poniedziałek, 25 czerwca 2018

Take me to church










To jedna z tych sesji w przypadku których jestem kompletnie bezkrytyczny i ciężko mi wybrać najlepsze zdjęcia, więc publikuję całość za wiele nie pisząc, bo słów mi brak.
Fotografowała Magda Lutek
Współpozował Paweł Bąkowski

środa, 20 czerwca 2018

Rower, mój najbliższy przyjaciel

Pozostając w temacie ruchu, tym razem zapraszam na przejażdżkę rowerem i to nie byle jakim, tylko kultowym Rometem Pasat.
Sesję na potrzebę wystawy "Rower po bydgosku" poczynił Andrzej Borsuk. Serdecznie zapraszam do bydgoskiego Exploseum, żeby nostalgicznie przypomnieć sobie rometowskie szlagiery.

Z rowerem jestem zrośnięty odkąd pamiętam i do teraz jest to mój podstawowy środek lokomocji, a w czasach młodości moim prywatnym hymnem, który w głowie uruchamiał się automatycznie gdy wsiadałem na bicykla był "Żółty rower" Formacji Nieżywych Schabuff.

wtorek, 19 czerwca 2018

Letnia szkółka pakowania

Maciej Leśniak
Tym razem bez zbędnej pisaniny zapraszam do ćwiczeń z różnymi trenerami na Bursztynowym Plenerze Fotograficznym.
BM
Norbert Sokołowski
Szymon Jobkiewicz
Kornel Kabaja
Matthias Leberle
Trenerzy:
BM

