Nie ma zatem potrzeby, żebym dalej prezentował tutaj jego prace, bo kto chce może zgłosić się do źródła.
otwiera podwoje swe.
Blog ten rodził się w bólach.
Najpierw tu odbyły się pokazy ojcowych wytworów, później pomysł żeby robił to samodzielnie.
Następnie gdzieś w okolicy Wielkanocy był szybki, wieczorny kurs zakładania bloga, pod roboczym tytułem "Artystyczne AGD od HeHe".
Jako że widujemy się dość sporadycznie (rodziciel obecnie rezyduje na Pojezierzu Drawskim, zatem powód żeby wreszcie odwiedzić ten zakątek kraju jest podwójny), nie było okazji nauczenia go publikowania postów.
Gdzieś po drodze skierowałem prośbę do czytelników o wymyślenie jakiegoś nośnego tytułu, ale odzew był żaden.
Wreszcie na koniec lata, podczas pobytu ojca, jak i Kimonka na kociewskiej wsi, przy totalnej burzy mózgów trojga, powstał obecny tytuł.
Wszyscy rozjechali się po kraju, a blog nadal nie wystartował. Ostatecznie tato spiął poślady i sam odważył się nauczyć pisać w internecie.
Czego można się spodziewać w tym miejscu?
Będą pokazywane kolejne, jak i stare chrabąszcze.
Będą różne zdjęcia, bo fotografia to jedna z jego najstarszych pasji.
Będzie modelarstwo (w końcu jest Wice oraz Mistrzuniem Polski).
Nie będzie:
- zbytniej pisaniny,
- metafizyki,
- HamKid'u (chyba że w komentarzach).
Na koniec prezentacja bardzo starego zdjęcia, żeby kolejny rodzinny interes, tak jak Księgarnia Morgana, nie był kompletnie anonimowy.
Interesujące z kilku powodów.
1. Jest to jedyny zachowany wizerunek tatuśka z zarostem. Osobiście nie pamiętam go z czymś takim na twarzy (fotka prawdopodobnie pochodzi z okresu prehadesowego). Klasyczny dowód na to, że dziwne strzyżenia wąsów i brody, nie wzięły się w kolejnym pokoleniu z kosmosu.
2. Komiksowa koszulka w czasach PRLu? To wiele wyjaśnia ;D
Szkoda, że nie dotrwała do teraz.
3. Gadżet w tle (latarnia). W tamtym czasie father mocno siedział w morskich klimatach.
4. Flaszka w dłoni. To też wiele wyjaśnia ;DDD

:D nooooooooo :D
OdpowiedzUsuńw końcu Tatin wziął się do roboty i wyskoczył z czarnej niczym surykatka ;P
Zajefajna koszulka :D, pamiętam z dzieciństwa, że Sydonia śmigała w podobnej nad morzem w Międzyzdrojach ;P
OdpowiedzUsuńooo wooow :)))
OdpowiedzUsuńHeh, za to mój ojciec za mego żywota raz ZGOLIŁ brodę! Ze 20 lat temu.
OdpowiedzUsuńKimonku, no wreszcie ;DDD
OdpowiedzUsuńNordBerd, to Sydonia taka stara o_O
Nieźle się konserwuje skubana ;D
Choco, wooow ooo ;)))
Macieju, nie ma to jak zaskakujące metamorfozy ;)
Zapomniałeś o stylowym koszyczku na szklankę z pierwszego planu - umiejscawia w kotekście geopolitycznym ;P
OdpowiedzUsuńTe koszyczki są u nas w użyciu do teraz ;DDD
OdpowiedzUsuńjejku, miałam, miałam:)))) za duża była i wystawało mi jedno ramie, ale straaaasznie ją lubiłam:)))))
OdpowiedzUsuńco do konserwacji, no przecież, że niskie temperatury (czytaj Sex i Rock & Roll) czynią cuda:D
tam była jeszcze chyba jakaś trzecia "rzecz", ale niestety pamięć mi szwankuje ;D
Dlaczego ten nieszczęsny czas przeszły - MIAŁAM ;(
OdpowiedzUsuńPrzygarnąłbym taką koszulkę i troszczył się jak o swoją ;DDD
Z tymi technikami konserwacyjnymi masz rację ;)