Minione
pół nocy spędziłem bezsennie w wygodnym łóżku, turlając się z boku na
bok. Bynajmniej ten stan nie był spowodowany wręczanym dzisiaj Oldze Tokarczuk Noblem. Miotała mną setka pomysłów związana z wystawą, którą
chciałbym zwieńczyć trwającego już kilka lat Ofeliona.
Od
dłuższego czasu powtarzam, że jestem już zmęczony tym tematem, a mniej
więcej przez ostatni rok rozważałem całościową wystawę jemu poświęconą.
Wymyśliłem sobie, żeby wernisaż odbył się 20.02.2020 roku, bo sama data
wygląda zacnie. Oczywiście wykazałem się maksymalną ignorancją w temacie
wystawienniczym uważając, że wpadnę z marszu do pierwszej, lepszej
galerii, rzucę temat i będzie natychmiastowy odzew
"RÓBMY TO!!! TERAZ, NATENTYCHMIAST, JUŻ!!!"
Mijały
tak kolejne miesiące i pomijając ogólną koncepcję, kompletnie nie
czyniłem żadnych ruchów w tej materii. Teraz jest już chyba ciut zbyt
późno, ale w sumie bez żalu.
Co się odwlecze, to nie uciecze, a dojrzeje jeszcze bardziej, no chyba że skiśnie.
Zresztą
od nowego roku startuję z projektem, który wykluł się mniej więcej 1,5 roku temu, a jest powieleniem pierwotnego pomysłu, czyli robienia codziennie,
przez 365 dni jednego zdjęcia. Różnica będzie polegała na tym, że
zamierzam to czynić polaroidem, bez tak sztywnych reguł jak poprzednio,
co nie znaczy, że będzie łatwiej, bo jest to technika mocno zawodna,
nieprzewidywalna i droga, a dodatkowo będę bardziej uzależniony od osób
drugich.
Z
kolei miesiąc temu napadł mnie kolejny koncept, żeby tym razem zrobić
twist w temacie, ale to temat na lata i niech póki co sobie kiełkuje.
Od
dłuższego czasu fantazjuję również o przytulnym domku na wsi.
Wizualizuję jego wygląd, sieję i sadzę w ogrodzie, projektuję wnętrze,
zaszywam się w tajnej, komiksowej kaplicy.
Jak widać nadmiar wolnego czasu pozytywnie wpływa na pracę wyobraźni.
Wracając
do nieprzespanej nocy, jestem bardziej niż pewien, że impulsem do tej
lawiny pomysłów, stała się przeczytana na dobranoc książeczka dla dzieci pt. S.Z.T.U.K.A.
Do
tej pory pomysł na wystawę polegał na tym, że w jednym miejscu
zawisnąłby projekt pierwotny w formie kalendarza ściennego, gdzie
indziej "Sielanka" oraz "Narcyz", a wspaniałomyślnie wypożyczone przez
różnych autorów prace, będą prezentowane w najróżniejszych technikach
fotograficznych (kolodiony, polaroidy, fotografie i wydruki
wielkoformatowe). Na wspomnianym wernisażu wskoczyłbym do basenu i przez
jakiś czas standardowo poudawał trupa.
Brawa, wino, przekąski, pogaduszki i do domciu.
...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz