W związku z zaistniałą sytuacją, czeka nas tydzień żałoby narodowej.
Tyle samo trwała po śmierci JP2, myślałem że pod koniec żałoby zniosę jajo od tych smętnych melodii w radiu, łopoczących flag z czarnym kirem.
Po dość spodziewanej śmierci papieża, uczuciem towarzyszącym smutkowi była olbrzymia ulga, że wreszcie przestał się chłopak męczyć, choć koszulki z napisem „Nie płakałem po papieżu” założyć nie mogę.
Obecnemu smutkowi wywołanemu niespodziewaną tragedią, towarzyszą zażenowanie i niepokój.
Samoloty spadały, spadają i spadać będą, ale nadal w ich katastrofach ginie mniej ludzi niż na drogach. Jednak ogromowi tragedii można było zapobiec. Zginęła głowa państwa z małżonką (jej żal mi w szczególności), szefowie najważniejszych instytucji w państwie, armijna wierchuszka, gros parlamentarzystów.
Nasuwają się pytania:
Czy wszyscy powinni znajdować się w tym samym środku transportu?
Po co były te jałowe przepychanki – kto, gdzie, z kim i jak jedzie?
Dlaczego, pomimo fatalnego stanu rządowej floty powietrznej, o czym alarmowano już po śmigłowcowej katastrofie Millera (a nawet wcześniej), nie wymieniono jej na nowocześniejszą?
Pytań jest naprawdę wiele…
Niepokój wiąże się z tym, co teraz?
Sporo zależy od partii rządzącej i jej reakcji na bezlitosną i często bezmyślną w takich przypadkach opinię publiczną, bo ludzie w obliczu tragedii tracą zdolność do racjonalnego myślenia ;/
Pośrednią odpowiedzialnością za to wszystko, o co pytam wyżej, zostanie obarczony rząd, który tak jak poprzednie, nie robił nic w tej kwestii, skoro jakoś się kulało, a raczej kulawiło.
Poparcie spadnie.
Ciekawe, kogo powsadzają na opustoszałe stołki? Jeżeli kolesiów – poparcie dalej spadnie. Mam nadzieję, że będą to ludzie z odpowiednimi kwalifikacjami, a nie jak zwykle z nadania.
Wbrew pozorom to, co się wydarzyło, jest wspaniałym prezentem dla PiSu. Zginął skompromitowany prezydent, dla którego poparcie sondażowe było miażdżąco niskie. W takich przypadkach mamy zwyczaj miłosiernie zapominać o złych rzeczach, a staramy się pamiętać i przywoływać tylko te chwalebne. Słupki w sondażach rosną - wystarczy wystawić do wyścigu o fotel prezydencki, brata bliźniaka, który dokończy tak brutalnie przerwane dzieło. Nauczyłem się już, że w tym kraju wszystko jest możliwe ;)
Na takie okazje przydałby się dziennikarz Spider Jerusalem, ze świetnej komiksowej serii „Transmetropolitan”, który pewnie łyknąłby whisky, wciągnął krechę, zapalił jointa, walnął bezlitosny komentarz w mediach (nie taką żałobną laurkę jaką zwykle się daje), a na koniec odlał się na to wszystko z tarasu swojego apartamentu.
W ramach cotygodniowego "Saturday Zbok Fever" mogę wstawić co najwyżej świeczkę, która de facto też mi się fajnie kojarzy... Zresztą mi z jednym wszystko się kojarzy ;D
.jpg)

Z całą pewnością nie powinni wszyscy razem tam lecieć, tragedia z głupotą w tle.
OdpowiedzUsuń