobrażalne.
Ciotki-sufrażystki podniosą zapewne larum, że wykrzywia się po raz kolejny wizerunek wzorcowego geja, jednak nie zapominajmy, z jakim gatunkiem filmowym mamy do czynienia.
Czy komedie romantyczne o "normalnych" związkach pokazują rzeczywistość?

Ewan McGregor w roli nieśmiałego, przegiętego pedzia jest jak zwykle idealny (w przypadku tego aktora nie jestem obiektywny), natomiast Jim Carey o dziwo nie przerysował karykaturalnie swojej postaci. Może nie jest to kreacja na miarę "Truman Show", ale ten urodzony komik, daje radę w poważniejszych momentach filmu.

Można by się czepiać, że gdzieś w połowie, obraz traci klimat i rytm, natomiast nadrabia kilkoma niespodziewanymi voltami i kilka razy rzeczywiście mnie zaskoczył.

Seans zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie, tym bardziej że wzruszyłem się bardziej na "głupawej" komedii, niż na poważnym dramacie.
Nie znaczy to jednak, że odradzam obejrzenie "Samotnego mężczyzny". To zależy czego oczekujemy od samego filmu.
Jeżeli wzruszeń i nostalgii z elementami żartobliwymi, do tego ślicznie opakowanymi, to zdecydowanie pierwszy z nich.
Drugi daje nam lekką i frywolną historię (podobno na faktach autentycznych), niosącą ze sobą poważniejsze treści.

czwartek, 20 maja 2010

Red Carpet

Czas na odrobinę lansu ;D
Sesja do najnowszego, dziesiątego numeru MaleMen.

Też tam byłem, krew, pot i łzy przed obiektywem Roberta Wolańskiego wylewałem ;-)

Tytuł scenki, w której dano mi wystąpić, pasuje jak ulał... muahahahahahahahaha!!!

środa, 19 maja 2010

Uratować od zapomnienia - Ułan Bolek

Tym razem z archiwum twardego dysku, wydobyłem przodka rodziny, który służył w 18 Pułku Ułanów, zakoszarowanym w czasach pokoju w grudziądzkiej Twierdzy Courbiere.

Grudziądz to miasto nad Wisłą, słynące z malowniczych Spichrzów Obronnych.
Hmmm... Będę tam musiał wysłać Fafika, na wyprawę fotoreporterską.

poniedziałek, 17 maja 2010

Sophie Ellis-Bextor

Zosia jest prawie moją rówieśniczką i bardzo ją lubię ;)

Śledzę jej karierę, odkąd ze Spillerem pojawiła się w tym teledysku, gdzie spacerują ulicami Tokio i wzbudzają swoim wzrostem sensację. On ma około dwóch metrów, a ona ponad metr osiemdziesiąt, więc nie dziwota że w kraju czarnowłosych kurdupli, wzniecili takie zainteresowanie.

Później nagrała solową płytę, z której kilka singli królowało na parkietach, a szczególnie ten z morderstwem w tytule.
Teledysk powstał tuż przed szaleństwem "Tańca z gwiazdami", w karykaturalny sposób pokazujący, co się dzieje podczas takich turniejowych podrygów.
Szczególnie przypadł mi do gustu patent z masełkiem ;)

Może nie jest to wokalistka, która oszałamia i zniewala tłumy, jak Madonna, Britney lub Lady G., jednak podoba mi się jej niski, lekko zachrypnięty głos (coś jak angielska flegma w kobiecym wydaniu) oraz konsekwencja w budowaniu swojego wizerunku.
Brunetka, z porcelanową karnacją, niebieskie oczy podkreślone czarnym tuszem, karminowe usta i odrobina różu na wydatnych kościach policzkowych, to wszystko kojarzy się z pin-up girls, których styl tak ładnie przedstawił ostatnio Tom Ford w "Samotnym mężczyźnie".

Latem wydaje kolejną płytę, a już teraz w radio grają tą piosenkę:
Dear Sophie - "We should be lovers!"

niedziela, 16 maja 2010

Tęczowy KomiX BOX - Queer

Wspominałem we wstępie, że teorie queer oraz gender studies to kompletnie nie moja bajka, więc podając przykłady do tego rozdziału mogłem coś poplątać, za co serdecznie przepraszam.
Z drugiej strony tych kilka komiksów, które tutaj umieściłem, nie do końca pasowały do poprzednich odcinków.

