sobota, 26 lipca 2025

Narcyz 2.0

Zgodnie z regułami prowadzenia moich kilku blogów, ten wpis powinien zostać opublikowany na stronie dedykowanej ofelionowym ekscesom, ale cóż szkodzi raz na jakiś czas złamać różne zasady.

Parę dni po pogrzebie mojego taty, pojechałem na wernisaż wystawy Kaśki. Wahałem się z wyjazdem do ostatniej chwili, bo sporo na głowie, a do tego jeszcze żałoba. Ostatecznie w dzień otwarcia wystawy postanowiłem wsiąść w pociąg, żeby choć chwilę oderwać się od tych wszystkich rzeczy.

Performance Narcyz 2.0
Wernisaż wystawy Kali Katharsis
Lublin
20.06.2025.
godzina 19:00
foto - Wojciech Pacewicz
Gdy tylko dowiedziałem się o tym wernisażu, postanowiłem wykonać performance, który jest zmodyfikowaną wersją "Narcyza", zademonstrowanego 12 lat temu w Gdańsku. Tym razem w ruch poszły nożyce krawieckie po dziadku Ludwiku, a zamiast zarostu na twarzy, ostrzygłem w ciszy zapuszczane od pięciu lat włosy. Matrycy domalowałem pisakiem wąsa oraz dokleiłem kimiuszkowe storczyki na czołach.

środa, 23 lipca 2025

Katedra Wawelska

Złocona Kopuła Zygmuntowska oraz bliźniacza Wazów, podczas mojej pierwszej wizyty na Wawelu, zrobiły na mnie tak duże wrażenie, że załapały się na zdjęcie w moim pierwszym, samodzielnie wypstrykanym filmie.

sobota, 19 lipca 2025

środa, 9 lipca 2025

Architektura śląska

Spodek

Nikiszowiec
Kościół Ducha Świętego w Tychach

wtorek, 8 lipca 2025

Miesięcznica

Miesiąc po tym jak tato poleciał odwiedzić brata w Belgii, przyśnił mi się pierwszy raz odkąd zmarł (dzisiaj miesięcznica). Sen jak to sen, był dziwny ale pozytywny. Wrócił w nim jak gdyby nigdy nic z tej wycieczki i był mocno zaskoczony tym co zastał, czyli stanem rzeczywistym. Zasiana na drodze i podjeździe w ramach niespodzianki trawa, już mocno wzeszła, choć nie wszędzie i słabo, bo susza i nie ma kiedy oraz jak jej regularnie podlewać. Beztroskie do tej pory psy, z oporami uczą się nieznanych wcześniej komend oraz rytmu dnia wyznaczanego przez właściciela. Nie ma jego wysłużonego auta, ani większości już niepotrzebnych ubrań, a śmietnik prawie pełen tłuczonego szkła. Dom opróżniony z cennych rzeczy, żeby jakiś łasy na cudzą własność złodziej, nie czuł potrzeby wchodzenia do niego, widząc przez umyte okna, że szkoda jego fatygi, co i tak zarejestrowałyby czujne oczy kamer. Jego ukwiecony dziesiątkami wiązanek i wieńców grób skrywa urnę. Tylko czyje są w niej prochy skoro on stoi tu i teraz i się dziwi?!!! Wysłuchał co się stało i działo przez tą spontanicznie przeciągniętą do miesiąca podróż, spokojnie akceptując te wszystkie zmiany i wzruszony... obudziłem się.

To był bardzo trudny czas! Gdyby nie wsparcie bliskich oraz znajomych byłoby jeszcze ciężej. Wczorajsza wieczorna NIESPODZIANKA dała mi nadzieję na lepsze jutro. Otrzymałem od moich współpracowników, na których bez przerwy psioczę i narzekam... ROWER ELEKTRYCZNY!!! 

Poczułem się dokładnie tak samo, gdy parę lat wcześniej, po spaleniu tatowego domu i prawie całego dobytku, ludzie (nawet obcy) gremialnie rzucili się z pomocą! 

DZIĘKUJĘ!!! <3 

Ktoś sobie może pomyśleć - Na chuj mu bicykl!? Wbrew pozorom bardzo ułatwi mi on funkcjonowanie, skoro świadomie postanowiłem żyć bez auta, a teraz zmuszony jestem dzielić tą egzystencję na dwa oddalone od siebie domy.

sobota, 5 lipca 2025