Z Amosem poznaliśmy się prawie dwa lata temu na jednym z plenerów. Zaskoczył mnie wtedy, bo jako jeden z niewielu fotografów kompletnie nie miał parcia na złapanie mnie w kadrze. Jednak jeśli spojrzy się na jego portfolio, to od razu wiadomo dlaczego? Otóż wyspecjalizował się on w sensualnej fotografii kobiecej, najlepiej czynionej podczas zjawiskowych, letnich wschodów słońca, więc model od wszystkiego, czyli do niczego, kompletnie nie wpisywał się w jego koncepcje. Szanuję takie podejście, bo już z paroma fotografami tak wyspecjalizowanymi, wyszły zdjęcia zaledwie poprawne. Po prostu trzeba inną fotografię niż się robi na co dzień poczuć, ale zawsze mocno kibicuję podjętym próbom przełamania własnych schematów.
Prawie rok zajęło Pawłowi przetrawienie tematu i znowu mnie zaskoczył, gdy z pewną taką nieśmiałością zagadał, że chciałby ze mną spróbować ugryźć męskość. Zrobiliśmy to na łące, dupy nie urwało, źle też nie było. Później był kolejny raz z bardzo widocznym progresem.
Na początku tego roku, spotkaliśmy się po raz trzeci.
Chwilę wcześniej razem z Martyną, intensywnie szarpaliśmy się pod wodą, żeby zrobić jeden z moich ulubionych Ofelionów.
![]() |
| Dariusz Tofiluk |
Zdyszani, bo nurkując skumulowaliśmy dwutlenki, zasmarkani, bo woda podrażniła śluzówkę nosa, pomimo dość ciepłej wody delikatnie zziębnięci, a do tego Paweł dyrygujący nami zza zamkniętej szyby, więc pozujemy bardziej intuicyjnie, niż faktycznie wykonujemy polecenia.
No niech mi ktoś powie, że pozowanie jest łatwe, a dobre zdjęcia robią się same.
Powiem więcej! Niech ktoś powie, że to są złe zdjęcia! To w pysk strzelę jak spotkam. No i już wiem, że Amos będąc konsekwentnym, skutecznie wyszedł z bezpiecznej niszy, w której tkwił do tej pory.
Chylę czoła! Liczę na kolejne spotkania!

























































