wtorek, 9 listopada 2010

Wieśniacki artycha - Body

Pluszak wyjechał na kolejne tournée po Europie (Barcelona, Praga), więc chwilowo zdołałem odzyskać swojego własnego bloga, z czego skwapliwie korzystam.
Wracam zatem do przerwanej opowieści, dotyczącej moich pseudoartystycznych zapędów.

Gdzieś na przełomie wieków, gdy moje ciało uzyskało dorosłą formę, znalazłem w kobiecej prasie artykuł o topmodelach z lat dziewięćdziesiątych, gdzie dodatkowo był spis ich wymiarów (wzrost / klatka / pas / biodra). Pobawiłem się wtedy prymitywną statystyką na własny użytek i tak wyliczyłem "perfekcyjne ciało" ;D Jakież było moje zdziwienie, że dla osiągnięcia takiego, muszę ino intensywnie nad klatą popracować ;)))

W 2002 roku musiałem opuścić rodzinne pielesze i ruszyć za chlebem do najbliższego miasta. Cierpię z tego powodu do teraz, więc jak tylko mogę to wracam na wioskę leczyć rany i ładować akumulatory.
W nowym miejscu z racji braku materiału, sprzętu i miejsca do obróbki, byłem zmuszony do wykorzystania innego tworzywa oraz narzędzi.
Tak oto zacząłem rzeźbić... siebie.
Miałem o tyle łatwo, że startowałem z opcji zwykłe, lekko wychudzone ciało z prawidłowo wykształconą tkanką podskórną.

Na piersi wisi przedmiot (krzyżyk z kości i hebanu), o którym wspominałem tutaj.

Wystarczyło "tylko" pomachać odrobinę ;) żelazem, wybiegać tłuszczyk na brzuchu dla uwidocznienia "kaloryfera" oraz zmienić nawyki żywieniowe.
Przejście na naturyzm pozwoliło pozbyć się efektu zebry.
Po czterech latach pracy, przybrałem na wadze aż dwa kilogramy (bez żadnych farmakologicznych wspomagaczy!), a efekt chyba widać?

Między innymi dzięki temu, zupełnie przypadkowo zdobyłem dorywczą pracę w Warszawie.
Prawdopodobnie jakbym miał większe parcie na sukces i się tutaj przeprowadził, to na kilka lat byłoby to moje główne źródło zarobków, tak przynajmniej mi wróżono ;)
Jednak przeogromna niechęć do miast, a szczególnie do stolicy, skutkuje tym, że robię to baaardzo rzadko i 4fun.

Za największy sukces tej przemiany, uważam wpływ wywierany na inne osoby.
Pokazując ludziom zdjęcia before & after, zmobilizowałem już kilkoro grubasów do zrzucania zbędnych kilogramów.
Nie pomylę się wiele jeśli napiszę, że dzięki mnie wytopiło się jakieś 50 kilogramów tłuszczu z ludzkich ciał.

2 komentarze:

  1. O W MORDĘ JEŻA! A co się Tobie, dziecko, stało z twarzoczaszką na pierwszym zdjęciu, szybciutko z tym do dohtora!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Twarzoczaszkę wymazało, bo nie ma związku z wpisem ;-P
    Będzie przy okazji opisywania licznych operacji plastycznych ;D

    OdpowiedzUsuń