poniedziałek, 18 czerwca 2018

Sekciarskie lokowanie produktu

Świadomy praw, obowiązków i konsekwencji, wynikających z wysmażenia tego tosta... tfu posta, chciałbym głośno i wyraźnie zadeklarować, że kocham Podlasie!!!
Uwielbiam sam region, a także plener fotograficzny, który tamże się odbywa i właśnie o tym evencie jest ten wpis.
Dominika Misiewicz
Dominika Misiewicz
W ciągu ostatnich kilku lat, miałem przyjemność gościć na większości plenerów (nie mylić z warsztatami) organizowanych w naszej pięknej krainie. Każdy z nich jest inny z wielu powodów: sposób organizacji, miejsce, ludzie itd. Do tego każda z edycji potrafi się od siebie diametralnie różnić, w zależności od pogody, składu osobowego, otoczenia, żarcia czy innych atrakcji.
Jakub Bodys
Jakub Bodys
Nie zapominajmy też o preferencjach własnych, a tutaj lubię gdy ludzi jest mało (maksymalnie 30 - im mniej tym lepiej), nastawionych na tworzenie zdjęć, a nie spotkania towarzyskie. Wolę pozować w stylizacjach, charakteryzacjach oraz scenkach rodzajowych, bo to bardzo ułatwia wejście w rolę. Zdaję sobie sprawę, że z racji charakternej paszczy, dobrze prezentuję się na portretach, choć nie cierpię do nich pozować. Nie mam problemu z aktem, z czego fotografowie skrzętnie korzystają, ale nie mam ciągot ekshibicjonistycznych, więc nie przepadam gdy jest wtedy widownia, choć nagość uważam za najbardziej naturalny stan. Kolejnym atutem, którym łatwiej skusić mnie do przyjazdu są walory miejscówy gdzie plener się odbywa, czyli piękne wnętrza, okoliczności przyrody, wyżerka oraz dodatkowe atrakcje w postaci sauny, bani, basenu, placu zabaw czy... degustacja nalewek. 
Jakub Bodys
Jakub Bodys
Jednak najważniejszym składnikiem udanego pleneru są LUDZIE. Patrzysz na listę plenerową i już wiesz, że z tą zrobisz spektakularne kadry, z tym pogadasz lub pomilczysz do białego rana, z tymi fantastycznie się zabawisz, ktoś jest prawdziwym Artystą i po prostu chcesz z nim tworzyć Sztukę, a kogoś innego po prostu nie lubisz lub kompletnie nie znasz i zaskakuje.
Jakub Bodys
Jakub Bodys
Podlaski plener fotograficzny idealnie trafia w mój wysublimowany gust. Zazwyczaj kolejne edycje są niewielkie, w różnych lokacjach, ze wspomnianymi "atrakcjami", a ludzi tutaj przyjeżdżających traktuję prawie jak rodzinę. Pochodzę z domu, w którym uczuć nie okazuje się nadmiernie wylewnie, więc może tego nie widać, ale darzę ich głębokim szacunkiem, a część nieskrywanym uwielbieniem. Owszem, jak w każdej rodzinie zdarzają się czarne owce i śliwki robaczywki, jednak tutaj czuję, że tworzymy zgrany team, który zgodnie pracuje dla dobra ogółu.
Jakub Bodys
Jakub Bodys
Uprzedzę od razu ewentualną nadinterpretację niniejszego wpisu, jakobym do innych plenerów był zniechęcony lub nimi rozgoryczony.
Nie było takiego, z którego bym przywiózł same negatywne wrażenia oraz emocje! 
Jakub Bodys
Jakub Bodys
Romans z podlaskim rozpocząłem w styczniu 2016. Miałem zacząć od wcześniejszej edycji, ale wtedy nie podpasował mi termin, a poza tym o plenerze i organizatorce krążył czarny piar, który ostatecznie okazał się stekiem bzdur, choć nie wiadomo czemu nadal śmiga w kuluarach.
Michał Zaborowski
Jak wspomniałem plenery są różne, jedne nastawione na szeroko rozumianą integrację międzyludzką, a przy okazji robienie zdjęć, a inne zupełnie odwrotnie. Są plenery, z których przywiozłem masę miłych wspomnień, ciekawych anegdot i "zaledwie" kilka zadowalających kadrów, bywały takie gdzie natrzepałem sporo oszałamiających sesji, jednak towarzysko było tak sobie, a zdjęcia są... tylko nie na moim dysku.
Monika Pietraszewska
Ewidentnie z tych opisów widać, że najważniejsi są ludzie, a to już domena organizatora, czyli kogo zaprasza, czego wymaga, jakie wyciąga wnioski oraz wprowadza zmiany. Powtarzam i również słyszę to wielokrotnie w kuluarach, zatem napiszę też tutaj, że  Kierowniczka (jak ją pieszczotliwie nazywam) podlaskiego pleneru, Monika Pietraszewska jest najlepszym organizatorem tego typu imprez w Polsce! Wszystko jest dopięte na ostatni guzik - miescówki, catering, dojazdy, noclegi, atrakcje. Słynna jest tabelka, w którą wpisywane są wszystkie powstałe sesje - kto, z kim, gdzie, jak, kiedy, będąca podstawą do podsumowania każdej edycji, do której można wrócić po latach, żeby przypomnieć sobie wszystkich współtwórców.
Dodatkowo osobno angażuje ona jeszcze reportażystę oraz osobę odpowiedzialną za "magazyn stylizacyjny" i wspomnianą tabelkę. Dodać inwestycje plenerowe: wieszaki, alkomat, żarcie grillowe itp. i mamy plenerowy wzorzec z Sevre.
Jakub Bodys
Jakub Bodys
Tutaj napiszę informację dla tych, którzy z fotografią nie mają za wiele do czynienia, że to co robimy jest non profit nazywane TFP, czyli traktujemy to jako hobby, na którym teoretycznie nie powinno się zarabiać (korzyści są pośrednie), zatem tym większe brawa dla organizatorów, a szczególnie Moniki, że im się chce to robić.
Jakub Bodys
Jakub Bodys
Wracając do sedna, czyli do rodziny, z którą najlepiej wychodzi się na zdjęciach, podlaski odwiedza spora liczba introwertycznych stoików, czyli ludzi bliskich mi charakterologicznie, którzy buzujące w nich emocje sublimują w tworzenie. Projektanci z odjechanymi kostiumami oraz dodatkami, fryzjerki rzeźbiące z włosów niesamowite konstrukcje, wizażystki zmieniające koszmarną larwę (piszę o sobie) w zjawiskowego motyla, stylistki z tonami odlotowych "szmat", piękni, mądrzy oraz zdolni modele i modelki oraz fotografowie posługujący się rozmaitym sprzętem oraz technikami, aby osiągnąć najlepszy efekt końcowy. Każdy z nich może być sobiepanem, jednak wspólnie mogą tworzyć takie rzeczy, że mózg rozjebany, tak na żywo, jak i na zdjęciach.
Dariusz Gas
To cudowne uczucie, gdy obserwujesz tych ludzi z pasją pracujących w zespole. Wspaniale być częścią tej zdrowo popieprzonej rodziny, której niedawno minął dziesiąty, jubileusz zjazdów.
Na poczet tego wpisu przejrzałem reportaże z poprzednich edycji i aż mi się ciepło zrobiło na sercu, gdy patrzyłem na Wasze uśmiechnięte mordy.
Dariusz Gas
DZIĘKUJĘ!!!
Dariusz Gas
Dariusz Gas
P.s. Paradoksalnie pomimo mojego uwielbienia dla pleneru podlaskiego, na szczycie kolejnych edycji różnych plenerów jest w moim rankingu pierwsza edycja innego eventu organizowanego na Podlasiu. Wszystkie wymienione elementy, wymieszały się wtedy w idealnych proporcjach, o czym kiedyś też popełnię stosowny wpis.

