Na cienkościennej porcelanie drukuje ona różne słowa i wyrazy. Cena jak dla polskiej "piguły" horrendalna, ale uparłem się, że prędzej lub później muszę mieć od niej jakieś naczynie, które swoją drogą zdobyć nie łatwo, bo artystka sporadycznie ogłasza sprzedaż produktów na IG, a rzeczy rozchodzą się jak ciepłe bułeczki w przeciągu paru godzin.
Gdy już w końcu zdecydowałem się wydać zaskórniaki i upolowałem jeden z kubków, z duszą na ramieniu zastanawiałem się i czekałem, czy coś tak kruchego przetrwa podróż przez pół świata, która trwała wyjątkowo długo (prawie miesiąc) i odbyła się przez... Jamajkę!








Brak komentarzy:
Prześlij komentarz