Czy witające Was Smerfy, czyli banda niebieskich popaprańców, z pojawiającą się później Smerfetką i jeszcze później Smerfiątkiem, których pochodzenie jest bardzo tajemnicze, wpisują się w queernurt???

Zdecydowanie najlepszym komiksem w tym gronie są „Morderstwa i tajemnice” (Russel P.C., Gaiman N.), opowiadające o miłości i zazdrości, bez żadnego odniesienia do płci, bo przecież anioły (Karasel i Saraquael) takiej nie posiadają.
Niewielka objętościowo, przepiękna nowelka, ślicznie narysowana, już kilka razy dawałem tą historię w ramach prezentu.
Seria „Kasta Metabaronów” (Gimenez J., Jodorovsky A.) opowiada o najsłynniejszych wojownikach Świata Incala. Jednym/jedną z nich była/był Aghora, stworzona z bliźniaków (chłopca i dziewczynki), gdzie mózg brata został przeniesiony do pustej czaszki siostry.
W „Szninkelu” (Rosiński G. van Hamme J.), rasy niewolnicze – Tawale i Szninkle posiadają wyodrębnione płcie męską i żeńską, natomiast w przypadku ras panujących sprawa nie jest już tak oczywista.
W Sepie pod przewodnictwem Barr-Finda mieszkają Ernowie (sami faceci),
w rządzonym przez Zembrię Cyklopkę Rarze są Amazonki (same kobitki),
natomiast z Horu, krainy Jargota Pachnącego, pochodzą Dwupłciowcy.
Kwestia rozmnażania tych ras pozostaje wielką tajemnicą…
Kajtek i Koko w kosmosie” Janusza Christy, najdłuższy polski serial komiksowy jest pod wieloma względami nowatorski i proroczy.
Podczas swojej podróży, chłopaki trafiają w niewolę do Kosmicznych Piratów, gdzie role społeczne kobiet i mężczyzn, są zupełnie odwrócone.
Coś jak w „Seksmisji”.
Cieniutki albumik "Byczek Fernando", ilustratorki dziecięcych bajek Izabeli Kowalskiej-Wieczorek, opowiada o byczku, który brzydził się przemocą i corridą, natomiast uwielbiał kwiatki i motylki.
Mateusz Skutnik i Dominik Szcześniak (rednacz Ziniola) popełnili „Czakiego”, który ewidentnie urodził się chłopcem, jednak półgłówki-lekarze wmawiają jeszcze głupszym rodzicom, że jest dziewczynką, więc dorasta sobie jako Kasia.
Naukowo o tym komiksie można poczytać w pracy magisterskiej Marcina Puźniaka "Współczesny komiks polski - wersja niezależna" od strony 121.
Album wydany przez TM-Semic „Aliens vs Predator: Wojna” - dzieworodne Aliens kontra zmaskulinizowani Predatorzy, czyżby chodziło o wojnę płci ;>
W tle historia przygarniętej przez Predatorów, Machiko Noguchi walczącej w samczym gronie o wysoki status społeczny.
Teraz pozwolę sobie popłynąć...
Chodzi o cyborgizację, ukazaną chociażby w mandze i powstałej na jej motywach animie „Ghost in the shell
czy „Transmetropolitan – Żądza życia”.
Skoro umieszczamy umysł w zupełnie sztucznym tworze, to czy możemy mówić o jakiejkolwiek płci?
Równie dobrze możemy znaleźć się w skorupie psa, wydry, być myślą krążącą w sieci albo bezkształtnym oparem, zatem płciowo ogranicza nas już tylko sam umysł, bo fizycznie nie ma żadnych ograniczeń.

Tak oto kończę kolorową podróż po komiksie, który jest światem przerysowanym, jak brzmi cudownie dwuznaczny tytuł książki, wyśmienitego teoretyka komiksowego Jerzego Szyłaka.
Po części wyprawka ta była nawiązaniem do blogowej LGBTeki, która w kwietniu zakończyła nadawanie.
Na rozluźnienie... zwieraczy teledysk, czerpiący garściami z dobroci popkultury - komiksu również.