środa, 13 czerwca 2018

Boska Helena

Helena Urban jest dla mnie żeńskim odpowiednikiem Andrzeja Bersza, czyli podziwiałem od pierwszego kadru, w którym ją zobaczyłem. Osobiście poznaliśmy się na moim pierwszym michałowickim plenerze, gdy w fotoziutkowie byłem nikim. Oczywiście podziwiałem skrycie cały czas, marząc o wspólnych zdjęciach. Pierwszy raz zaliczyliśmy na kolejnych michałowicach, jednak moja rola ograniczała się do jeździeckiego wieprza oraz jakiś dziwactw w latarkowym świetle, które nie wyszły.
Ewelina Słowińska
Wracając na chwilę do Andrzeja jedną z sesji, którą zrobiliśmy był "ślubniak",
BM
A z Heleną później to już tylko się mijaliśmy, bo nie miałem śmiałości, żeby cokolwiek zaproponować.
Dwa tygodnie temu na czwartej edycji Pleneru Fotograficznego im. (notabene) Andrzeja Bersza spotkaliśmy się znowu, więc nie wytrzymałem i wypaliłem wprost, że moim niespełnionym marzeniem jest sesja z Heleną. Temat podjął Sławek Patoka, na którego kiedyś planuję wysmażyć osobny paszkwil. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu padło na... "ślubniaki".


Świadkowali jacyś Majewscy, czy Wiśniewscy, zresztą srał ich pies i tak byli z łapanki, bo ich głównym zadaniem było wydawanie wódy gościom weselnym, choć potem się okazało, że świadek to ostry pijus i sporo podbierał z barku.
Weselnym fotuziutkiem został Adam Polański, czyli wielkopolski pyrożer, który podobno doskonale specjalizuje się w prawdziwym portrecie.
Romantyczny wianek uplotła Klaudia Bednarz, a stylówki to składowa od różnych osób.
Strasznie żałuję, że właśnie wtedy zepsuł mi się polaroid, bo miałem zamiar uchwycić nim Helenę, zamiast tego posiłkowałem się pożyczonym Instaxem od Marcina Korczaka.

Kolejne marzenie spełnione <3 :d="" p="">
Dziękuję :*
Regina Majewska