Dziękuję za uwagę ;-*

Qltury week 8

Nadchodzący tydzień będzie wyjątkowo ożywiony kulturalnie.

1. Już w poniedziałek, Egmont wydaje majowy pakiet komiksowy. Z którego najciekawiej zapowiadają się: "Historia bez bohatera" oraz "Samotnik", prawdopodobnie kolejna "Liga..." również nie zawiedzie, natomiast zagadkowe jest wydanie tego komiksu w serii Mistrzowie Komiksu.
Jeżeli ktoś jeszcze nie zapoznał się z "Sandmanem" to czas najwyższy, tym bardziej że wznawiany jest w wersji HP.

Hanami rzuca na rynek szóstą część "Balsamisty", mangę po lekturze której oraz obejrzeniu tego serialu, zacząłem rozważać zmianę zawodu.

2. Kinowo tym razem czekam na dwie premiery.

Powtórkę z rozrywki jaką było "Starcie Tytanów", czyli ekranizację gry komputerowej "Książę Persji". Filmy łączy podobna, fantastyczna poetyka oraz aktorka odgrywająca główną rolę.
Jake Gyllenhaal, grający tytułowego księcia, ostro przypakował do tego filmu.


Drugim filmem jest dość nietypowa komedia romantyczna. Co prawda oglądając zajawkę mam spore obawy, czy będzie śmiesznie, romantycznie i mądrze. Jednak od czasu tego efektownego wejścia, jestem niepoprawnym fanem specyficznego humoru prezentowanego przez J.C., a po tym filmie, który jest moim absolutnym Numero Uno Dziesiątej Muzy - I Love You Ewan McGregor i oglądam wszystkie jego filmy, choć przyznaję że czasem są to obrzydliwe kupy, jednak on sam utrzymuje stały, wysoki poziom aktorstwa.

3. Drugi Smooth Festival odbędzie się 22.05.2010. na przepięknej Wyspie Młyńskiej, która z racji trwających jeszcze prac rewitalizacyjnych jest "odrobinę" rozkopana, jednak moim zdaniem to najładniejszy zakątek Bydgoszczy.
Gwiazdą numer jeden miała być Cesaria Evora, jednak dosłownie w ostatniej chwili, z powodów zdrowotnych odwołała trasę koncertową. Na jej miejsce przybędzie do Grodu nad Brdą francuska aktorka, która przy okazji śpiewa - Emmanuelle Seignier.
W zeszłym roku pomimo nieciekawej pogody było baaardzo przyjemnie.
Milutko wspominam występ gorącej (sic!) norweżki Marii Meny, która wyszła na scenę w jakimś obleśnym, wyciągniętym dresie i T-shircie bez stanika pod spodem ;))))
Na zakończenie, ogromną dawkę energii zafundowała, nawalona jak Messerchmitt, Macy Gray. Nawet teraz jak wspominam jej show z przecudownym, różowym chórkiem, mam na twarzy malowniczego banana ;-)

sobota, 15 maja 2010

Saturday Zbok Fever 7


Chyba z domu przestanę wychodzić, bo na każdym kroku czai się dziupla, norka, sęk, czy inny konar.
A jak już takie coś zobaczę na spacerze...
to staję...
i kontempluję...

Jest to uciążliwe, szczególnie gdy pogoda nie za ciekawa ;)


Muzycznie - bardzo swojsko.
Czy ktoś tego słucha na poważnie???

Tęczowy KomiX BOX - Trans

Obrazek pochodzi z bloga Bizarro.

Klasycznych komiksowych przebieranek jest cała masa, służą one głównie jako element humorystyczny i we wszystkich seriach tego typu występują takowe.
Janusz Christa lubił często przebierać swoich bohaterów w kobiece fatałaszki, przykładowo w „Festiwalu czarownic” herszt bandy Walwuch, staje się Walwuchą, żeby również uczestniczyć w konkursie czarodziejek.
Marynarzom Kajtkowi i Kokowi, też zdarzało się przebierać za kobiety, aby uciec przed prześladowcami, na przykład w opowieści "Śladem białego wilka".
Tytułowym "Poszukiwanym Zyg-Zakiem" okazują się niebezpieczne trojaczki, z których jeden przebiera się za ponętną Zazę.
Wczesnym przykładem takiego zachowania jest powojenny „Wicek i Wacek”.

Okazuje się, że Papcio Chmiel (Henryk Jerzy Chmielewski) oprócz swojego Opus Magnum, czyli serii "Tytus, Romek i A'Tomek", rysował też wiele innych historyjek (głównie dla "Świata Młodych"), zebranych w jeden tom przez Wydawnictwo Ongrys.
W jednym ze stripów Kapitan Mewka, daje się zmylić "metroseksualnemu" wyglądowi napotkanej osoby.
Bardziej współczesne jest przebranie się bohaterów „Najczwartszej RP”.

Wiem że podane powyżej przykłady nie obrazują zjawiska trans, ale musiałem coś w podobnym klimacie upchnąć w ramach wstępu, bo klasycznych transów jest jak na lekarstwo ;)

W serii „48 stron” (Adler R., Piątkowski T.) w absurdalnych przygodach, parze głównych bohaterów, często towarzyszy Maciek, który dorobił się nawet osobnego zeszytu.
Maciek jest facetem, tylko na skutek splotu różnych wydarzeń, stał się ponętną kobietą, chętnie przez autorów rozbieraną i z zażenowaniem prezentującą swoje walory ;)
Nowelka „Ostatni raport” (Robert Szmigiel), pochodząca ze wspominanego już albumu „I co dalej kapitanie?” ukazuje kapitana Żbika, który jako wzorowy milicjant, jest w stanie wiele poświęcić dla dobra śledztwa.
Również album „Szminka” (Karpowicz J., Szyłak J.) opowiada o pracy policjantów, którzy żeby złapać seryjnego mordercę, muszą przebierać się za dziwki.
"Bracia Kowalscy" Dariusza Palinowskiego przebierają się czasem w damskie fatałaszki, ale tylko żeby osiągnąć jakiś cel.
Jeden był niańką do dziecka, drugi startował w konkursie Miss Polonia i nawet zdobył koronę ;D
Natomiast w całym albumie jest historia "Społecznie podejrzana znajomość", gdzie barowa miłość od pierwszego wejrzenia znajduje swój pomyślny finał.
Gucio i Cezar to hipopotam oraz pies, powołani do życia przez Bohdana Butenkę (rysunki) i Krystynę Boglar (scenariusz). Dwaj przyjaciele przeżywają całą masę absurdalnych przygód, w krótkich historyjkach przeznaczonych dla dziecięcego odbiorcy. W jednym z odcinków, ma miejsce klasyczna przebieranka. Jeśli jeszcze dołączyć do tego wierszyk, napisany na końcu przygód, to ich tożsamość płciowa, zaczyna być wielce enigmatyczna.
"Uczucia dwa łączą nas odtąd niezłomne,
Nie zniszczy ich ogień, ni woda, ni czas,
Jesteśmy od innych bogatsi ogromnie,
Bo miłość i przyjaźń królują wśród nas!"

W komiksach zagranicznych twórców, wydanych w Polsce, wątków trans jest jak na lekarstwo.
Cykl Moebiusa "Świat Edeny" opowiada o dwójce androgynicznych astronautów - Stel i Atan. Trafiają oni na tytułową Edenę, gdzie kosztują rosnących tam owoców, dzięki czemu ujawniają się ich cechy płciowe. Tak Atan staje się Ataną.
 „Mężczyzna, przedmiot pożądania” - w komiksie tym, heteryczny główny bohater trafia w środowisko uroczych transetek ;)
Nowy skład "Ligi Niezwykłych Dżentelmenów" (O'Neill K., Moore A.) w tomie "Stulecie 1910" zasila bohater(ka) powieści Virginii Woolf - Orlando.
Jeden z dwójki głównych bohaterów powieści graficznej Craiga Thompsona pt. "Habibi", trafia na pewien czas do komuny eunuchów.